PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=564694}
7,8 139 751
ocen
7,8 10 1 139751
7,9 38
ocen krytyków
Róża
powrót do forum filmu Róża

Ja wiem że mężczyźni w czasie wojny mieli źle, ale kobiety jeszcze gorzej! Rzygać się chcę jak się
patrzy (choć to tylko i aż film) na gwałty , pobicia kobiet, to całe cierpienie , upokorzenie itd...
mężczyźni to zło, wojna to zło. Nie wszyscy mężczyźni ,ale większość. Nic tylko płakać.

Film bardzo dobry.

ocenił(a) film na 7
Magdalena_42

I tak jeszcze reżyser złagodził to, co się działo. Babcia mi opowiadała, że miała 11 lat, jak przyszli Ruscy, wrzeszcząc o dzieweczki. Miała szczęście, że była mała i drobna, bo za dziewczynki w jej wieku też się brali.
Co do mężczyzn, chyba w latach 80. w Stanach przeprowadzono anonimową ankietę, w której pytano się mężczyzn, czy zgwałciliby kobietę, gdyby wiedzieli, że ujdzie im to na sucho. Chyba jakoś ponad 60% odpowiedziało, że tak. A Ruscy byli bezkarni i dano im wolną rękę odkąd przekroczyli dawną granicę z Polską.

ocenił(a) film na 10
Safo

Bardzo współczuje Twojej babci tych wspomnień.
Tym bardziej jestem przekonana o swojej racji.
Biedne kobiety, biedne dzieci....

ocenił(a) film na 7
Magdalena_42

Tak, tak Magdaleno. Wszyscy mężczyźni to zło. Więc my wszyscy i Ty i ja, jesteśmy owocem tego zła czyli masowych gwałtów.

ocenił(a) film na 10
Garrincha

Proszę czytać wyraźnie , większość i nie chodzi o same gwałty. Takiego jak filmowy Tadeusz ,ze świecą szukać. Poza tym nikt nie wie , w jakich okolicznościach na prawdę "powstał". Ale nie zamierzam tego roztrząsać. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
Magdalena_42

Większość, a na jakiej podstawie tak twierdzisz? Na podstawie tego jednego filmu? Reżyser tym filmem chciał ukazać, że wojna na ludzi ma demoralizujący wpływ na żołnierzy bez względu na stronę konfliktu. Gwałcą naziści, gwałcą sowieccy żołdacy, duża część naszych rodaków zaprzedaje się nowej władzy, czyli powodowana jest zwykłym oportunizmem. Cierpi naturalnie ludność cywilna. To wszystko prawda. Ale nie rozumiem z jakiego powodu wysnuwasz wniosek na temat współczesności, że wszyscy mężczyźni to zło. Większość dzisiejszych rozbitych rodzin to wina kobiet, które bez względu na to co zrobiły i co robią będą wychowywać dzieci, bo "sądy" polskie mają je pod opieką. Ojcowie są od płacenia alimentów i bezradnego patrzenia, z kim nowym wiążą się matki. I jeszcze muszą wyczytywać jacy to oni są źli. No sorry, ale ja się z tym nie zgadzam i mam do tego pełne prawo. Zdaję sobie sprawę, że są też ci źli i patologiczni, ale na litość boską nie uogólniaj i nie twórz nowych stereotypów na podstawie jednego filmu opowiadającego o losach ludzi tuż po wojnie.

ocenił(a) film na 10
Garrincha

"Gwałcą naziści, gwałcą sowieccy żołdacy" -to są mężczyźni , żadna trzecia płeć.
Właśnie sam uogólniłeś twierdząc "Większość dzisiejszych rozbitych rodzin to wina kobiet" z czym ja się nie zgadzam. Z ośmiu par które znam i się rozstały (mają dzieci) wina była mężczyzny. Z dzieciatych znajomych , a jest ich sporo tylko dwie pary są razem. W większości to tatuś olewa a kobieta bezradnie musi patrzeć jak sie szmaci z inną. Wiem że będziesz bronił mężczyzn ,więc dalsza dyskusja nie ma sensu i nie dotyczy filmu. Większość mężczyzn to zło, ale są i wspaniali, i dzięki Bogu ja takiego mam :) Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
Magdalena_42

He, he ty znasz 8 par, a ja mam 5 letnią praktykę latania po sądach. I znam statystyki. I uwierz mi. Z setek par bezapelacyjnie zawsze dziecko wychowuje mamusia, bez względu na to, z czyjego powodu rozpadło się małżeństwo. I bez względu na to z kim dziecko chce być. To sąd jest alfą i omegą. Facet po prostu nie ma na to szans. A państwo za sprawę mamusi bierze się dopiero wtedy, gdy dziecko znajdzie się w Wiśle, albo na śmietniku. Wtedy mamusia szybko zwali winę na konkubenta (tak jakby to konkubent siłą jej do łócha właził), albo szokiem poporodowym się tłumaczy. więc nie wmawiaj mi, że czarne jest białe, bo moje doświadczenia życiowe zupełnie przeczą temu co ty tu wypisujesz. Przypomnę jeszcze raz, film mówi o tym, że podczas wojny ludzie ulegają degeneracji, właśnie dlatego, że są bezkarni. A bezkarni są dlatego, bo zwycięzcom wszystko wolno. Zwycięzcy hiterowscy mordują i gwałcą powstańców i cywilów. Zwycięzcy sowieci gwałcą wszystko co się rusza. I to jet przesłanie tego filmu, a nie Twój zupełnie błędny wniosek, że wszystkie chłopy są be. Gdyby tak było, to okazałoby się, że my wszyscy jesteśmy owocem gwałtów, albo może w ogóle nie urodzilibyśmy się, bo przecie zgwałcone kobiety, nie rodziły dzieci, tyko umierały - tak jak Róża (absurd prawda?). Daję Ci to do przemyślenia i tak na przyszłość nie uogólniaj i przeszłości nie równaj z teraźniejszością , bo tak jak politycy zabrniesz w ciemny zaułek i powielać będziesz Big Cycowski stereotyp "facet to świnia". Pozdro!

ocenił(a) film na 10
ocenił(a) film na 10
Magdalena_42

Och człowieku ... Co ma piernik do wiatraka? To że kobiety dostają opiekę nad dziećmi to zupełnie co innego niż w temacie. To mężczyźni w większości zabijają , gwałcą, mordują, z ich polecenia kobiety są zabijane, oblewane kwasem, obrzezane. To w większości wypadków oni biją,zdradzają. Wojny to przede wszystkim mężczyźni i ich brutalnośc. Nie umiesz się z tym pogodzić? Taka prawda. Są kobiety złe i nie zaprzeczam, ale nie o tym mówię.

ocenił(a) film na 7
Magdalena_42

no proszę Cię! Zupełnie nie zrozumiałaś co do Ciebie pisałem? Jesteś feministką czy jak? Zwolenniczką Magdaleny Środy? Z tego co tu wypisujesz wynika, że gloryfikujesz i krytykujesz nie człowieka a płeć. W związku z tym chwalmy wszystkie Salome, Herodiady, Poppe;e Messaliny, Ciccioliny, tirówy i wszystkie inne baby, tylko i wyłącznie dlatego, że są lub były tzw: płci pięknej!

ocenił(a) film na 10
Garrincha

Ależ skąd! Uwielbiam mężczyzn , mam prawie samych kolegów i przyjaciół, lepiej się dogaduję z mężczyznami i powiem ci że jesteś pierwszym który mnie nie rozumie. Ja rozumiem twoje oburzenie dotyczące niesprawiedliwości w kwestii np opieki nad dziećmi ,ale JA NIE O TYM PISAŁAM :) Mężczyźni są brutalniejsi, a wojna to potęguje, nie możesz zaprzeczyć że więcej zła na świecie wyrządzili mężczyźni bo to już by była kpina. Nie denerwuj się :)

ocenił(a) film na 7
Magdalena_42

Owszem więcej zła wyrządzili mężczyźni, ale przecież to są znani z imienia i nazwiska ludzie, a nie wszystkie chłopy. A co najlepsze nikt ich nie sądzi czy to Japończyków, czy Rosjan czy nazistów czy polskich ubeków. I uwierz mi od takich zbrodniarzy cierpieli też mężczyźni, nie same kobiety. Upowcom banderowskim było za jedno czy mordują dziecko czy kobietę czy mężczyznę ważne że był to Polak. Ustaszom chorwackim też płeć była obojętna byle tylko wymordować Serbów. Rwandyjskim Hutu nie zależało na wymordowaniu kobiet i dzieci tylko wszystkich Tutsi. Dlatego nie zgadzam się, że to chłopy są winni, tylko po prostu konkretne osoby. Co do tego, kto jest bardziej brutalny, to bym polemizował. Wystarczy poczytać wspomnienia więźniów z obozów, bądź obejrzeć film Wandy Jakubowskiej "Ostatni etap" czy A. Munka "Paażerka" - by zobaczyć, że np. niemieckie kobiety prześcigały swoich kolegów po fachu w okrucieństwie wobec więźniów. A w PRL-owskiej Polsce ciemną sławę zyskały choćby Julia Brystygierowa, Wanda Wasilewska czy choćby Teresa Wolińska. Dlatego mówmy o konkretnych postaciach nie uogólniajmy. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
Garrincha

