Proszę tego nie traktować jako próby fachowej analizy filmu i kinematografii, to tylko kilka luźnych uwag.
Nie sądzicie, że ten film jak i cała twórczość Tarantino to taka inteligentna riposta na tak zwaną "wyższą kulturę" i jej snobistycznych twórców i piewców?
Wśród krytyków filmowych muzycznych etc nie brakuje ludzi, których paleta argumentów kończy się na nazywaniu czegoś komercyjnym, "typowo amerykańskim", płytkim itd? Każdą krytykę nazywa "przykładem ciemnogrodu" i zamkniętych umysłów. Oni staneli wyżej na drabinie bytów i z zaściankowym plebsem nie rozmawiają.
Oczywiście wśród tych osób nie brakuje nieudolnych artystów, którzy swoje niepowodzenia rekompensują stwierdzeniami typu "moje dzieło było przeznaczone dla intelektualistów,nie dbam o pieniądze i gardzę tymi, którzy się wybili". Jak mówił Nicolás Gómez Dávila - "Artysta, który nie posiada wystarczającej oryginalności, aby stworzyć swój niepowtarzalny świat, przyłącza się do awangardy. "
Tarantino, człowiek który mógłby robić filmy na miarę "Czasu Apokalipsy", cały swój potencjał przemienia w soczysty kop w tyłek tych snobów, którzy mają się za kogoś lepszego, tych którzy etykietkę "alternatywne" traktują jako coś co z zasady musi być wspaniałe.
QT afirmuje w Pulp Fiction popkulturę, z wulgarnych i pozbawionych tak zwanej "głębi" aspektów życia wyciąga esencję sarkazmu, ironii , czarnego humoru.
Dla mnie Pulp Fiction to właśnie taki cios wymierzony w całe to towarzystwo, które w swojej próżności samo określa siebie elitą.
a dla mnie to rzeźbienie w gównie....
Pokazanie pewnej prawdy w strawny dla amerykańskiego dzieciaka wsuwającego popkorn i popijającego kolę... mówi ich językiem w ich klimatach.
Fantastyczny wątek. Przedstawiłeś tu QT dokładnie takiego jaki stara się być. Z pewnością mógłby zrobić naprawdę wielki film (choć czy PF taki nie jest?), ale nie jest to po prostu w jego stylu i woli różnego rodzaju eksperymenty. Każdy jego film (niestety Bękartów jeszcze nie widziałem) oscyluje na granicy kiczu, ale zawsze z pozytywnym skutkiem i zawsze zdobywa wierną rzeszę fanów.
"artystów", ostatnim artystą był Picasso... Tak Brando powiedział w swojej w swojej biografii i zgadzam się. Ludzie są biznesmenami, a nie artystami.
Napisał też "Jak wielu mężczyzn miałem doświadczenia homoseksualne, i nie wstydzę się tego. "
To znaczy, że odkąd przeczytałeś książkę bierzesz od tyłu?