Moim zdaniem był lepszy od sequela z 2004 roku. Jak dla mnie w pierwszej części kładli nacisk na dobrą sprzedaż, robiąc z kultowego bohatera kolejną "mającą sie koniecznie zwrócić" szmirę. Do tego w obsadzie Travolta. Znam "Punishera" od dziecka, głównie dzięki staraniom wydwanictwa TM-Semic. Jego wizerunek zawsze był mimo jasnego przesłania, sprzeczny z założeniami klasycznej koncepcji amerykańskiego bohatera. Za Oceanem, upodobali sobie do gustu zwrot "anty-bohater", (choć nadal bohater). U nas, siłą rzeczy, naleciałą z lekcji języka polskiego mocniej (swego czasu) utrwaliło się mówienie o "bohaterze tragicznym lub dramatycznym". Jedno jest pewne - Punisher to psychopata lub jak kto woli, socjopata i w odróźnieniu na przykład, poprawnego politycznie Spider-mana, nie przebierał w metodach walki z obranym akurat w jego przypadku, celem. tematu nie będę rozwijał bo jaki w tym sens. Kto Punishera zna ten wie. W komiksie ma porządku dziennym był gwałt, modrerstwa, bezlitosne egzekucje, jednym słowem masakra (podobno kilka odcików komiksu, zostało nie dopuszczonych do druku ze względu na ich "nie stosowną" dla młodego odbiorcy zawartość). Nie oszukujmy się, Punisher nigdy nie będzie kinem ambitnym, zdolnym do walki o nagrody akademii filmowych lub przynoszącym zawrotne dochody. To kino skierowane dla maniaków i tak wlaśnie będę je odbierał. Być może ten film to róznież absolutna szmira i nie zamierzam się sprzeczać z tymi co tak twierdzą. Mówię tylko, że idąc do kina spodziewałem się oglądać w akcji Punishera, który jest mścicielem, zdolnym do wszystkiego i takiego właśnie w tym filmie dostałem, a poza tym reszta mnie mało obchodzi.