Na samym początku napisałam że mężczyźni w czasie wojny mieli źle , bardzo źle, ale cóż w tym dziwnego, wojna dotyczy wszystkich ALE GORZEJ MOIM ZDANIEM mają na świecie kobiety , a w czasie wojny to już w ogóle.
Co do filmów , oglądałam oby dwa. Na świecie nie brakuje złych kobiet ,jest ich wiele,ale porównywać ich ilość do takich samych mężczyzn byłaby po prostu śmieszna, nieporównywalna.
Ty masz swoje zdanie , ja swoje, liczby mówią same za siebie, wojny pokazują jak jest, nie ma co się spierać.

ocenił(a) film na 7
Magdalena_42

Owszem liczby pokazują swoje, to proszę odpowiedz mi czy w I albo II wojnie światowej więcej ofiar było wśród mężczyzn czy kobiet?

ocenił(a) film na 10
Garrincha

No i znowu nie zrozumiałeś..... już mnie nuży ta dyskusja. Nie chodzi mi o liczbę ogólnych ofiar , oraz jakiej były płci, ale o liczbę i płeć tych którzy tę wojnę (oraz wszystkie aktualne) wywołali, uczestniczą w nich i wyrządzają codziennie krzywdy. MĘŻCZYŹNI. Dziękuję.

(Oczywiście są kobiety złe, okrutne itd. ale znów , porównywanie ich do całej masy okrutnych, gwałcących na co dzień, bijących, katujących i mordujących mężczyzn jest nieporównywalna)

Pogódź się z tym, że tak jest, zapytaj sam siebie jaki jesteś ,a skoro nie masz sobie nic do zarzucenia i jesteś jednym z tych lepszych mężczyzn, to się nie unoś bo nie mówię o Tobie.
Pa :)

ocenił(a) film na 7
Magdalena_42

Nuży pewnie dlatego, że mi zarzucasz niezrozumienie, a sama jednak w kółko uogólniasz, czego się robić nie powinno. Owszem w kwestii przemocy i brutalności nie mam sobie nic do zarzucenia, ale nie chodzi tu o mnie, tylko o ludzi, którzy zostali wymordowani, a miały przed śmiercią być nieszczęście płci męskiej.. Powiem Ci tylko tyle, że ofiary zbrodni, gdyby przeczytały teraz, że to one wywoływały wojny, mordowały, grabiły, stosowały przemoc, to poprzewracały by się w grobach. I właśnie dlatego nie rozumiem takich idiotycznych uogólnień. Mężczyźni i kobiety. Bo takie uogólnienia powodują, że masa zbrodniarzy, do tej pory żyjących, może czuć się bezkarna i stwierdzić np. to nie ja zrobiłem, przecież to mężczyźni ogólnie, no a jak nie wszyscy to większość tak robiła. W taki sposób argumentują i tłumaczą katyńskich katów Rosjanie, tak tłumaczą swoją soldateskę Japończycy, itd, itd. Nie ujmuję, że to mężczyźni wywoływali wojny, ale proszę tylko o nie posługiwanie się stereotypami i o przedstawianie morderców z imienia i nazwiska, nie będzie to wówczas urągało pamięci innych pomordowanych mężczyzn. Mam nadzieję, że Cię na to stać. Tyle w tym temacie, bo dalsza dyskusja staje się bezprzedmiotowa. Pa:)

ocenił(a) film na 10
Garrincha

Ty o czym innym, ja o czym innym .... Pa.

ocenił(a) film na 10
Garrincha

Pozdro ! ;)

ocenił(a) film na 9
Magdalena_42

'' Takiego jak filmowy Tadeusz ze świecą szukać '' - zatem szkoda, że nigdy nie będzie ci dane mnie poznać ... i pewnie jeszcze kilkudziesięciu tysięcy innych miłych i wartościowych facetów. Ale nie pisz ze świecą, po prostu coś słabo szukasz, albo twój gust podświadomie każe ci szukać niewłaściwych.

ocenił(a) film na 7
Magdalena_42

Babci nie musisz współczuć, bo tak jak napisałam, miała szczęście - powrzeszczeli trochę ruscy i poszli. Tyle że do innych domów i tam już mieszkańcy mogli nie mieć tyle szczęścia. Aha, i złą granicę podałam - oczywiście chodziło o granicę z GG, po jej przekroczeniu, przy oficjalnych zapewnieniach o oswobodzeniu Polski, po cichu dano wolną rękę sołdakom, by mogli robić, co chcieli.


A co do powyższej dyskusji, myślę, że się mylisz. Owszem, częściej mężczyźni rozpoczynali wojny, ale tylko dlatego, że od wieków to oni byli przy władzy. Ale o jakiejkolwiek rządzącej królowej byś nie pomyślała, na pewno też wszczynała wojny. Nawet święta od niedawna Jadwiga prowadziła wojska na Ruś. A jeśli chodzi o własnoręczne mordy, to często uważa się, że kobiety były wręcz znacznie okrutniejsze - wystarczy porównać wspomnienia z Ravensburga czy żeńskiego obozu w Birkenau do wspomnień z obozów męskich.
Poza tym istnieje jakaś dziwna tendencja do tuszowania zbrodni kobiet. Nie wiem skąd to się bierze, ale kilka filmów o ludobójstwie na Tootsie widziałam i w żadnym nie zauważyłam kobiety z maczetą, wręcz w jednym Hutu ostrzegała uciekających Tootsie przed mężem, że wróci o konkretnej godzinie. A ze wspomnień, tych, którzy przeżyli wiem, że kobiety na równi z mężczyznami zabijały.

A co bijących mężczyzn - osobiście znam albo słyszałam o zbliżonej liczbie mężczyzn bijących żony, co żon bijących mężów. To że o tym drugim się nie mówi, bo i mężczyźni sami się nie przyznają, nie znaczy, że problem nie istnieje czy że to margines.
Za to Indie to dziwny kraj pod tym względem - biją mężowie, ale z tego co widziałam w dokumencie o Różowym Gangu czy czytałam we wspomnieniach (np. Phoolan Devi) czy nawet w powieściach, to zawsze matki nastawiały synów przeciw żonom, szczególnie nastoletnim, nakłaniały do bicia czy nawet morderstw, bo ju upatrzyły sobie inną żonę dla syna. Podobnie było w tradycyjnych rodzinach chińskich czy koreańskich - ojcowie/teściowie zwykle nie wtrącali się do pożycia małżeńskiego, a matki odwrotnie i by nie stracić swojego wpływu na synów, starały się, by ci kompletnie zdominowali żony, często terrorem psychicznym i fizycznym.

To może się wydawać, że jest tak, jak myślisz, ale tylko dlatego, że o kobietach mniej się mówi, a filmy często zniekształcają rzeczywistość.

ocenił(a) film na 10
Safo

Rozumiem.

ocenił(a) film na 7
Safo

Jak to skąd się to bierze? Z ideologii feministycznej. Jak można poważnie pisać, że mechanika ciał sztywnych jest gorzej zbadania, niż mechanika płynów, ponieważ odpowiednio (różnie) się kojarzą, to tym bardziej można w jednym zdaniu płakać, że kobiety przez wieki były kurami domowymi, a w następnym dowodzić na podstawie tego samego okresu historii, że samce to mordercy, bo to oni prowadzili większość wojen.

Część osób uważa, że mizoginizm został współcześnie skutecznie zastąpiony kulturowo mizoandrią. I czasami trudno się z tym nie zgodzić, jak się np. czyta takie posty, jak autorki wątku.

Jedno należy jednak otwarcie przyznać: z całą pewnością mężczyźni mają znacznie większą skłonność (nawet biorąc pod uwagę różnice warunków fizycznych) do gwałtu. Co nie dziwi, bo wśród naczelnych dominacja seksualna samców jest powszechna.

ocenił(a) film na 7
Lost_in_space

Akurat ideologia feministyczna od czasów swojego powstania w XIX wieku nigdy nie była przeciw mężczyznom, wręcz przeciwnie. Również teraz to przede wszystkim organizacje feministyczne np. biorą w obronę ojców po rozwodzie czy optują za urlopami ojcowskimi. Tyle że mało się o tym mówi, a te "feministki", co najgłośniej krzyczą, nie tylko wypaczają ideologię, ale i często wprowadzają tę mizoandrię, o której wspominasz. Szkoda, że w Polsce wystarczy głośno krzyczeć, wymyślać brednie i od razu jest hołubiony przez media, często bez żadnego merytorycznego komentarza.

ocenił(a) film na 7
Safo

To, że istnieją różne prądy feminizmu, a w swych początkach nurt ten głosił tezy często sprzeczne ze stawianymi przez pewne współczesne odłamy (podobne zaprzeczenie samemu sobie, czasami wielokrotne krążenie w błędnym kole, przeszły też ruchy gejowskie, antyrasistowskie, ateistyczne, syjonistyczne itp.), nie zmienia faktu, że skrajny, wojujący, mizoandryczny feminizm nie wziął się znikąd, tylko wyrósł z feministycznego źródła. Tak to jest jak rozsądna i zasadna walka o zniesienie rzeczywistych niesprawiedliwości zmienia się w oderwaną od rzeczywistości, coraz bardziej się radykalizującą, wygryzającą nawet własne szeregi nawołujące o umiar, ideologię totalitarną (w sensie oceny świata przez jeden, polityczny wzór).

