Ostatni wątek jaki chciałbym poruszyć to scena z "masażem stóp". Znaczenia tej sceny również niewielu dostrzega, więc postaram się wyjaśnić jak ja to widzę. Otóż cała dyskusja Julesa z Vincentem na temat masażu stóp wskazuje na różnice charakterów Vincenta i Julesa. Vincent wydaje się być bardziej lojalny Marcellusowi, posłuszny i go broni. Jules odczuwa pewien niesmak wobec szefa, ma do niego respekt, ale czuje mniej lub bardziej świadomie, że jego czyny są złe. Jules cytuje Biblię, sam uważa się za dobrego człowieka (no bo kto uważa się za złego?), którego otacza "tyrania złych ludzi", ale Marcellusa nie umieszcza już wśród całkowicie dobrych. Oczywiście jeszcze zależy w jakim kontekście. (Raz może uważać go dobrego, raz za złego). Możliwe, że już wcześniej myślał o odejściu. "Cudowne ocalenie" stało się punktem krytycznym, które zmieniło kierunek Julesa, gdy poczuł rękę Boga. Bez sceny "masażu stóp" decyzja Julesa o odejściu z pracy zaraz po "cudzie" nie byłaby realistyczna psychologicznie. Dlatego właśnie ten cały dialog, choć wydaje się głupią gadaniną, jest jedną z najważniejszych scen w filmie.
Nie ma znaczenia za co wyleciał, bo cały ten dialog to odkrywanie psychiki bohaterów. Zwróć uwagę na dość zabawne pytanie Julesa, gdy Vincent mówi, że ma się zająć Mią. Jules: "Zająć się"? i pokazuje palec na skroń, myśląc, że ma ją zabić. Scenka ta ma głębsze znaczenie: wskazuje na to, że Jules uważa Marcellusa za człowieka nieobliczalnego. Dlatego również uwierzył w to, że jakiś gość wyleciał przez okno, bo masował stopy Mii. A że Vincent usłyszał co "niehalo" na temat szefa, wobec którego jest lojalny, to zaczął go bronić. Nawet nie rozmawiali na temat czy to była prawda.