PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1039}
8,3 705 tys. ocen
8,3 10 1 705007
9,2 83 krytyków
Pulp Fiction
powrót do forum filmu Pulp Fiction

Wszystko inne co nakręcił to pozbawione większej wartości wygłupy a nie kino. Co prawda Pulpie brakuje do największych arcydzieł kina - 2001, Tokijskiej opowieści, Zawrotowi głowy - nie ma aż takiej głębi - ale to jedyny jego film, który jest o czymś paradoksalnie będąc o niczym. Gatka-szmatka podpatrzona u Jean Luca Godarda w "Do utraty tchu" - pierwszym filmie w historii w którym centralnym punktem filmu uczyniono bezwartościowe na pozór wodolejstwo postaci mamrających o bzdurach a definiujących ich osoby żyjące w tym świecie. Widzowie niczym uczestnicy Big Brothera którzy na takich byle jakich ludzi patrzą - ani dobrych, ani złych, sami sobie wymyślają swój kodeks i oficjalną moralność wywiedzioną z religii mają w dupie. Bo to w gruncie rzeczy hedoniści, którzy oczekują od życia by te dostarczało im przede wszystkim przyjemności. Bo w świecie liczy się tylko to co widać, to co jest materialne. Pieniądze, uciechy bo nic ponad to zwyczajnie nie istnieje.

W Pulp Fiction wszyscy bohaterowie to cynicy nie wierzący w absolutnie dobrego człowieka. Każda postać to potencjalny łajdak i osoba zepsuta przez współczesną cywilizację. Każdy każdemu przygaduje docinkami bo wszyscy to mniejsze lub większe bagno chcący kogoś wykorzystać. Pozostaje dobra, stara, męska przyjaźń w takim świecie.

Sarkastycznie podpatrywana rzeczywistość to definicja filmu a język postaci jest taki jak denne życie jakie prowadzą. Jeden z nich próbuje odzyskać wiarę cytując biblijnego poj-ebań-ca - jednego z wielu niezbyt zdrowych psychicznie ludzi piszących te starożytne teksty. Niby szukają jakiejś podpory ale nie trudno zauważyć, że niby Biblię traktują poważnie a w duchu trochę się z niej śmieją. Są zbyt inteligentni by nie zauważyć śmieszność religii choć jednak są warunkowani jak wszyscy ludzie by dawać jej szacunek. Ale widzą, że to nie działa a wszyscy żyją w szambie.

Ta parodia starych, schematycznych kryminałów w jakiś sposób potrafiła zdefiniować współczesne sobie pokolenie. Nie tyle garścią wybornego humoru i tekstów co sposobem ujęcia rzeczywistości.

grzegorz_cholewa

" 2001, Tokijskiej opowieści, Zawrotowi głowy - nie ma aż takiej głębi " - nie tyle głębi co fakt, że Pulp to jest takie specyficzne dość kuriozum podczas gdy tamte opisują świat realnych ludzi, normalnych, jakich spotyka się na co dzień - rzeczywistość taka jaka jest zwyczajnie za oknem a nie jakby nie patrzeć świrów.