Ostatnio w Niemczech (nie pamiętam miasta) miał miejsce historyczny konflikt między feministkami, a społecznością żydowską! Feministki przeforsowały prawo, że każda nowo nazwana ulica czy skwer w mieście, dla wyrównania niesprawiedliwości, musi nosić imię kobiety. Tymczasem Żydzi pobudowali swoje muzeum i życzyli sobie upamiętnić plac przed nim imieniem swojego filozofa Moses'a Mendelssohn'a. Po wielu miesiącach walk osiągnięto kompromis - plac uwzględnia w swojej nazwie również małżonkę filozofa. Szkoda tylko, że brzmi to dość kuriozalnie.

ocenił(a) film na 7
Lost_in_space

No, ok, źródło jakieś ma.
Bardziej mi chodziło o to, że wystarczy grupka nawet niezbyt duża, acz głośna, by po pierwsze była uważana za główny prąd, a po drugie mogła przeforsować jakieś bezsensowne rzeczy - jak np. ta, o której wspominasz. To że próbowały przeforsować swoje prawo, to jeszcze nic, różne grupy próbują z różnymi pomysłami, to że urzędnicy się zgodzili, to dopiero kuriozum.

ocenił(a) film na 7
Safo

Jeśli "kuriozum" ma oznaczać absurd, to owszem - zgoda urzędników była kuriozalna. Jeśli natomiast ma mieć odcień czegoś dziwnego, niespotykanego, niespodziewanego, to nie jest to decyzja kuriozalna, ponieważ we współczesnych czasach politycznej poprawności, taka głupota niestety jest wszechobecna.

Najbardziej jest przykre, że nie da się ukończyć wielu kierunków studiów humanistycznych bez kontaktu z bzdurami pokroju gender studies, czy postmodernizm. Zatrzęsienie rzeczy po prostu nie można krytykować, masę założeń należy wyznawać, jeśli chce się zrobić karierę np. na amerykańskim, czy skandynawskim uniwersytecie. W Polsce jest to mniej widoczne, ale fala się zbliża (już ją widzimy w sejmie) i to - jak to często bywa - kiedy zachód powolutku, ale systematycznie zaczyna z tych chorób zdrowieć.

ocenił(a) film na 7
Lost_in_space

Tak, zdecydowanie jako coś dziwnego, bo rzeczywiście nie jest to nic niespotykanego.

Nie powiedziałabym, by gender studies czy posmodernizm to totalne bzdury. Przynajmniej w historii dzięki nim zaczęto interesować się tematami, które dawniej pomijano - historią kobiet, seksualności, strojów, podróży etc. etc. Dawniej historia to była głównie polityka, ekonomia i kultura, niezwykle rzadko wchodzono w szczegóły innych kwestii. Tylko że i o tym trzeba umieć pisać bez narzuconej sobie wcześniej ideologii. Tak jak lubię czytać o kobietach, to prac pisanych przez Amerykanki nie dzierżę, właśnie dlatego, że odgórnie sobie narzucają coś, co potem wszelkimi sposobami starają się udowodnić.
Na UJocie tego nie było. Chodziłam na zajęcia z historii kobiet jako jedna z niewielu studentek (zdecydowana przewaga facetów), wykładowczyni traktowała to jako ciekawy temat, uzupełnienie do historii polityki, wojskowości, kultury, obyczajów - bo jednak w zwykłych podręcznikach rzadko trafia się coś o kobietach - żadnej ideologii do tego nie trzeba było dorabiać.
Podobnie jak pisałam magisterkę, co prawda promotor przyniósł mi jakiś artykuł z gender studies, by we wstępie wykorzystać. Przeczytałam, nic nie zrozumiałam, o co autorce chodziło i zignorowałam. Problemów żadnych przez to nie miałam.
Ponoć na Śląskim jest gorzej - przynajmniej jak ileś lat temu rozmawiałam ze studentem psychologii, to mówił, że bardzo źle być facetem i studiować, bo wiele wykładowczyń jest właśnie takimi wojującymi feministkami, które nienawidzą mężczyzn. No ale to jednostkowa opinia, więc trudno powiedzieć.
Najważniejsze to zachować zdrowy rozsądek. A że wielu ludziom go brakuje, to jest jak jest.

ocenił(a) film na 7
Safo

To potrzeba chorych teorii i ideologii, żeby się interesować tymi sprawami, badać je i opisywać? Dla mnie np. problematyka kobiety w literaturze, sama w sobie, to nie jest żadne gender studies. Gender studies to bzdury zakładające, że każdy element rzeczywistości należy interpretować poprzez pryzmat tożsamości płciowej autorki i/lub jej bohaterów, rozumianej zresztą najczęściej w absurdalny i bezzasadny sposób: jakieś wyssane z palca domysły homoseksualizmu, zakładanie bycia prześladowaną, bzdury rodem z najpłycej rozumianej i przebrzmiałej szkoły psychoanalizy itp.

Postmodernizm też niczego dobrego nie przyniósł. Jego twierdzenie podstawowe, że wszystko jest wyłącznie interpretacją, a prawda obiektywna nie istnieje (chociaż nawet można się z tym, do pewnych granic, ale tylko do pewnych granic, zgodzić) zasila właśnie bzdury typu, że płeć to konstrukt wyłącznie kulturowy oraz, że można sobie wybrać, by zostać homoseksualistą. Ba! - to oszołomstwo zaatakowało nawet naukę! Nie mówiąc już o tym, że położyło cały współczesny dyskurs społeczny.

Ludzie zamiast zdobywać twardą, ścisła, dogłębną wiedzę, miast starać się o racjonalną, logiczną argumentację, miast poznawać fakty, uwierzyli, że to oni określają prawdę (bo mają przecież prawo! - kolejna sprawa, pomieszanie faktu posiadania prawa - co ma zabezpieczać przed autorytaryzmem - z racjonalnością i moralnością korzystania z niego w dowolny sposób i w dowolnej sytuacji!). To przez takie podejście ludzi współcześnie wyrastają na takich ignorantów. Często o świecie nie wiedzą nic, ale mają zdanie na każdy temat. Odbija się to również na poziomie sztuki (w tym filmów).

Można skończyć tę smutną refleksję tym, że takie przekonania miały swoje ofiary: próbowano wychowywać dzieci bez obecności rodziców, zastępować im rolę płciowe w dzieciństwie (odwrotne zabawki, odwrotne zadania domowe), wychowywać je w grupach bez dorosłych, przyuczać już w przedszkolach do seksualności; na dobre to tym dzieciom nie wyszło.

Szokujące jest to, że się o tym nie pisze, nie mówi, dalej czarujemy rzeczywistość w tę stronę. Tego typu nurtów broni polityczna poprawność.

ocenił(a) film na 7
Lost_in_space

Jasne, nie potrzeba chorych ideologii, by zainteresować się jakimiś tematami, ale akurat tak wyszło - modernizm zajmował się tematami nudnymi, a pisane to wszystko było strasznym językiem, przez który trudno przejść. Postmodernizm wprowadził lżejszy język i ciekawsze tematy. A dzięki "modzie" na gender studies powstało również sporo ciekawych i aideologicznych prac.
Co do twierdzenia, że wszystko jest interpretacją - przynajmniej w historii traktuje się to jako subiektywizm badań i interpretacji źródeł. I to jest prawda. Wystarczy, że kilka osób przeczyta np. Długosza - nikt nie będzie kwestionował zwycięstwa pod Grunwaldem, o ile zachował zdrowy rozsądek - ale każdy co innego "wyciągnie" z tych kronik. W filozofię nie wchodzę, bo wtedy rzeczywiście dojdzie się do takich absurdów, jak w Holandii - stworzenie towarzystwa pedofilii, które lobbuje nad legalnością seksu z kilkulatkami...
O wyborze homoseksualizmu - chyba chodzi o teorię (którą moze potwierdzać np. antyczna Grecja), że większość ludzi rodzi się bi i wtedy można wybrać.

