PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=623286}

Q

5,1 5 880
ocen
5,1 10 1 5880
Q
powrót do forum filmu Q

Można się na siłę doszukiwać w tym filmie jakiejś analizy relacji damsko - męskich i próby powiedzenia czegoś na temat miłości, pożądania i tego na czym polega różnica między nimi, ale będzie to, moim zdaniem nadinterpretacja.
"Q" to całkiem udana próba powiedzenia czegoś nowego w dziedzinie filmu soft porno. Do tej pory scenariusze tego typu filmów były utrzymane w klimacie książek z serii "Harlequin" lub też były historiami o charakterze komediowym, w które scenarzyści wpisywali mniej lub bardziej delikatne sceny seksu. Aktorzy występujący w tych filmach byli zwykle doświadczonymi gwiazdami tego typu produkcji i tą ich rutynę czuło się niestety wyraźnie w ich sposobie gry. Autorzy "Q" postanowili zrobić film udający dramat psychologiczny, a role powierzyli młodym ludziom, niedoświadczonym, ale utalentowanym bynajmniej nie tylko w dziedzinie prezentowania seksu przed kamerą. W efekcie powstał film autentycznie podniecający, w którym młode, zgrabne i niezmanierowane dziewczyny w przekonujący sposób prezentują swe apetyczne ciała. Aktorsko film jest utrzymany na całkiem przyzwoitym poziomie.
Bardzo dobry film dla nieco znudzonej pary, szukającej czegoś pikantnego, dobrego na rozbudzenie nieco uśpionych zmysłów :) Seks jest na tyle delikatny, że można śmiało oglądać z żoną lub dziewczyną. Spodoba jej się :)
"Q" polecam też samotnym panom gustującym w młodych laskach. Jedni będą się ślinić na widok Déborah Révy, grającej Cécile, a inni podjarają się scenami z Helene Zimmer, która gra Alice. Ja sam należę zdecydowanie do tej drugiej kategorii :) Helene jest taka grzeczna, skromna i ma taką niewinną buzię :)
A jak jest z wami ? Która bardziej na was działa ?

atotocoto

Hm... W płytki sposób rozumujesz jeśli chodzi o ocenę tego filmu. Właściwie trudo się dziwić i nie muszę chyba wyjaśniać dlaczego... Moim zdaniem właśnie o tym jest mowa w "Q". Nie doceniasz, nie zauważsz, nie skupiasz się na tym co na prawdę ważne, aż do momentu, gdy może być już za późno. Na początku jest nawet dedykacja, myślę że to ma znaczenie, a film zasługuje na dużo wyższą ocenę niż "soft porno". Pozdrawiam.

kahla

Istotnie, atotocoto dosyć płytko odbiera film, ale czy trudno mu się dziwić? Obcując z kiepskim scenariuszem, kiepską acz naturalistyczną grą aktorską, śmiałymi scenami niesymulowanego seksu zastanowić się należy, jak odebrać ten film. Czemu on służy?

Na soft porno jest za mocny, na porno za łagodny, jak na erotyk nie przekonujący. To jakieś doświadczenie widza i "aktora", nowa wizja naturalistycznego filmu. Na film za kiepskie, na poruszenie społeczeństwa - ok.

itifonhoum12

Tak jak pisałam, nie dziwi mnie taka opinia. Rzeczywiście zgodzę się, że trudno umieścić ten film w konkretnej kategorii biorąc pod uwagę bardzo odważne sceny, jednak myślę, że ma to sens i cel. Gdyby seks w filmie pokazany został w inny, łagodniejszy sposób być może dostrzegłbyś meritum, albo byłoby to o wiele łatwiejsze. Jest to jakiś zabieg. W życiu nie udajesz, uczestniczysz w prawdziwych sytuacjach, tak samo jak "Q" przedstawia niesymulowane sceny. Może właśnie o to chodziło, żeby sprawdzić na czym się skupisz i czy mimo tego podniecenia, o którym wspominałeś, dostrzeżesz coś więcej - tak uważam.
P.s. Chyba nie do końca wiesz co masz myśleć na temat "Q", raz piszesz, że gra aktorska jest kiepska, innym razem, że na całkiem przyzwoitym poziomie... Nie jestem krytykiem filmowym, nie potrafię profesjonalnie ocanić, ale moim zdaniem gra aktorska jest ok. Jeśli chodzi o przeciętne kino to faktycznie ten film się tam nie nadaje, może jest w nim nawet sporo przesady. Szokujący, odważny, dziwaczny, ale moim zdaniem dobry.

