Pomijając ''X-Men'ów'' (których wszystkich nie widziałem),
a także ''Iron Men'ów'' (które muszę odświeżyć) tak jak i
''Blade'', przynajmniej jedynki, które był niezłe lub dobre ,to
te pozostałe ,które widziałem ,powstałe na podstawie
komiksów ze stajni Marvela ,są tylko przeciętne, albo
nawet słabiutkie. Mowa oczywiście o filmach, a dokładnie
o ''Ghost Rider'', ''Daredevil'' czy teraz krytykowanym
''Punisherze''. Pierwszego z Dolphem Lundgrenem nie
bardzo pamiętam więc nie będę może tu nic porównywał.
Ale dla samego sentymentu dla tamtej produkcji myślę,
że będzie kiedyś okazja go odświeżyć. Skupię się na
wersji z 2008 roku.
Jak wiadomo podchodząc do takiego kina ,trzeba się
inaczej nastawić czyli spróbować mieć do niego pewien
dystans. Zrobiłem tak też i tym razem, ale nie wiele to
niestety pomogło. Ale jedyne co mogę stwierdzić to to, iż
film ten był trochę lepszy od ''Ghost Ridera'' bo jest
(jednak) realniejszy, a ''Daredevila'' bije na łeb.
Poza tym jak na prawdziwy Świat jest za duża masakra z
nieprawdopodobnymi scenami. Jest ich tak sporo ,nawet
jak na film akcji, że dla mnie było to totalnym przegięciem
ze strony realizatorów. Mógłbym wymieniać i wymieniać.
Ilość trupów jakie ma na koncie Punisher jest przesadna.
O ile mogę zrozumieć ''załatwienie'' paru, no kilku,
uzbrojonych po zęby facetów, to już ilości kilkunastu lub
większej nie zaakceptuję. Na tysiące pocisków ,którymi
ciskają ze swoich automatów w stronę mściciela, jak już
go coś trafia to oczywiście w kamizelkę. No a na deser
daje się obić Jimowi hehe. Jednemu faciowi, ale przecież
inaczej nie mogło być. Schematyczne i proste to wszystko
do bólu. Sam scenariusz niczym wyjątkowym się nie
wyróżnia. Wiadome. Mściciel, wymierzający
sprawiedliwość na ulicach, na którego policja przymyka
oko, bo przecież dzięki temu ,ona sama ma mniej roboty.
Takie to naciągane i banalne. Teksty również mało
skomplikowane ,bo jak znów się okazuje ,to nie o to tutaj
chodzi w tym filmie.
Sam aktor grający Punishera do mnie nie przemawia.
Lundgren pasował do nie niego jak ulał. Był taki z krwi i
kości. Stevenson ze swoim kołnierzem na szyi i smutnym
wyrazem twarzy to nie to. Nie budzi strachu oraz respektu.
Oczywiście jego szlachetność nie zna granic, gdy na
przykład mówi Angeli, aby ona sama pomściła swojego
męża ,zabijając go. Bardzo honorowy człowiek.
Oczywiście jak przystało na prawdziwego ''kilera'' nasz
bohater ma przy sobie zawsze cały arsenał. Nos potrafi
nastawić sobie ołówkiem, jest jak akrobata cyrkowy, a aby
ratować bliskich przemierza miasto pieszo. Poza główną
postacią ,jest też kilka drugoplanowych, które denerwują
swoją sztuczną grą jak agent Paul (Colin Salmon), albo
irytują jak policjant Martin (Dash Mihok).
Ale żeby nie było napiszę też i o plusach bo takie można
znaleźć.
Bracia Billy i Jim mnie nie tyle rozwalają swoimi
osobowościami co rozśmieszają. Każdy z nich ma tak
zwane ''pięć minut'' osobno, jak i razem. Są brutalni,
chorzy psychicznie i głupi przede wszystkim. Udowadniają
to chcąc upiec wszystkie pieczenie na jednym ogniu. Lecz
co za dużo to nie zdrowo :)
Ciekawie wygląda samo organizowanie armii w środku
miasta ,składającej się z kilku wpływowych gangów.
Dobre efekty dźwiękowe, czyli fajnie brzmiące odgłosy
podczas strzelanin. Bardzo realnie to wygląda. Szacunek
dla kaskaderów w filmie. Same upadki na prawdę
autentycznie wyglądające. Efekty specjalne z ukazaniem
rozrywanych twarzy ,całych głów lub innych części ciała,
dopracowane. No i największy plus filmu to sama Angela
grana przez Julie Benz. Przeurocza o wyjątkowej urodzie.
Wyglądała nawet lepiej niż w ''John Rambo'' gdzie grała
jasnowłosą (jej własny kolor) misjonarkę Sarah Miller.
Tak więc wypośrodkowywując to wszystko mogę wystawić
jedyne 4/10. Ujdzie to odpowiednie słowo pasujące do tej
wersji ''Punishera''.
pozdrawiam
Dokładnie, zgadzam się film jest bardzo interesujący i lepszy niż reszta marvelowych podrpodukcji. Chciałbym zobaaczyć punishera, ghost ridera, wolverina i bleda w jednym filmie. Obsada oczywista. Jestem pewien ta 4 spokojnie zmiotła by avengersów. Jest to 4 najbardziej mrocznych postaci, które nie boją się ubrudzić sobie rąk, żeby dojść do celu. Mi ten film bardzo pasował i chciałbym zobaczyć tego aktora w kontynuacji punishera ;) W nie dalekiej przyszłości rzzecz jasna. Iron man mięknie przy punisherze i sika w zbroje jakby zobaczył ghost ridera ;)