Zawsze gdy się eksperymentuje na dzieciach jest to straszne. Tym bardziej że czasem tego typu eksperymenty sa właśnie bronione przez polityczną poprawność. Wystarczy sporzeć np. na szczepionki - nikt ich nie przebada, bo przecież eksperymentować na dzieciach nie można, ale równocześnie zmusza się rodziców do podawania ich swoim dzieciom. Paranoja.
Jasne, że niektóre są konieczne i wykluczyły zachorowanie na wiele śmiertelnych czy prowadzących do kalectwa chorób. Ale np. przeciw odrze nik za komuny nie zmuszał i już od ponad 50 lat w Europie zachorowania są jednostkowe i nie ma dowodów na to, by ktoś zmarł. A ponoc w Afryce wiele dzieci umiera po zaszczepieniu...O tym tez się nie pisze, nikt nie bada, jak jest w rzeczywistości.
Ale myślę, że teraz się z tym uspokojono i przynajmniej z mojego doświadczenia, pozwala dzieciom bawić się, czym chcą.

ocenił(a) film na 7
Safo

Otóż z tym subiektywizmem w badaniu historycznym zgodzić się zwyczajnie nie sposób. Tzn. w sposób nieunikniony jest ten pierwiastek obecny, w szczególności w w tym zakresie w jakim historia ma być opowieścią, jakimś zespołem kulturowych wyobrażeń, a nie samym jedynie ustalaniem niepodważalnych faktów. Więc tak, jest ten element obecny, ale wcale nie jest tak znaczący, jak to się zwolennikom metody postmodernistycznej, takim jak Gross, wydaje. Ci ludzie psują tę piękną naukę traktując ją jak mit, który można dowolnie kreować. Poświęca się temu nawet konferencje: jak sprawić, żeby zróżnicowane tożsamości europejskie uzgodnić. Otóż to niewykonalne i nie ma też sensu. Lepiej pięknie się różnić. To jest europejskie bogactwo. Natomiast podstawowe fakty daje się najczęściej stwierdzić i nie ma tam miejsca na dowolne interpretacje.

Jeśli Hitler zajął Czechosłowację łamiąc postanowienia z Monachium, oraz wkroczył w marcu 1939 na teren Kłajpedy, to polska częściowa mobilizacja podjęta następnego dnia po tym ostatnim wydarzeniu, nie jest żadnym wrogim gestem wobec III Rzeszy, lecz odpowiedzią na wrogie działania III Rzeszy. W szczególności można było oczekiwać, że Gdańsk, także wyjęty spod panowanie niemieckiego Traktatem Wersalskim (jak okręg Kłajpedy), do którego Niemcy zgłaszali coraz większe roszczenia (i dokonywali na jego terenie różnych akcji), może być zagrożony. Zresztą łamanie traktatów międzynarodowych i okrążanie państwa (Polski) jest w sposób jednoznaczny działaniem wrogim. I Steinbach może sobie wygadywać bzdury, że to my prowokowaliśmy Niemcy (powtarzają te bzdury pewne ruchy na Śląsku, wierzą w nie niektórzy za granicą), dokonując tej mobilizacji, oraz - tutaj już szczęka opada - nie zgadzając się następnie na umiarkowane przecież i racjonalne żądania Niemiec, żeby udostępnić im korytarz eksterytorialny i oddać Gdańsk. To jest absurd. Jako państwo suwerenne nie mieliśmy żadnego obowiązku zgadzać się na takie postulaty, a coraz ostrzejsze żądania Niemiec, w tym kontekście były działaniem wrogim. Interpretacja Steinbach po prostu nie wytrzymuje zestawienia ze znanymi, niepodważalnymi faktami. Nie ma tu miejsca na obracanie kota ogonem. Sprawa jest jasna. Natomiast w myśli postmodernistycznej byłoby zaraz: to zależy od której strony patrzeć.

ocenił(a) film na 7
Lost_in_space

PS. Przyszło mi do głowy, że na podstawie powyższego posta część osób może wyrobić sobie opinię (zresztą chyba powszechną w Polsce), że w XX-leciu Międzywojennym Polska sobie tylko cicho siedziała, jak mysz pod miotła, a potem nagle została napadnięta przez Niemcy, że nie prowadziliśmy żadnych zaczepnych gestów. Otóż to wyobrażenie jest fałszywe. Polska przez większość okresu międzywojennego była skonfliktowana z Niemcami, a parę razy pokazała pazur. Króciutki zarys sytuacji: http://1939.pl/przed-wybuchem-wojny/koncepcja-wojny-prewencyjnej-w-polityce-zagr anicznej/koncepcja-wojny-prewencyjnej-w-polityce-zagranicznej.pdf

ocenił(a) film na 7
Lost_in_space

My tu gadu gadu, a tymczasem w Polsce: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Szkolna-walka-z-homofobia,wid,15650550,wi adomosc.html

ocenił(a) film na 7
Lost_in_space

Częściowo masz rację - im bliższa historia, tym mniejsza dowolność w interpretacji faktów. Ale nawet w tej przedwojennej historii można różnie interpretować. Hitler zajmuje Czechy, Polacy zajmują Zaolzie. Czy współpracowali z Niemcami przeciw Czechom, byli agresorem, czy też tylko chronili przed hitleryzmem zamieszkującą te tereny większość deklarującą polskość? I to, i to - zależy, z której strony patrzeć. Dla Czechów była to zdrada i agresja. Dla Zaolzian ratunek. Szczególnie, że po I wojnie światowej większość wybrała Polskę, a alianci postanowili, że w takim razie do Czechosłowacji zostanie włączone Zaolzie...

Jednak w przypadku dalszej historii, gdy źródeł jest mniej i słabiej rozumie się realia, to już jest inaczej. Niby powszechnie uważa się, że koronacja Chrobrego to rok 1025, ale już z interpretacją zdarzenia z 1000 roku, gdy Otton III włożył mu koronę na głowę, jest problem. Od gestu nic nie znaczącego - co jest sprzeczne z ówczesnymi realiami, symboliką średniowiecza, etc. - po koronację na króla. Zważywszy na to, że prymat papiestwa nad cesarstwem jeszcze nie istniał, wręcz przeciwnie, w tych czasach było odwrotnie - nie jest to taka głupia interpretacja, chociaż większość historyków ją odrzuca.
Wystarczy się cofnąć jeszcze dalej, by znaleźć większe problemy z wydawałoby się niekwestionowanymi początkowo faktami. Na przykład wielkie zwycięstwo Ramzesa II, tak pięknie obrysowane i opisane. Historycy zaczęli jednak zgłębiać się w temat i pojawiły się znaczne przesłanki, że to jednak nie było zwycięstwo.
Typowa nauka odrzuciłaby wszystko, co nie jest wiarygodnym dowodem. Ale co jest tak naprawdę w historii wiarygodnym dowodem? Na pewno nie propagandowe graffiti na piramidzie. Przesłanki? Że z jakiegoś źródła, najczęściej anonimowego, wynika, że mogło być inaczej? Im dalej wstecz, im mniej źródeł, tym większe zgadywanki.

Brytyjscy historycy, szczególnie z historii współczesnej, we wstępie zwykle deklarują się, jakiej partii są zwolennikami. Pamiętam, jak jeden z moich wykładowców żałował, że u nas nie ma takiej tradycji. To ważne dla czytelnika, bo zawsze własny światopogląd wpływa na jakieś przeinaczanie faktów czy też "właściwą" ich interpretację. U nas widać to szczególnie w pracach ipeenowskich.

Na jednych z pierwszych zajęć na studiach wykładowca zadał pytanie, czy historia jest nauką. Po zastanowieniu i dyskusji wszyscy uznali, że nie. I to jest powszechna opinia. Na pewno nie jest nauką, którą można sprawdzić, jak w przypadku nauk ścisłych czy nawet przyrodniczych. Jest raczej czymś z pogranicza nauki, sztuki i twórczości.

Ps: O wiele ciekawsze są akcje szpiegowskie z lat 30.

A co do linku. Ja nie wiem, co się w polskich szkołach porobiło. Nie można przesadzać w żadną stronę. U mnie już w podstawówce mówiło się o Grekach, że byli bi, w liceum pamiętam, że wspominano o Oskarze Wildzie czy autorze Alicji, że podejrzany o pedofilie (znaleziono u niego rysunki nagich dzieci). Nikt nie robił z tego tajemnicy, ale też nie był to temat lekcji. To chyba tylko pobożne życzenie, by propagandy w żadną stronę nie uprawiać w szkole.
I pewnie coś nienormalnego z tego wyjdzie. Niby w gimnazjach jest przygotowanie do życia w rodzinie, a nastolatki nadal uważają, że nasiadówki z coli etc. uchronią przed ciążą...

ocenił(a) film na 7
Safo

1. "Częściowo masz rację - im bliższa historia, tym mniejsza dowolność w interpretacji faktów. Ale nawet w tej przedwojennej historii można różnie interpretować. Hitler zajmuje Czechy, Polacy zajmują Zaolzie. Czy współpracowali z Niemcami przeciw Czechom, byli agresorem, czy też tylko chronili przed hitleryzmem zamieszkującą te tereny większość deklarującą polskość? I to, i to - zależy, z której strony patrzeć."

Nie, nie zależy z której strony patrzeć. Przypomnij mi w jaki sposób Czechosłowacja weszła w posiadanie tych terenów paręnaście lat wcześniej i w jakich okolicznościach. Ponadto interwencja Polski na Zaolziu nie zmieniła - i nie mogła nic zmienić - w kwestii zajęcia Czechosłowacji przez Hitlerowskie Niemcy. Jest więc zupełnie naturalnym wkroczenie na tereny o większości ludności polskiej, w dodatku tereny dające korzyści strategiczne, w takiej sytuacji. Czesie, czy Słowacy powinni się raczej zastanawiać jak to się stało, że mimo całkowicie odmiennych opinii swojego sztabu (optującego za sojuszem z Polską) mieli przez całe dwudziestolecie antypolskie rządy, a nie gadać bzdury o Zaolziu.

