Po pierwsze - nie ma jedynki, dwójki i trójki - każdy film jest oddzielną historią, bez kontynuacji. Podkreślają to retrospekcje - rodzina Franka za każdym razem w innym składzie, ginie w inny sposób, a Frank przed masakrą wykonuje inny zawód. Pod tym względem War Zone jest najdokładniejsze. I znowu War Zone pod względem głównego bohatera wypada jak najlepiej.
Ray Stevenson - jeżeli chodzi o główną rolę był akurat strzałem w dziesiątkę. Pod tym względem nie mogę filmowi zarzucić niczego. Wygląd, wzrost, głos, charakter postaci - w akcji bezwzględny skurczybyk, w życiu prywatnym - zamknięty w sobie człowiek z depresją, walczący ze swoimi demonami. Po prostu stuprocentowy Punisher. Kostium - jeżeli można w jego przypadku w ogóle mówić o kostiumie - raczej mundur. Czarny, minimalistyczny mundur podkreślający bezwzględny charakter postaci, z ledwo widoczną i co najważniejsze - namalowaną od ręki czachą na kevlarze. Bohater potrafiący się posługiwać każdym rodzajem broni.
Jeżeli chodzi o resztę filmu zdecydowanie na minus. Brak fabuły, brak logiki. Film jest po prostu niepoważny. Krwawy - jest krwawy i to nadmiernie. I taki powinien być. Chodzi o całość w której poza Punisherem wszyscy zachowują się jak debile i psychopaci. Zamiast " Człowieka z Blizną " lub "Ojca Chrzestnego " wyszło coś na kształt filmu " Batman i Robin " - z teatralną wręcz ekspresją niektórych postaci.
Osobiście czekam na część drugą War Zone - tak część drugą, bo pomimo minusów w War Zone, pan Ray Stevenson wypada po prostu genialnie. Perełka wśród szajsu. Część drugą pod kierownictwem normalnego reżysera - może nawet Nolana lub de Palmy.
Fakt, w oryginale Castle (prawdziwe nazwisko Castiglione) nie był gliniarzem, tylko kapitanem armii USA (do tego rangersem, tj. komandosem). W jego komiksowym dossier pod hasłem "status prawny" figuruje wpis: "obywatel USA, notowany w rejestrze kryminalnym na liście dezerterów zbiegłych z armii amerykańskiej"- zdezerterował po śmierci żony oraz dzieci
Dzięki za poparcie w tej kwestii i dodatkową garść informacji o Castle dla reszty użytkowników.
Jakbyś skomentował resztę mojego posta tzn napisał co myślisz o filmie byłoby już całkiem ok :)
Ja, w przypadku części drugiej optowałbym za jakimś młodym i/lub mniej znanym reżyserem, kompleks poprzednich dokonań może fatalnie wpłynąć na jakość przyszłego filmu. Jeśli chodzi o Jigsawa, to tutaj majstersztyk charaktryzacji i świetnie dobrany aktor do roli antagonisty, in plus wyróżnia się także Micro. A co do fabuły... Co powiedziałbyś na osadzenie Mr Franka w więzieniu o zaostrzonym rygorze? W komiksie Jigsaw nafaszerował go narkotykami, co spowodowało poważne zaburzenia psychiczne (np. Punisher strzelał potem do ludzi śmiecących na ulicy). Został jednak schwytany, poddany terapii i osadzony w pudle na wyspie, skąd jakoś jednak i tak zdołał uciec.