Dialogi, które słyszymy w filmie, nie nastrajają optymistycznie - kłamstwa, wymówki, krzyki, zapewnienia czyli... mnóstwo zbędnych słów. Milczenie natomiast jest potrzebne, pozwala nawiązać Sun-hwa i Tae-suk szczególną relację, opartą na wzajemnym poznaniu i zrozumieniu. Paradoksalnie nie potrzebują oni słów - spojrzenia i gesty okazują się wystarczająco wymowne, wymagają jednak więcej uwagi, wymagają "bycia ze sobą", a nie "bycia obok siebie". Miłość między tym dwojgiem nie rodzi się z banalnych komplementów, wzajemnych oczekiwań, czy wyłącznie z "szukania ciała, które daje się objąć", dlatego okazuje się niezwykle trwała. Ze wszystkich domów, które Sun-hwa i Tae-suk odwiedzili szukając chwilowego schronienia, tylko w jednym znaleźli harmonię, szczęście i spokój; to taki dom, w którym i ja chciałabym zamieszkać :)