2. Wiadomo co się w polskich szkołach porobiło. Dokładnie to, co znacznie większy poziom patologii dawno osiągnęło na zachodzie. Lewactwo (nie mylić z lewicą) spod znaku politycznej poprawności i ruchów LGBT, ale również wojujące feministki, zaczynają osiągać - jak na zachodzie już dawno - poprzez różne stowarzyszenia, lobby, fundacje polityczne wpływy.

3. Więcej później, teraz robię sobie przerwę od internetu.

ocenił(a) film na 7
Safo

Jeszcze tylko drobny PS. To dziwne dyskusje na studiach prowadziliście, bowiem historia jest jedną z najbardziej ścisłych nauk humanistycznych jakie istnieją, właściwie poza prawem i umownie zaliczaną do humanistyki ekonomią (zresztą chyba mniej ścisłą niż historia), trudno pomyśleć bardziej ścisłą.

Myślę, że masz nieco błędne - bez żadnej złośliwości - rozumienie tego, czym jest nauka. Historia jest względnie ścisła ponieważ ma głęboko wypracowany, precyzyjny aparat metodologiczny. Nie chodzi o to, czy źródło jest wiarygodne. Chodzi o to, czy istnieją narzędzia pozwalające ocenić jego wiarygodność i umieścić ją w pewnej hierarchii. Ścisłość to mniej pewność, a więcej samoświadomość tego co się wie, a co się jedynie przypuszcza. To jest podstawa metodologii naukowej w ogóle. A jeśli się zaś przypuszcza, to: z jakim relatywnym stopniem pewności, przy dokonaniu jakich założeń, co należy zbadać i rozstrzygnąć, by uzyskać pewność.

Zauważ, że coś takiego jak pewność w żadnych naukach nie istnieje. istnieje jedynie w matematyce, którą uważa się raczej za język. Zauważ też jaka jest różnica między historią, a np. literaturoznawstwem, filozofią, czy socjologią (w zakresie teorii społecznych).

A prowokując: jakąż to ścisłość ma darwinowska teoria ewolucji (nie mylić z mikroewolucją, którą jesteśmy w stanie śledzić)? Jest bardzo podobna do historii w wielu aspektach.

ocenił(a) film na 7
Lost_in_space

Jeśli chodzi o Zaolzie, to zgodnie z umową z listopada 1918 między Radą Narodową Księstwa Śląskiego a odpowiednią radą po stronie czeskiej, miało przypaść Polsce w związku z trzykrotną czy nawet większą przewagą Polaków. Ale potem była konferencja w Spa i alianci uznali, że przypadnie Czechom - nie przypominam sobie żadnego logicznego wyjaśnienia, ale jakieś powody dyplomatyczne były. Grabski zgodził się, by alianci podzielili te ziemie, licząc na ich pomoc w związku z ofensywą Tuchoczewskiego na Warszawę, a potem na ten podział w zamian za transporty broni z Czechosłowacji - chociaż żadne nie zostały wysłane. Ale mniejsza o to, w jakich okolicznościach Czesi uzyskali. W 1938 r. sytuacja była już inna. Polska swoim działaniem poparła działania swojego wroga, z którym od kilku lat prowadziła wojnę szpiegowską i który zagrażał oficjalnie jej integralności. Przez to podobnie jak Niemcy została potępiona przez opinię publiczną Zachodu i gdy rok później Niemcy dość ostro domagali się korytarza i Gdańska, Zachód albo wzruszał ramionami, albo wręcz uważał, że powinna się na to zgodzić. Tak więc ocalono Polaków, na rok, ale dyplomatycznie nie było to zbyt rozsądne czy dalekowzroczne posunięcie.

Może najbardziej ścisłą z nauk humanistycznych, na tyle, na ile humanistyka to nauka, oczywiście;-) Oczywiście, że np. religioznawstwo to już znacznie większe zgadywanki. Wystarczy przypomnieć wielką boginię...

We wszystkich naukach ścisłych i przyrodniczych mamy pewność - czy to fizyka, czy chemia, czy biologia - nie ważne jakimi ścieżkami by się dochodziło do rozwiązania, rozwiązanie może być tylko jedno. W takich "naukach", jak historia, socjologia etc. - rozwiązań może być tyle, ilu naukowców. Wystarczy wziąć 2,3 książki z jednego tematu - owszem, parę faktów będzie identycznych, jako coś stałego, ale już ich interpretacja niekoniecznie. Nawet jak się stosuje tę samą metodologię czy narzędzia. Cóż z tego, że są jakieś narzędzia - jeśli mamy jedno źródło, często anonimowe albo autora kontrowersyjnego, inne źródła równie niepewne, nie da się uzyskać rozstrzygnięć, a tym samym pewności. Dlatego większość prac historycznych to hipotezy i właśne interpretacje.

A jaką ścisłość ma teoria darwinowska? Taką samą, jak każda inna teoria - chodzi o uzyskanie dowodów. Za teorią Darwina póki co więcej przemawia niż ją dyskwalifikuje. Trzecią tezę - że wszystkie gatunki są ze sobą spokrewnione - potwierdziła nauka ścisła - biologia molekularna. Pierwszą i drugą - potwierdzają wykopaliska, badania paleontologiczne i antropologiczne. Czwartą genetyka, która również jest nauką ścisłą.

A co do polskich szkół, zapominasz jeszcze o wtrącaniu się Kościoła i skrajnych prawicowców. Przedmiot, który miał uczyć o edukacji seksualnej strasznie okrojono, nazwano wprowadzeniem do życia w rodzinie, co już jest narzucaniem własnej ideologii, a nauką zajmują się zupełnie nieprzygotowani do tego nauczyciele - zwykle biologowie czy wręcz katecheci. Dzięki takim zelotom mamy nastolatki w ciąży, które są święcie przekonane, że cola pomoże, że w czasie okresu czy pierwszego stosunku nie zajdzie się w ciążę, a potem szok.
Dlatego, tak jak pisałam wcześniej, jestem przeciwna wprowadzaniu do szkoły ideologii z którejkolwiek strony.

ocenił(a) film na 7
Safo

1. "Ale potem była konferencja w Spa i alianci uznali, że przypadnie Czechom - nie przypominam sobie żadnego logicznego wyjaśnienia, ale jakieś powody dyplomatyczne były. "

Może przyczyną było to, że Czesi 1919 wjechali nam kilkudziesięciotysięczną armią na te tereny (mimo zawartych postanowień) i to w trakcie kiedy my prowadziliśmy walki na kilku frontach, oraz dopiero wyradzało się nasze państwo, i je zbrojnie zajęli? Może przyczyną było to, że następnie podjęli zakulisowe działania dyplomatyczne na zachodzie w celu narzucenia nam tego stanu rzeczy, na co wyraziliśmy zgodę z powodu problemów (o jakich pisałaś)?

2. "W 1938 r. sytuacja była już inna. Polska swoim działaniem poparła działania swojego wroga, z którym od kilku lat prowadziła wojnę szpiegowską i który zagrażał oficjalnie jej integralności."

Nie, nie poprała działań swojego wroga. Wręcz przeciwnie - zajęła tereny zamieszkane w większości przez ludność polską, tereny o pewnym znaczeniu strategicznym, na które ochotę mieli Niemcy. O mało nie doszło do starć z Niemcami przy tej okazji. Jakiekolwiek inne myślenie, jest tutaj myślenie w stylu: honor ponad wszystko. Jednym półgębkiem się krytykuje taką postawę, a drugim skrajnie racjonalną (polityka realna) i przynoszącą ludności wyłącznie korzyści (bez żadnych strat dla samych przegranych już Czechów) decyzję. Rozdwojenie jaźni.

3. " Przez to podobnie jak Niemcy została potępiona przez opinię publiczną Zachodu i gdy rok później Niemcy dość ostro domagali się korytarza i Gdańska, Zachód albo wzruszał ramionami, albo wręcz uważał, że powinna się na to zgodzić."

Zachód przejawiał takie zachowania z zupełnie innych powodów. Nie chciał wojny w Europie. Z tego samego powodu dopuścił do zajęcia Czechosłowacji, a wcześniej Sudetów (Monachium) i Austrii. Twierdzenie, ze się szczerze oburzał na zajęcie Zaolzia nie wytrzymuje w związku z tym krytyki. Zachód prowadził politykę ustępstw wobec Hitlera. Do tego stopnia, że to za namowami zachodu opóźniliśmy pełną mobilizację do ostatniej chwili i wojna złapała nas w jej trakcie.

4. "We wszystkich naukach ścisłych i przyrodniczych mamy pewność - czy to fizyka, czy chemia, czy biologia - nie ważne jakimi ścieżkami by się dochodziło do rozwiązania, rozwiązanie może być tylko jedno."

