W internecie gdzie bym nie poczytał o Pulp Fiction to ludzie zachwycają się rolą Pana Wolfa.Ok, ok Keitel odegrał świetnie swoją rolą jak zawsze bo tak talent najwyższych wód, uwielbiam Pulp Fiction i stanowi on dla mnie jeden z najlepszych cooltowych już obrazów kina do których uwielbiam wracać ale nie rozumiem jednego.Co na Boga miała oznaczać rola Pana Wolfa ? Jak by tak się zagłębić mocno i to przemyśleć to jego rola jest totalnym bezsensem w całym filmie.Nagle ni stąd ni zowąd dzwonią po jakiegoś Pana Wolfa który rozwiązuje problemy, przyjeżdża Harvey Keitel, zaczyna gadać co mają robić, na koniec zaprasza córkę faceta złomowiska na śniadanie i odjeżdża.Jak uwielbiam cały film i kino Tarantina to akurat jest to cały wątek z Panem Wolfem wydaje mi się być bardzo irytujący, nie pasujący i nic nie wnoszący do filmu.Też macie takie odczucia ? Jeśli ktoś jest mi wstanie przegadać dlaczego wątek Pana Wolfa jest taki cool chętnie wysłucham.