PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1039}
8,3 705 tys. ocen
8,3 10 1 705441
9,2 83 krytyków
Pulp Fiction
powrót do forum filmu Pulp Fiction

Wreszcie obejrzałem ten film, a tyle razy był w TV, a ja akurat nie mogłem. Muszę przyznać, że to świetny film z pogranicza kina gangsterskiego, a komedii. Najbardziej podoba mi się brak ciągłości chronologicznej w akcji filmu. Gdyby film był inaczej zmontowany, to pewnie byłaby słabizna. Najlepsze są w filmie, często wulgarne i chamskie, teksty. Niektóre scenki też zapadają w pamięć : choćby taniec twista Travolty i Umy, cytowanie Biblii przez Samuela L. Jacksona a potem jak koleś wyskakuje z łazienki i wywala w nich cały magzynek i żadna kula ich nie dosięgnęła, czy scenka jak Butch (Bruce Willis) wykańcza Vincenta (John Tracolta). Widać że Vince nigdy nie był w wojsku, nigdy ale to nigdy się nie rozstaje z bronią, nawet gdy idziesz do kibla, no i to go zgubiło. Ogólnie film bardzo dobry. Polecam wszystkim tym, którzy jeszcze nie widzieli. Moja ocena 10/10.

ocenił(a) film na 10

Scena zabicia Vincenta przez Butcha to prawdziwe mistrzostwo. Cały film to jedna wielka (bardzo dobra zresztą) gadanina, ale akurat w tej sekwencji panuje milczenie. Brak tutaj typowych i nierzadko głupich kwestii dialogowych w stylu "Zasłużyłeś na śmierć. Giń, parszywy draniu!" itp., które pojawiają się w większości filmów sensacyjnych. Dwóch wrogów stoi po prostu naprzeciw siebie, niczym w klasycznym westernie, z tym że Vincent jest całkowicie bezbronny. Przyczyną popełnienia mordestwa u Butch'a staje się nagromadzenie emocji, o których doskonale wiemy i dlatego scena ta nie wymaga głupiego gadania. Jest wściekły, że Fabienne zapomniała o zegarku, w wyniku czego musiał, narażając życie, wrócić do swojego mieszkania, jest zdesperowany, gdyż ma na karku ludzi Marsellusa, którego zdradził, wygrywając mecz bokserski; i w końcu w momencie zobaczenia Vincenta przypomina sobie krótkie spięcie między nimi w barze Paula; no i chyba już wiadomo, co musi czuć, gdy człowiek, przez którego został upokorzony, korzysta sobie w najlepsze z jego toalety i czeka na jego powrót, aby go zabić. A że w wyniku zaistniałej sytuacji miał w rękach poważny argument w postaci uzi, potrzebował tylko impulsu, aby zadziałać. I ten impuls nadszedł - w postaci grzanek wyskakujących z tostera. Właśnie ze względu na rys psychicznego stanu Butcha, ta scena to prawdziwy majstersztyk.

Shalafi

Szczerze ???
Respect Shalafi,Respect

użytkownik usunięty
Leon_B_Fink

Ja słyszałem teorię, że nie była to broń Vincenta, a Marsellusa. Zauważcie, że Vincent w restauracji siedział w toalecie, ale broń miał z sobą. Marsellus wyszedł na zakupy, po jakieś żarcie i broń zostawił w zmywaku. Przecież Vincent powinien usłyszec, że Butch chodzi po mieszkaniu. Usłyszał , ale myślał, że to Marsellus. Taka teoria. Ani dla Vegi ani dla Marsellusa nie skończyło się to dobrze.

ocenił(a) film na 10

To jest bardzo prawdopodobne; Butch nie zdążył jeszcze na dobre oddalić się od swojego mieszkania, a już spotyka Marsellusa na pasach, w dodatku niosącego tacę, prawdopodobnie z kawą dla siebie i Vincenta ;)

użytkownik usunięty
Shalafi

Niewykluczone, wręcz całkowicie możliwe.
Też się zastanawiałem, czy obecność Marcellusa nie jest przypadkowa. Zresztą gdy oglądałem tą sekwencję, to nieziemsko się zdziwiłem. Czemu Marcellus (szef Mafii) idzie sobie tak środkiem ulicy na przejściu z zakupami w ręku. Przecież bossowie Mafii tak się nie zachowują (przynajmniej tak mi się zdaje) i czemu akurat w tej samej chwili, gdy wykończył Vincenta.