Nie, nie mamy żadnej pewności. Inaczej teoria względności nie mogłaby zastąpić teorii newtonowskiej, jak to się wydarzyło. Współcześnie, to wręcz połowa fizyki, to czyste spekulacje od których wymaga się tego by, po pierwsze - były logicznie spójne, po drugie - zgodne z dotychczasowymi obserwacjami. Im więcej eksperymentów pozostaje w zgodzie z założeniami teoretycznymi, tym uważa się, że jest lepiej uzasadniona. Pewność absolutna w naukach eksperymentalnych nie istnieje. Tak było zawsze. Obecnie jest jeszcze gorzej.

Tysiące osób zajmują się np. teorią strun, a może się ona okazać kompletną mrzonką. Do niedawna bowiem od teorii fizycznej wymagano również tego, by była falsyfikowalna, tj. by przewidywała jakieś mierzalne wyniki, co można przetestować odpowiednio opracowanym eksperymentem. Problem w tym, że wiele współczesnych teorii nie spełnia tego warunku, albo spełnia go wyłącznie teoretycznie (na razie niewyobrażalne jest praktycznie przeprowadzenie eksperymentów, jakie byłyby niezbędne dla tych rozstrzygnięć). W istocie więc wartość takich teorii mierzy się tym, jak elegancko i jak spójnie matematycznie unifikują te teorie, które mają dobre potwierdzenie eksperymentalne, ale nijak nie dają się ze sobą pogodzić, objąć całości jedną teorią.

5. "Wystarczy wziąć 2,3 książki z jednego tematu - owszem, parę faktów będzie identycznych, jako coś stałego, ale już ich interpretacja niekoniecznie. "

W fizyce też istnieją interpretację. Część z nich udaje się rozstrzygnąć ściśle, części nie (przynajmniej na razie). Już pomijając takie dyskusje filozoficzne, jak czy istnieje w ogóle coś takiego jak jakaś cząstka, czy też jest to prędzej jakieś odbicie działania naszego aparatu matematycznego. Fizyka w tych teoriach, które są dobrze potwierdzone, nie opisuje co jest, tylko jak jest, jak działa (jaki będzie wynik tak, a tak pomyślanego eksperymentu mierzony w taki, a taki sposób).

I to jest w dużej mierze podobne do wielu najściślejszych warstw badania historycznego np. ktoś zajmuje się tym, jak pod względem dokumentacji działała jakaś jednostka wojskowa danej armii. Jeśli to zbada i ustali, wyznacza pewną dziedzinę pytań, które - przy założeniu, ze dokumentacja się zachowała - mają w danym systemie określoną odpowiedź i metodę dochodzenia do niej. Gdyby to, to musiało to zostać zarejestrowane tam, a wówczas podlegało temu i temu i w tym okresie na tym terenie było przesyłane tam i tam itd.

Nie wydaje Ci się, że za bardzo się skupiasz na tym, czym historia jest w prasie, czy popularnych książkach, a za mało na tym, czym jest w pracy historyków pełną gębą?

6. "A jaką ścisłość ma teoria darwinowska? Taką samą, jak każda inna teoria - chodzi o uzyskanie dowodów."

Nie, teoria Darwinowska ma zupełnie inną naturę, właśnie pokrewną niektórym badaniom historycznym, czy archeologii. Np. w fizyce jak jakiegoś zakładanego wyniku nie uzyskasz, to nie uzyskałaś, teoria leży (bo podlega falsyfikacji). W Teorii Ewolucji jak nie znajdziesz ogniwa pośredniego między gatunkami, to zawsze możesz twierdzić, że jeszcze go nie wykopałaś (falsyfikowalność jest zaburzona). Podobnie chociaż nie istnieją dokumenty potwierdzające planowanie wojny prewencyjnej przeciw Niemcom przez Piłsudskiego, zawsze można twierdzić, że zwyczajnie się nie zachowały. Tak jednak - moim zdaniem - robią raczej interpretatorzy, a nie historycy pełną gębą. Historyk może wspomnieć, że wysunięto takie podejrzenie i że tak, a tak je argumentowano, ale że nie ma na to ścisłych dowodów. Tak się powinien zachować: jasno określać co jest wiadome, a co jest przypuszczeniem i jakie ma ono podstawy.

Z tymi ciążami, to - wybacz - propagandowe bzdury. W dzisiejszych czasach w 2 minuty można zajrzeć w internecie na stronę medyczną i znaleźć odpowiednie informacje.











ocenił(a) film na 7
Lost_in_space

PS. Bo zauważ, że to w gruncie rzeczy, tak w fizyce, jak w historii jest często zwykła logika. Historia nam się rozłazi nieco, kiedy wchodzą w grę oceny motywacji. Często jednak można ten czynnik pominąć i po prostu opisywać "systemy faktów". I można się bawić w analogie do fizyki.

Np. założy, że wiemy jak szedł jakiś konkretny transport wojskowy w obrębie jakiejś sieci armijnej, skąd, dokąd, przez jakie punkty pośrednie, kiedy gdzie się zatrzymywał. Ale tylko domniemywamy, jak to było dokumentowane. Mamy więc hipotezę, że dokumentowane było to tak, a nie inaczej. Robimy więc eksperyment. Skoro wiemy jak szedł transport, to nasza hipoteza jak to dokumentowała powinna dać nam ściśle określony wynik. Jedziemy tu, tam, siam, sprawdzamy archiwa, dokumenty. No proszę, znaleźliśmy wszystko tam i w takim porządku jak się spodziewaliśmy. Wydaje się więc, ze nasza hipoteza była trafna.

Historia jako nauka eksperymentalna ;) No, ale jak to w takich naukach. Badamy kolejne transporty, wszystkie się zgadzają, aż tu nagle coś nie gra. Co może być nie tak? Dokumentacja zaginęła, jakaś pomyłka zaistniała? Ale przychodzi nam do głowy, że może to jednak dany materiał podlegał inne procedurze (np. jakiś o znaczeniu strategicznym). Sprawdzamy to na przykładzie innego transportu tego materiału - znowu coś nie tak. No więc szperamy w opracowaniach, książkach i chyba rzeczywiści - był taki wyjątek. Sprawdzamy ponownie: tym razem się zgadza.

Hipoteza zmieniła się nam w dość dobrze uzasadnioną teorię, która się na pewnym etapie rozrosła (musiała uwzględnić dodatkowy czynnik: strategiczność materiałów). Załóżmy, że ta teoria nas już zadowala. To teraz - na ile jej ufamy - możemy inaczej. Nie wiemy o transporcie, ale mamy przesłanki z innych źródeł, że był i dotyczył danego typu materiału (np. właśnie stategicznego). Sprawdzamy więc ich wiarygodność - jeśli nasza teoria jest zgodna z rzeczywistością, to dokumentacja transportu, jeśli miał miejsce, powinna być tam, tam, tam i tam. Ok, jest, hurra!

To jest dobre zobrazowanie tego, jak postępują nauki przyrodnicze, eksperymentalne. Takie rzeczy są też możliwe w pewnych obszarach badań historycznych (oczywiście to powyżej to tylko bajka, to nie wygląda tak prosto, ale można stosować podobne metody, także statystyczne).

ocenił(a) film na 7
Lost_in_space

1.Jasne, tylko jakoś Polakom alianci kazali się wycofać z części zajętego Śląska i równie dobrze mogli kazać Czechom. Polacy się jednak zgodzili na to, by tak jak pisałam, uzyskać pomoc, jakiej nie otrzymali.

2 i 3. Ty piszesz o politykach, a mnie chodziło o opinię publiczną, z którą, przynajmniej przed wyborami, politycy muszą się liczyć. A wyglądało to na współpracę Niemiec i Polski, podobnie jak w '39 Niemiec i ZSRR. W końcu propaganda niemiecka też twierdziła, że chronią tylko swoich rodaków mieszkających w Czechosłowacji.

4. Znowu podajesz przykłady teorii. A teoria to nie jest coś udowodnionego, więc jak można porównywać? Czy jak wylicza się prędkość obrotu czy okrążenia wokół Słońca Ziemi, też można różne wyniki otrzymać? Czy jak połączysz dwa identyczne związki chemiczny w tych samych warunkach, może wyjść coś innego?
Co do teorii Darwina, jak pisałam, składa się z kilku tez. Dwie z nich potwierdzają nauki ścisłe, a tylko dwie są związane z wykopaliskami i te dwie można traktować podobnie jak nauki historyczne, archeologię, antropologię, paleontologię etc.

5. Tylko, że w fizyce teorie można potwierdzić albo zatrzeczyć im dowodami matematycznymi.
Nie myslałam o historii w prasie ani o popularno-naukowych pracach, tylko o zwykłych, naukowych. Różnica między historią a np. fizyką jest taka, że jeśli ktoś stworzy tezę, to w fizyce dowody tezy będą podobne lub identyczne, a wynik może być tylko jeden, niezależnie od tego gdzie, kto będzie je przeprowadzał. W historii powstaną dwie różne prace na ten sam temat. Wystarczy nawet sięgnąć po biografie. Te same źródła, czytając różnych autorów mamy jednak zupełnie inny obraz np. Henryka VIII, Katarzyny Wielkiej czy chyba najlepszym przykładem jest Lukrecja Borgia.

