Ogólnie nie lubię Tarantino, widzę go raczej jako naśladowcę Rodrigueza... film zupełnie
nie przypadł mi do gustu, ale cóż, nie wszystkim się musi podobać. Zgadzam się z panem
melo_manem, ale i poprawiam go: PF to nie film Rodrigueza, tylko Tarantino!
Jak Tarantino może może naśladować Rodrigueza skoro wcześniej wypuścił swój pierwszy film do kin? Już pomijając tą logiczną stronę to ich style strasznie się różnią.
Nie może go naśladować bo zawsze kręcił przed nim. To prędzej Robert jest naśladowcą, ale style zupełnie inne.
Mówimy tu nie o naśladowaniu seryjnym, lecz jednostkowym (weź pod uwagę pojedyncze egzemplarze i fakt, że ci dwaj są kumplami). Zresztą, to nie ja nadałem terminowi "naśladowca" negatywne znaczenie - czasem takie zbieżności powstają podświadomie, trzeba se przysnąć, żeby się kapnąć ;k