kahla

Wiele można dostrzec po pooglądaniu tego filmu .. w wielu zachowaniach są ukryte rzeczy z którymi spotykamy się ciągle w zyciu codziennym .... jak dla mnie fajny film .. duzy PLUS

ocenił(a) film na 6
kahla

Droga Kasiu!
Po pierwsze : witaj na filmwebie :) Jestem dumny, że właśnie mnie spotkał zaszczyt bycia pierwszą osobą, do której postanowiłaś odezwać się na tym portalu :)
Po drugie : Nie bądź taka nieśmiała :) Więcej odwagi w wyrażaniu swoich opinii :)
Tak to już jest, że ludzie są różni i różnie patrzą na sprawy tego świata. Ma to swoje dobre i złe strony. Czasem, dzięki dyskusji, istnieje duże prawdopodobieństwo wypracowanie porozumienia w jakiejś sprawie. Czasem jest to trudne. Zdarza się też, że takie dojście do konsensusu okazuje się po prostu niemożliwe. Ale nie jest to, moim zdaniem, powód do popadania w czarną rozpacz :) To właśnie dzięki różnorodności istniejących na świecie światopoglądów ten świat jest tak ciekawym miejscem, nieprawdaż ?
Obawiam się, że w naszym przypadku wchodzi w grę właśnie ten nieszczęsny ostatni wariant : całkowity brak nadziei na osiągnięcie wspólnej płaszczyzny porozumienia...
Już wyjaśniam, dlaczego tak uważam.
Już sama różnica płci pomiędzy nami, mogłaby być wystarczającym powodem, bo przecież nie od dziś wiadomo, że kobiety i mężczyźni mają odmienne spojrzenie na kwestię seksualności. Nie na tym jednak polega, moim zdaniem, zasadniczy problem w naszym przypadku. Myślę, że największym problemem jest dzieląca nas różnica wieku. W tym momencie zapytasz pewnie : "Skąd wiesz, ile mam lat ?" Oczywiście nie jestem w stanie podać Twego dokładnego wieku, ale mogę wymienić pewne przesłanki, skłaniające mnie do tego, by przypuszczać, iż bawisz na tym wspaniałym świecie znacznie krócej ode mnie.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, w krótkim tekście, który wczoraj popełniłaś, to przewaga pierwiastka emocjonalnego nad pierwiastkiem merytorycznym. Trudno mi było doszukać się sensu w niektórych zdaniach. Taka nieskładność wypowiedzi, chaotyczność i niestaranność jej sformułowania jest bardzo charakterystyczna właśnie dla ludzi młodych. Drugą Twoją cechą, którą zauważyłem, a która również cechuje młodych, jest fakt, że najwyraźniej nie masz zwyczaju dokładnie, z uwagą czytać tego, co napisali inni. W przeciwnym bowiem razie, zauważyłabyś z całą pewnością, że do naszej rozmowy raczyła się przyłączyć TRZECIA OSOBA o nicku itifonhoum12. Ty jednak przeskoczyłaś tylko pobieżnie jej wpis, nie zauważając nawet faktu, że pierwsze zdanie zaczyna się od : "Istotnie, atotocoto itd." i automatycznie uznałaś, że to ja odpowiadam Ci na Twój wczorajszy wpis.
No dobrze, ustaliliśmy już, że jesteś znacznie młodsza ode mnie :)
A skoro jesteś młodsza, to widziałaś też w swoim życiu znacznie mniej filmów niż taki stary, zepsuty zgred jak ja, nieprawdaż :)
Zbyt wiele widziałem świetnych, głębokich, mądrych i pięknych filmów na temat miłości i pożądania między ludźmi, by taki filmik jak "Q" traktować poważniej niż na to zasługuje. Może Ty tego nie dostrzegasz, ale ja widzę wyraźnie po sposobie, w jaki zrealizowane zostały sekwencje, nazwijmy je, "seksualne", że głównym celem twórców filmu było stworzenie obrazu, mającego podniecać widza. To prawda, że "Q" jest filmem nowatorskim, interesującym z uwagi na zastosowanie w nim rozwiązań typowych dla kina z wyższej półki (dlatego w ogóle postanowiłem go obejrzeć), ale nie zmienia to faktu, że "psychologia" i "filozofia" zawarte w jego scenariuszu są dostosowane do poziomu przeciętnego licealisty. Sytuacje zawarte w filmie rażą sztucznością, a wykreowane w nim postacie są mocno przerysowane, komiksowe i nie mające wiele wspólnego z prawdziwym życiem.
Jeśli istotnie udało Ci się znaleźć w tym filmie jakąś prawdę o życiu, o ludziach, o istocie ludzkiej seksualności i miłości, to bardzo się cieszę. Mówię teraz szczerze i poważnie.
Pozwól jednak, że ja wezmę sobie z "Q" to, co wydaje mi się w nim godne mojej uwagi, a mianowicie zgrabne ciała młodych dziewcząt, rozpalone szatańskim płomieniem pożądania :))
Na koniec jeszcze jedna ogólna uwaga : Nie warto ograniczać się jedynie do krytykowania wpisów innych osób. Takie postępowanie jest całkiem jałowe intelektualnie i nie prowadzi do ciekawej wymiany myśli między ludźmi. Jeśli film Ci się podoba, to napisz długi, wyczerpujący tekst na jego temat, podaj konkretne przykłady scen, które świadczą o takim a nie innym odczytaniu przez Ciebie zawartego w filmie przesłania itd. itp.
Odwagi! Nie bój się powiedzieć, co myślisz! Masz do tego prawo! Ale zrób to tak, żeby to miało jakąś wartość dla innych filmwebowiczów.
Pozdrawiam serdecznie :)