Co do ciąż, kiedyś też nie mogłam w to uwierzyć, właśnie z racji internetu. Ale im więcej poznaję gimnazjalistek czy licealistek, tym bardziej wierzę. Moje znajome akurat mają normalnych rodziców, którzy z nimi o wszystkim rozmawiają, ale jak opowiadają o koleżankach, o czym one są przekonane, to szok. Zresztą wpisz w google ciąża, nastolatki, a zobaczysz ich wypowiedzi, pytania, jakie zadają (chociaż, tak jak piszesz, wystarczyłoby poczytać choćby wiki, jeśli już strony medyczne są za trudne). Niestety to nie jest propaganda. Do tego dochodzi statystyka - jakieś 12% urodzeń żywych ma nieletnie matki. Zwiększa się liczba matek 12- i 13letnich, co wyraźnie pokazuje, że nawet ta okrojona "edukacja seksualna" dopiero w gimnazjum to jednak nieporozumienie. Oczywiście nie można też iść w drugą stronę, niedawno koleżanka przesłała mi "podręcznik" dla przedszkolaków, co już jest chore. O pedofilii można, a nawet trzeba z takimi maluchami rozmawiać, ale już niekoniecznie o seksie. Zadziwiające jest to, jak trudno niektórym osobom, które niestety są u władzy, znaleźć jakiś złoty środek między tym wszystkim.

No, ale nieźle odeszliśmy z tematu Róży...

ocenił(a) film na 7
Safo

1. "Jasne, tylko jakoś Polakom alianci kazali się wycofać z części zajętego Śląska i równie dobrze mogli kazać Czechom. Polacy się jednak zgodzili na to, by tak jak pisałam, uzyskać pomoc, jakiej nie otrzymali."

Co świadczy chyba właśnie o tym, że Czesi wbili na nóż w plecy. Dlaczego więc Cię dziwią późniejsze antyczeskie nastroje w polskim społeczeństwie? To absurd.

4. Teoria względności, czy teoria kwantowa to coś nieudowodnionego? Oczywiście - w sposób absolutny nie jest to udowodnione, bo nie może być! Zawsze możemy się mylić. To jest istota fizyki. Na tyle na ile możemy być pewni w naukach eksperymentalnych, na tyle są to obecnie obowiązujące, podstawowe teorie, stanowiące to, co określamy mianem fizyki.

4.a. "Czy jak połączysz dwa identyczne związki chemiczny w tych samych warunkach, może wyjść coś innego? "

Tak, może się kiedyś okazać, że wyjdzie inny wynik. W przypadku tak prostych kwestii jest to raczej mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe.

5. "Tylko, że w fizyce teorie można potwierdzić albo zatrzeczyć im dowodami matematycznymi."

W każdej dziedzinie wiedzy jest to możliwe, ponieważ w tym względzie w jakiej teorię fizyczną można obalić dowodem matematycznym, polega na to na tym, że się wykazuje, iż jest wewnętrznie sprzeczna. W istocie sprowadza się to do udowodnienia logicznej niespójności Natomiast wykazanie spójności logicznej teorii nie pozwala jej udowodnić. Nie ma niczego niezwykłego w tym, żeby teoria była spójna, a jednocześnie błędna. Fizyka klasyczna (newtonowska) była wewnętrznie spójna.

5.a. "W historii powstaną dwie różne prace na ten sam temat."

W fizyce bez przerwy powstają alternatywne teorie na ten sam temat :) Na tym polega rozwój fizyki. Następnie się szuka eksperymentów, które musiałyby dać różne wyniki przy tych różnych teoriach (na ten sam temat). Przeprowadza się takie eksperymenty i na tej podstawie rozstrzyga, która teoria lepiej opisuje wynik. Nie zmienia to faktu, że często istnieją alternatywne teorie, których obecnie rozstrzygnąć nie sposób, są konkurencyjne.

5.b. "wynik może być tylko jeden, niezależnie od tego gdzie, kto będzie je przeprowadzał"

Nieprawda. Tzn. założenie fizyki jest takie, że wynik powinien być ten sam, jeśli w tym obszarze jaki teoria uznaje za istotny, sytuacje są identyczne. Tyle, że to tylko uroszczenie teorii, a teoria może okazać się błędna. I tak - założeniem teorii newtonowskiej było, że czas jest absolutny, a więc - obrazowo - zegar powinien zawsze pokazywać te same przesunięcie wskazówek względem czasu mierzonego przez jakiegoś zewnętrznego obserwatora. I to działało, na ile ludzie wtedy potrafili przeprowadzać eksperymenty. Obrazowo - ktoś sobie poszedł, wrócił, porównaliśmy zegarki, upłynęło tyle samo czasu. Niestety, okazało się fałszem. Czas płynie inaczej w zależności od prędkości (im większa prędkość, tym wolniej) i obecnie potrafimy to eksperymentalnie pokazać.

6. "Zresztą wpisz w google ciąża, nastolatki, a zobaczysz ich wypowiedzi, pytania, jakie zadają (chociaż, tak jak piszesz, wystarczyłoby poczytać choćby wiki, jeśli już strony medyczne są za trudne). "

Mam przekonanie, że naiwna wiara w to, że to kto za kogo kto się podaje w internecie i kto pisze dane posty, odpowiada prawdzie, jest bezzasadna. Ludzie piszą masę rzeczy dla zgrywu, prowokują, podszywają się.

6.a "Niestety to nie jest propaganda. Do tego dochodzi statystyka - jakieś 12% urodzeń żywych ma nieletnie matki. Zwiększa się liczba matek 12- i 13letnich, co wyraźnie pokazuje, że nawet ta okrojona "edukacja seksualna" dopiero w gimnazjum to jednak nieporozumienie."

Poczytaj statystyki z UK, gdzie wprowadzono taką edukację w stopniu wręcz porażającym (automaty z prezerwatywami na każdym korytarzu w szkole, edukacja seksualna). Okaże się, że tam wzrost tych zjawisk (w szczególności nastoletnich ciąż i aborcji), jest jeszcze większy, niż w Polsce. Błędnie - moim zdaniem - sytuujesz przyczyny i środki zaradcze.

Przede wszystkim winne są: internet, wczesne dorastanie (za sprawą właśnie mediów), zły system szkolny (zbędne gimnazjum), wszechobecna seksualność w filmach, mediach, reklamach, lewacki dyskurs, który promuje nieodpowiedzialność (wbrew temu co twierdzi) i rodzice, którzy myślą, ze mogą przerzucić swoją odpowiedzialność na instytucje. Szkoła nie jest w stanie zastąpić dzieciom rodziców w tych względach. Nigdzie się to nie udało.








ocenił(a) film na 7
Lost_in_space

1. A gdzie ja się czemuś dziwię? Chodziło mi tylko o to, że ludzie rzadko patrzą obiektywnie, nie zagłębiają się w prawdziwe przyczyny, stąd potępienie dla Polski ze strony zachodniej opinii publicznej. Co miało wpływ później na niechęć wobec Polski i głosy, by oddać Hitlerowi Gdańsk i korytarz.

4. Myślę, że jeśli jest inny wynik, znaczy to, że zmieniły się warunki, choćby minimalnie. Inaczej nie dałoby się powtórzyć eksperymentu, a w takim razie wyniki można wrzucić do kosza.
A fizyka nie składa się z samych teorii, są jeszcze prawa, do których można samemu dojść, nie znając nawet podstaw fizyki.

5. W historii po prostu doda się kolejną hipotezę do danego tematu, jeśli w jakiś cudowny sposób nie pojawią się nowe źródła, nikt nie będzie w stanie ich zupełnie obalić czy potwierdzić. W fizyce nie trzeba cudu. Wystarczy intelekt, nowe metody badawcze, by potwierdzić albo obalić teorie. Jak to się wciąż dzieje z teoriami Einsteina.

6. Dlatego, jak już pisałam, nie mogłam w to uwierzyć, raczej sądziłam, że to są właśnie takie zgrywy albo wręcz pismaki z różnych witryn nie mają co wypisywać, więc wymyślają. Zmieniło się to, gdy poznałam nastolatki. Niestety wiele jest takich dzieciaków. Ale co się dziwić, jak po egzaminie gimnazjalnym zapytani np. o kontynenty czy ile dni ma rok - pojęcia nie mają. Zresztą wiedza maturzystów też jest żenująca. Oczywiście nie wszystkich, ale zadziwiające jest to, że u mnie w podstawówce najsłabsi uczniowie mieli jakieś pojęcie o świecie, a nie szli do liceów, tylko do zawodówek, a ci nie dość, że zdają maturę, to jeszcze kończą studia...

