Obejrzałem dopiero dziś (brak czasu, lepsze filmy za sobą, itd.). Ogólnie nie powala. Może to przez sentyment do postaci jaka zostaje przedstawiona (wszak czytało się dawno temu to i owo). Uznawane to jako sequel poprzedniego (z Thomasem Jane). Osobiście nie widzę żadnego podobieństwa i to nie przez aktora w roli głównej. Film totalnie przeciętny, wiele filmów lepszych od tego wyszło w przeciągu kilku lat wstecz i wiele jest bardziej wartych uwagi. Szkoda, że tak niezłe tematy na film zostają w ten sposób zmarnowane na rzecz kasy. Zdecydowanie film z Thomasem Jane stawiam do tej pory ponad pozostałe (aczkolwiek jemu też wiele brakowało do odzwierciedlenia oryginalnej komiksowej postaci).
W komiksie nie prezentowano postaci, która sama potrafi załatwić każdego, żadnych superbohaterów, po prostu gość, który ze względu na stratę bliskich postanowił wymierzać sprawiedliwość. W tym filmie za dużo nierealnych momentów, akcji wyssanych z palca. Gdyby postawiono na rzeczywiste zachowania i możliwości byłoby naprawdę nieźle, a tak wyszedł średniak...
A może już za dużo alko podczas seansu tego filmu (wszak z każdą minutą coraz ciężej było mi go oglądać z zainteresowaniem)...
Nie pisz chociaz takich piznietych bzdur,koles.skad ty wylazles z puszki po sardynkach????To jest zajebiste kino akcji a nie zadne gowno dla ciot i dupogniotow.ray Stevenson kurewsko doskonale zagral role Franka Castle`a.Rozsmieszyles mnie kurwa do lez.
Chłopcze, wyraziłem swoje zdanie na temat tego filmu (bo prawo do tego ma każdy). Oczywiście spodziewałem się "reakcji gimnazjalisty" w stylu wyzwisk itd.
Nie twierdzę, że Stevenson zagrał beznadziejnie. Jednak nie wiem czy wiesz, ale film to nie tylko główny bohater. Może kiedyś to zrozumiesz.
Zajebiste kino akcji to m.in. "Człowiek w ogniu", "Taken" lub seria z Bourne'm.
Ale na pewno nie "Punisher. War Zone"