atotocoto

Faktycznie nie zwróciłam uwagi na to kto do mnie napisał i do kogo ja pisałam. Głupio wyszło, ale całkiem zabawnie :) Masz rację, nie poświęcam połowy dnia na to, by skonstruować wypowiedź, dodać opinię, przytoczyć konkretne sceny (Ty również tego nie zrobiłeś). Piszę "z biegu". Rzeczywiście chyba nie zrozumiałeś wszystkiego co napisałam, albo podobnie jak ja nie przywiązałam wagi do nadawcy/odbiorcy, tak Ty niedbale to przeczytałeś. Co do porozumienia: pisałam, że nie dziwi mnie opinia taka jak Twoja, co oznacza, że nie mam problemu z akceptacją zdania odmiennego niż moje. To, że uważam takie "recenzje" za płytkie względem tego filmu nie powinno za to dziwić Ciebie skoro dostrzegam w nim coś więcej. Być może płeć ma tu znaczenie - nie przeczę. Nie miałam zamiaru poddawać niczyjej wypowiedzi krtyce, tylko odniosłam się jakoś do niej, jeśli ktoś poczuł się urażony to przykro mi i przepraszam. I napisałam to wszystko właśnie dlatego, że nie boję się wyrażać swojego zdania. Przyznałam jednocześnie, że nie jestem w stanie wydać profesjonalnej oceny bo kino to nie mój konik. Jeśli natomiast chodzi o to by to co piszę miało jakąś wartość dla innych to dlaczego niby nie ma? Jeśli Twoim zdaniem "Q" jest filmem dobrym dla ludzi młodych, czy nastolatków, a ja do tej części społeczeństwa należę, to uważam, że moja opinia jak najbardziej ma znaczenie, zapewne nie tylko dla tej grupy "filmwebiczów". Nie powiedziałabym, że podeszłam do tego filmu emocjonalnie, ale Ty na pewno bardzo emocjonowałeś się płodząc tak długą wypowiedź - niepotrzebnie, ale cieszę się, że ktoś poświęcił mi tyle uwagi, tym bardziej, że jestem tu nowa:) Bardzo dziękuję. Za wszystko. I również serdecznie pozdrawiam :)

