Początek intrygujący, środek nudnawy a zakończenie śmieszno-fatalno-tragiczne. Pomysł na film (książka) - super, muzyka (szczególnie motyw przy wejściu do biblioteki) - super, aktorzy (para głównych bohaterów) - też dobrzy, zawiązanie intrygi (morderstwo dziewczynki, zacieranie śladów, siostra w klasztorze) - jest klimat. Reżyseria (ujęcia, niektóre sceny) - też super....Ale rozwiązywanie zagadki morderstwa na uczelni - nuda, sam motyw uczelni gdzie hoduje się dzieciaki - idiotyczny, żadnego mylenia tropów, różnych podejrzanych, już pierwsza osoba - czyli ta babka od lawin (wg słów głównego śledczego czyli Jeana Reno) była jedyną i główną podejrzaną (z racji swoich umiejętności m.in. Wspinaczka). Mimo, że były wszystkie składniki na super a nawet idealny film - powstał niestety średnio udany zakalec.
Film niestety nie stroni też od francuskiej mody na tanie efekciarstwo. ‚Tanie’ szczególnie w scenie ze śmieszną lawiną (tanie efekty specjalne), a ‚efekciarstwo’ szczególnie w scenie walki ze skinheadami (jak z filmu z Jackie Chanem) - to zupełnie rujnuje początkowy klimat. Do tego intryga jest nielogiczna i zamieszana (bez sensu) tylko dla zamieszania. Na początku niby fajnie się ogląda, że znaleziono ciało, wysoko zawieszone w górach, z wodą z lodowca w oczodołach ale ktoś odpowie na pytanie po co zabójca (najlepszy w dolinie ekspert od lawin) zabił tak, żeby (ze względu na umiejętności do tego potrzebne) podejrzenie od razu padło na niego? Tym bardziej że trop wody z lodowca zupełnie nie posuwa śledztwa do przodu. Tylko kieruje policję na eksperta od gór. To też burzy klimat. Oczywiście to niby taki myk, że myślimy że to jedna osoba a tak naprawdę okazuje się że to bliźniaczka.. tylko że to wcale nie jest aż takie zaskoczenie - przecież bliźniaczka to praktycznie ta sama osoba.
W dodatku gdyby ktoś od razu na początku nie domyślił się kto zabija - film w środku sam się spojleruje - w scenie u okulisty, kiedy policjanci spotykają zamaskowanego zabójcę - on podnosi broń i strzela a potem ucieka - a Niemans krzyczy - „goń ją” mimo, że nie widać twarzy zabójcy. Bo on od początku wie, że zabija ta od gór, tylko całą zagadką filmu jest to, że to tak naprawdę jej bliźniaczka.