niemal genialną "Nienawiść" z fenomenalną rola młodego Cassela i udział Reno w tym przedsięwzięciu, postawiłam poprzeczkę wysoko. Chyba za wysoko. Jest tu dziwna atmosfera uniwersyteckiego miasteczka, które wydaje się zbyt sterylne, jakby z innego świata. Są intrygująco okaleczone ciała. Jest powoli odkrywana idea stworzenia elitarnej społeczności. Ale za mało się dzieje między Reno a Casselem - obaj są tak charyzmatyczni, że zasługują na wyjątkowe role. Kassovitzowi zabrakło pomysłu w tym zakresie.
a mnie urzekła ta atmosfera
dawno nie ogladałem tak tajemniczgo francuskiego filmu. Scenariusz był na całkiem dobrym poziomie i muszę też przyznać, że jak dla mnie to ogarnięcie takich dwóch osobowości jak Reno i Cassel wyszło Kassovitzowi bardzo sprawnie. Ja spodziewałem się mniej, a dostałem sporą dawkę satysfakcji, choć zastrzegam, że filmu o którym napisałaś na poczatku nie widziałem.