Nic ciekawego. Film właściwie o niczym. Nie rozumiem wielkiego szumu wokół tego filmu. I nie rozumiem najeżdżania na ludzi, którzy nie potrafią się tym filmem jarać.
Ufff myślałam, że jestem jedyną, która za tym filmem nie przepada ;) Tarantino do mnie nie przemawia. Może z upływem czasu zmienię jeszcze zdanie. Póki co jestem na "nie".
Podobają mi się sceny z tego filmu, dialogi, muzyka, ale jako całość nigdy ten film mi się nie podobał. Film trochę za długi, epizody są ciekawe, przedstawione w niebanalny sposób, ale jakoś nie składają się zgrabnie w historię, która wciąga widza. Dzisiaj ten film to już klasyka, więc trochę śmieszne byłoby gdybym napisał, że lepiej byłoby, żeby coś było zrobione inaczej itd. Zawsze mi się wydawało, że kult tego filmu polega na świetnych bohaterach, ich dialogach, muzyce i klimacie poszczególnych scen, a nie ogólnie na fabule filmu, która jest kiepska. Dla mnie 7/10.
Według mnie ocena tego filmu jest w dużej mierze wynikiem narosłej wokół niego legendy. Smutnym oto fakt, że nawet w kwestii doboru filmowego repertuaru kierujemy się nie własną ciągotą, a pragnieniem obycia i społecznej akceptacji. Z pewnością niejeden ze zgromadzonych oglądał "Pulp fiction" z wysoką notą wrytą w ociemniałą bajaniem głowę lub taką też notę nadał z "szacunku do klasyka". Z szacunku dałam ile się po lewej świeci. Mnie powyższy wymęczył i wydrażnił, opiewaną gangsterską nutą poczułam się rozczarowana i zażenowana. "Filmy Tarantino już takie są, że albo się je lubi, albo nie", a bo nieprawda, "Kill Bill" naprawdę przypadł mi do gustu.