to scena gdy uma thurman puszcza "girl you'll be a woman..." a travolta w kiblu gada do siebie przed lustrem! po prostu genialne i swietna gra johna travolty
kozatomistrz, szacuneczek dla Ciebie. Również uważam, że jest to najlepsza scena w filmie, wprowadza niepowtarzalny klimat. To właśnie z tą sceną kojarzę moje najbardziej pozytywne odczucia związane z Pulp Fiction