Oglądałem prawie wszystkie filmy Tarantino i muszę przyznać, że w Pulp Fiction dał z siebie 100procent.
Ciekawe inteligentne dialogi są po prostu genialne, mógłbym godzinami słuchać rozmów z udziałem głównych bohaterów(np.jak mieli by iść do sklepu po zakupy, na mecz tenisa itp.)byle by trzymały poziom jaki występuje w filmie, do tego ta niebanalna fabuła.
Ciężko wybrać najlepszą scenę w filmie, w moim przypadku musiałbym chyba cały scenariusz przytoczyć.
Chciałbym aby kiedyś ktoś(może Tarantino jeszcze da radę) nakręcił równie genialne dzieło jakim bez wątpienia jest PF, ale niestety chyba się nie doczekam :(
Pulp Fiction to najlepszy film Tarantino, na inne nie warto zwracać uwagi bo są na niskim poziomie. A przyznaję, scenariusz jest świetny. Dialogi są powalające, a najlepsza scena? Wiele takich, ale chyba Rozmowy Vincenta w barze z Mią, Marcellus potrącony na pasach i Jules z Vincentem jedzą śniadanko, gdy Jules wygłasza kwestie o pasterzu.
Reszta jego filmów jest na 'niskim poziomie'?? Cóż gusta są różne i o nich się nie rozmawia ale...a z resztą nie chce mi się z tobą gadać...
Też widziałem wszystkie filmy Tarantino i żaden z nich nie był na niskim poziomie. Fakt, Pulp Fiction najlepsze ale Quentin jest reżyserem, który nigdy nie schodzi z poziomu zarezerwowanego tylko dla mistrzów. Najlepszy dowód, że dziś otrzymał dwie nominacje do Oscara, a jego film 8.
A kolega Elias, już sam chyba nie wie, co pisze...
Naprawdę widziałeś?? zdążyłem się domyśleć bo jak można pisać że inne filmy są słabe nie znając ich??
Ha ha, po takim tekście Elias pewnie się więcej tu nie pokaże!
Jest przecież tyle innych for na filmwebie, gdzie może sobie trollować.
Kazdy ma inny gust, ale zgadzam się z tobą. Uwielbiam ten film jest genialny, ale każdy inny film Tarantino uważam za słaby i nic mnie nie przekona do tego bo nie trafiają do mnie i tyle...
Zgodzę się, że ogólnie Tarantino poniżej pewnego poziomu nie schodzi (no chyba że komuś nie pasuje jego styl)
Może Jackie Brown mu się nie do końca udał, ale przecież ma w swoim dorobku genialne Sin City i naprawdę kilka dobrych filmów w którym nawiązuje łatwy kontakt z widzem.
P.S. Nie ma co twórczości Q.T. porównywać do Pulp Fiction, temu filmowi mało co dorównuje.
Dla mnie osobiście to najlepszy film Quentina Tarantino. I wydaje mi się że już tak pozostanie, czasami odnoszę wrażenie że sam film przerósł jego twórczość. Niby banalny ale zarazem wyjątkowy, dialogi bohaterów tego filmu wyszły w powszechne użycie i na stałe zagościły w popkulturze, a to już nie lada sztuka. Świetna gra aktorska, wiele "smaczków" do odkrycia. Absolutnie genialna muzyka i oryginalna historia opowiedziana w typowy dla Tarantino sposób narracji. Stanowczo polecam, pozycja obowiązkowa dla każdego.
7
2009: Bękarty wojny (Inglourious Basterds)
3
2007: Grindhouse: Death Proof (Death Proof)
4
2005: Sin City - Miasto grzechu (Sin City)
5
2004: Kill Bill 2 (Kill Bill: Vol. 2)
5
2003: Kill Bill (Kill Bill: Vol. 1)
7
1997: Jackie Brown
3
1995: Cztery pokoje (Four Rooms)
9
1994: Pulp Fiction
6
1992: Wściekłe psy (Reservoir Dogs)
1
1987: My Best Friend's Birthday
Te cyferki nad tytułami to mają być twoje oceny? tak? dobrze mówię? fajnie że napisałeś tylko kogo to obchodzi?? Ktoś cię o to prosił?
Sin City jest Rodrigueza, Tarantino o ile dobrze wiem nakręcił epizodzik więc nie bardzo można ten film wliczać do filmografii Quentina.
no właśnie ! rozwala mnie jak ktoś pisze np max 7/10 nie wiecej albo coś jeszcze innego , tak jakby to miało wpływ na losy wszech świata ! wypisz najlepiej wszystkie filmy które oceniłeś bo chyba nie masz nic ciekawego do roboty w życiu !