kahla

Spokojnie, chyba nikt nie czuje się urażony. To nie forum Antychrysta.

Rozwiń swoją interpretację o "Q". Jestem jej ciekaw, bo oceniłem go negatywnie ze względu na mieliznę fabuły. Spodziewałem się zapowiadanej zmysłowości i pożądania, odważnego obrazu, ale w wyrażeniu jakiegoś istotnego przesłania czy jakiegoś nadzwyczajnego podrażnienia emocji. Nie było nie tylko fabuły, ale brakło erotyzmu, spójności, dobrej gry aktorskiej. Pozostają rzecywiście zdjęcia nagich ciał, ale to - na Swaroga! - nie wystarczy, aby opowiedzieć o miłości.

Właściwie w sukces takiego performance-u seksualnego nie wierzę, ale chciałem zmienić zdanie. Bez skutku.
Młode pokolenie wychowane na *tubach pewnie inaczej podchodzi do seksu, jego obrazowania i stosowania jako środka ekspresji. W moim przekonaniu świetnie radzi sobie z tematem Trier, ale Bouhnik poniósł klęskę.

Napisz o mocnych stronach "Q".

itifonhoum12

Myślę, że chodzi właśnie o podejście do seksu jako taniej i łatwej przyjemności. Film mówi o tym, że można bez trudu się w tym zatracić, zapominając o miłości i o tym, co na prawdę ważne. Seks albo jego brak ma wpływ na relacje międzyludzkie. Trzeba być mądrym, żeby nie przekroczyć żadnej granicy. (Wiem, brzmi strasznie, ale się staram.) Uważam, że tak odważne i może proste (żeby nie powiedzieć prostackie) sceny w "Q" to zabieg mający odzwierciedlić to, co dzieje się w życiu. Skoro w rzeczywistości łatwo jest zapomnieć o celach skupiając się na chwilowych podnietach, to w filmie też będzie trudniej zauważyć sedno, jeśli autor pokaże nam to w taki sposób jak w "Q". I myślę, że z grubsza o to chodziło. Tak to odebrałam. Jest tam więcej motywów dotyczących nie tyle relacji damsko-męskich, co punktu widzenia każdej płci na temat tych relacji. Widać, że chodzi o miłość, o strach przed uczuciem, czy doznaniem krzywdy, a seks jest jakby pretekstem do nawiązywania kontaktów, do tłumienia czy wyzwalania emocji, skupiania na sobie uwagi... Tak odebrałam ten film i trudne do przyjęcia jest dla mnie to, że miałoby to być soft porno, porno i nic poza tym. Może ta dedykacja z początku filmu "dla tych, którzy wierzą, że miłość coś znaczy" trochę mnie naprowadziła. Myślę, że to jest ważne. A jeśli chodzi o emocje, to faktycznie jest ich niewiele i mimo szczęśliwego zakończenia raczej było mi przykro :)
Tak jak mówiłam, w temacie kina jestem laikiem i te opinie to tylko i wyłącznie moje skromne zdanie. Nie śmiem się wypowiadać np. na temat gry aktorskiej i tego typu spraw, bo się po prostu na tym nie znam.
Przepraszam że pomyliłam Cię z atotocoto, nie zwróciłam uwagi. Brzydko z mojej strony, mam nadzieję, że wybaczysz :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones