Oglądałem dziś po cało-angielsku i trzeba przyznać, że jest super. Po polsku był równie
zesrany jak Infiltracja Scorsesego (nawiasem po polsku brzmiałyby lepiej gadane przez
syntezator mowy). Scena taneczna moja ulubiona, Uma wyraźnie kuma czaczę, słowem
wreszcie zrozumiałem czemu gau'ilt tak się tym filmem jarają... bo od tego on jest!
A co to za film jak sie oglada z lektorem. Dzwiek, oryginalne dialogi i glosy to polowa uroku calego filmu.. Poza tym polskie tlumaczenia (doslowne, bo tak polacy tlumacza angielskie idiomy:/) calkowicie zabijaja kilmat w jakim mial sie znalezc widz.. Chyba jeden Beksinski umial cokolwiek przetlumaczyc zeby mialo rece i nogi.. mozna to zreszta zobaczyc w Monty Pythonie.