No cóż, nie widziałem wszystkich filmów jednak Sin City nie bardzo tu pasuje. Pulp Fiction zdecydowanie najlepszy, Kill Bill to już nie ta liga, ale mimo wszystko dobre kino, Wściekłe psy to już klasyka, mam do niego sentyment bo to pierwszy film Tarantino który widziałem. Bękarty wojny były dobre jednak po przeczytanych wcześniej recenzjach moje oczekiwania wobec filmu okazały się zbyt duże, mimo wszystko jednak film jest bardzo dobry, co do Grindhouse: Death Proof nie do końca się zgodzę, bardzo mi się podobał, typowa klasa B, Cztery pokoje kompletnie do mnie nie trafiły.
Uwielbiam filmy Tarantino, nigdzie jeszcze nie znalazłem takiego klimatu, jak w jego dziełach. Jednak jak dla mnie numer jeden to "wściekłe psy", "pulp fiction" jest zaraz za nimi ;]
Mnie w tym filmie zabiły dialogi! Jak nienawidze filmów gangsterskich i takich w który w każdym zdaniu pada słowo "fuck" to ten był zajebisty! zwłaszcza sceny z gangsterami i ich teksty...
Ja zgadzam się z Mickiem. PF jest genialny, ale wszystkie Kill Bille, czy nawet Bękarty wojny, to nieporozumienie. Czasami mam nawet wrażenie, że to byli dwaj różni Tarantino. Nie wiem może po PF jakąś lobotomię przeszedł, czy więcej zielska palił? Tylko tak można to wyjaśnić.
A ja się kompletnie nie zgadzam. Wszystkie jego filmy są rożne dlatego ciężko je porównywac do siebie, ale jak dla mnie wszystkie są genialne i oglądałam je (z wyjątkiem "4 pokoje" ale to dlatego że go pożyczyłam a jak tylko znowy dostane go w swoje łapy to będe oglądac 3 dni bez przerwy ;)) po kilka razy ciężko porównywac do siebie np. "kill Bill" i "Pulp fiction" ale jak dla mnie oba te filmy są po prostu genialne
Właśnie!! wszystkie jego filmy są różne i nie da się ich porównywać. Mickie czy porównujesz wszystkie filmy Coppoli z Ojcem chrzestnym?? raczej nie bo to by było głupie. Więc takie porównywanie wszystkich jego filmów do Pulp fiction nie ma większego sensu.
być może włożę kij w mrowisko, ale mi ten film osobiście nigdy nie przypadł do gustu, a oglądałem go 2 razy (nie do końca)
Nie odpowiada mi to u Tarantino, że z morderstwa zrobił sobie żarty. To robi się nudne, gdy w każdym jego filmie widzimy zabójstwa w których krew wylewa aż się z ekranu i to bawi, ale PF naprawdę mu się udało. Wiele dialogów jest z tego filmu mówi prawdę np. "Od dumy tylko boli", najświętsza prawda.
"Nie odpowiada mi to u Tarantino, że z morderstwa zrobił sobie żarty"
No tak nie wypada się śmiać ze śmierci tyle że jego filmy to czarne komedie i w tym gatunku naśmiewanie się z tego typu spraw jest całkiem normalne...ty się robisz nudny pisząc te bzdury.
Ty chyba nie wiesz co piszesz. Czarna komedia nie polega na zabiciu kogoś "w humorze". American Beauty to czarna komedia. Tarantino moim zdaniem ma nierówno pod sufitem za to, że robi same takie odrażające na pierwszy rzut oka filmy, gdzie wszędzie leję się krew. Kiedyś to lubiłem, ale gdy teraz na to patrzę to mi się rzygać chcę.
W czarnej komedii przedmiotem żartu jest np. zabójstwo, śmierć itp., itd. jeśli dalej będziesz pisał że to nie są czarne komedie to oznacza że jesteś kretynem i zaprzeczasz faktom.
http://www.filmweb.pl/topic/1125251/Tarantino+nie+mozna+postawic+w+rubryce+obok+ najleszych.html i może to uświadomi wam z jakim debilem gadacie. Warto zwrócić uwagę na to ,że został wyzwany od ignoranta i to zmieniło jego zdanie dość szybko:)
"American Beauty" raczej nie podchodzi pod czarną komedię, a co do motywów zabójstw w tych gatunkach to najlepszym przykładem są takie klasyki jak "Arszenik i stare koronki" czy "Szlachectwo zobowiązuje"(zabawa ze śmiercią w żaden sposób nie czyni z filmu słabą produkcję).