UK to inna sytuacja. Raz że edukacja seksualna skupia się głównie na wyjaśnieniu samego stosunku i antykoncepcji, dwa - dzieciaki dostają sprzeczne sygnały. Bo każda matka dostaje od państwa mieszkanie i znaczną pomoc finansową. Jak oglądałam dokument o nastoletnich matkach w Anglii, jedna trochę pracowała, ale tylko parę godzin dziennie i to chyba też nie codziennie, a druga korzystała z dobrodziejstw socjalnych - np. chodziła na kursy gotowania dla matek, bo dzieciak nie chciał jeść tego, co ugotowała i kończyło się zwykle na pizzy. Dziewczyny, które pokazano w dokumencie nie miały ciekawie w domu, więc był to w jakimś sensie ich sposób na samodzielność, ucieczkę.

Zgadzam się jak najbardziej z twoim podsumowaniem, ale nie uważam, że błędnie sytuuję przyczyny i środki zaradcze. To, że na Zachodzie edukacja seksualna jest mierna, nie znaczy, że nie jest to najlepsze rozwiązanie. Jasne, lepiej byłoby, gdyby z każdym dzieciakiem rozmawiali rodzice, ale bądźmy realistami. Większość rodziców albo wogóle nie potrafi /nie chce rozmawiać, albo próbuje, gdy już jest za późno, bo dzieciak już został "uświadomiony" przez kolegów, media, filmy. Albo wręcz jest już po pierwszym razie. Na pewno odpowiedzią nie jest to, co chciałaby prawica - zamknać oczy, zamknąć usta - nic nie mówimy o seksie wśród nastolatków czy wręcz dzieci, a nuż problem sam zniknie.

ocenił(a) film na 7
Safo

1. A co to ma do rzeczy? Da się stwierdzić na ile ktoś obiektywnie podchodzi do rzeczywistości w swoim badaniu historycznym, na ile dokładnie dokumentuje swoje analizy, ile w jego pracy jest faktów, a ile opinii. Dlatego właśnie historia pisana przez naprawdę dobrych historyków, jest dziedziną dość ścisła. Możemy ściśle w gruncie rzeczy ocenić kim rządziły irracjonalne uprzedzenia w konflikcie polsko-czeskim i kto go zaczął. I na tej podstawie jednoznacznie odrzucić zarzuty kierowane pod adresem Polaków w sprawie zajęcia Zaolzia 1938.

4. " Myślę, że jeśli jest inny wynik, znaczy to, że zmieniły się warunki, choćby minimalnie."

Niekoniecznie. Wystarczy, że teoria nie uwzględniała istotnych - w rzeczywistości - warunków. Co zostaje zauważone dopiero wówczas, kiedy coś się raptem nie zgadza.

Zresztą czym to się tak bardzo różni od badania historycznego? Tam również jakaś teza może najlepiej tłumaczyć pewne fakty, póki nagle się nie okaże, że jest nie do pogodzenia z pewnymi danymi, lub nagle na światło dzienne wyjdą fakty, które zmuszą do przewartościowania dotychczasowych ocen.

Ja przecież nie twierdzę, że historia jest równie ścisła jak fizyka. Daleko jej do tego. Ja tylko dyskutuję z rozpowszechnionym, a fałszywym poglądem, że nauki ścisłe to jakieś "objawienie", jakiś ideał. Nie o wszystkim można mówić z tą samą ścisłością, a nawet nie w każdym wypadku zasadne jest próbować (o tym wprost pisał już Arystoteles). Trzeba się wyleczyć z postawy uniżoności wobec nauk przyrodniczych. W rzeczywistej praktyce badawczej są one znacznie mniej ścisłe, niż to się "wyznawcom" wydaje.

"A fizyka nie składa się z samych teorii, są jeszcze prawa, do których można samemu dojść, nie znając nawet podstaw fizyki."

Nie istnieje fizyka poza teorią (chyba, że jako praktyczna działalność naukowców). Każde prawo jest częścią jakiejś teorii. Kiedy tylko stwierdzasz, że coś zachodzi tak i tak, to już wygłaszasz tezę, że dane zjawisko przebiega według takich, a takich prawideł uwzględniających takie, a takie czynniki, a nie inaczej i nie inne. Wyznaczasz (nazywasz) czynniki i wiążesz je w logiczną całość, postulując, że twoje tezy odpowiadają działaniu świata. Przyznam, że nie rozumiem, czym miałoby być prawidło ateoretyczne. Całkowicie nagi fakt, obok tego, że w doświadczeniu ludzkim nie istnieje, gdyby istniał byłby poznawczą pustką. To, że do mojego pokoju wleciała mucha, jest całkowicie wyzbyte znaczenia, póki nie rozumiem słów mucha, pokój, wleciała i co tam mucha może zrobić. A więc póki fakt nie jest ujęty w jakąś teorię (w tym wypadku język jakim się posługuję i moje doświadczenie życiowe).

5. To dokładnie jak fizyce. Póki nie pojawią się nowe "źródła" czy praktyczne możliwości, nie da się rozstrzygnąć czy prawdziwa jest ta, czy inna teoria. Współcześnie mamy kilka teorii unifikacji, które są w takiej właśnie sytuacji.

Różnica jest taka, że historia mówi o przeszłości (w tym o ludzkich motywacjach), a ponieważ nie możemy cofnąć czasu, pewne rzeczy z natury muszą pozostać w sferze domysłów. Nie wiem jednak dlaczego miałoby to jakoś specjalnie zaważać na ocenie pracy historyków pod względem ścisłości. Przedmiot bywa z natury niewyjaśnialny, ale sama metoda może być bardzo ścisła (szczególnie jeśli zdaje sobie sprawę i jasno rozgranicza co wiadomo, a co się przypuszcza).

6. Z mojej perspektywy prawica popełnia błędy, ale jest to zrozumiałe z jednego powodu: to oszołomstwo lewicy doprowadziło do takiej skali problemu, jaki obecnie mamy. Prawica powinna się przestać obrażać na rzeczywistość (i lewicę) i poddać pewien zakres twierdzeń, ale w ogólności ma rację: ruchy lewicowe XX wieku rozwaliły społeczeństwo, które teraz powoli się zbiera (co jest utrudnione, znowuż, przez lewicę i jej oszołomstwa [o których już rozmawialiśmy]).















ocenił(a) film na 7
Lost_in_space

Poprawka: "póki nie pojawią się nowe "źródła" czy praktyczne możliwości, nie da się rozstrzygnąć czy prawdziwa jest ta, czy inna teoria"...

Oczywiście nie jest tak zawsze (to właśnie współcześnie w fizyce jest masa spekulacji, których obecnie nie sposób rozstrzygnąć, część naukowców bardzo ostro krytykuje ten stan rzeczy, tą ucieczkę w eksplorowanie matematycznych możliwości, obecnie nierozstrzygalnych eksperymentalnie), a słowo "prawdziwa" należy rozumieć "najlepiej w danym czasie uzasadniona i tłumacząca dane zjawiska".

Dokładnie taka sytuacja miała miejsce w przypadku Galileusza. Galileusz nie wykazał, że Ziemia krąży wokół Słońca. Wykazał, że jest to twierdzenie matematycznie - względem dostępnych obserwacji - równoważne jak odwrotne. Wówczas nie istniały instrumenty obserwacyjne umożliwiające jednoznaczne rozstrzygnięcie tego dylematu. I Galileusz nie został oskarżony za to, że dokonał takiego stwierdzenia. Został oskarżony za to, że mimo niemożności dokonania takiego rozstrzygnięcia opowiadał się za teorią heliocentryzmu (sprzeczną ze stanowiskiem kościoła) oraz wyciągał z niej filozoficzne i teologiczne wnioski.

BTW. W Średniowieczu ludzie nie uważali, że Ziemia jest płaska (musiałem to napisać; wkurza mnie ten mit).

ocenił(a) film na 7
Lost_in_space

A jeśli dwóch dobrych historyków obiektywnie (na tyle oczywiście, na ile człowiek potrafi być obiektywny) podchodzi do tematu, korzysta z tych samych źródeł i podaje zupełnie różne tezy? To nie jest tak, że jeden jest bardziej racjonalny czy dokładny. W czasopismach można znaleźć wiele takich dyskusji na tematy sporne, jak kwestia Bezpryma i reakcji pogańskiej, Bolesława Zapomnianego, pochodzenia Emnildy czy najbardziej znana - pochodzenia Słowian. Jasne, jakby się pojawiły nowe źródła, mogłyby wszystko uprościć (albo skomplikować), ale na tę chwilę mamy wiele dobrych, ale w gruncie rzeczy sprzecznych prac. I autor każdej dokładnie analizuje źródła, nierzadko mając taki sam warsztat, ale wyniki są zupełnie inne. I dobry historyk nie odrzuca części, przyjmując jedną tezę. Raczej powie, że ta teza, opinia, najbardziej mnie przekonuje, ale nie ma możliwości, by kategorycznie odrzucić inną.

4. Jasne, ale skoro wynik jest inny, to znaczy, że warunki, których nieuwzglęniono, zmieniły się.
Historia jest ścisła, póki dotyczy najnowszych dziejów - do których mamy źródła pisane, wizualne, świadków - i które względnie sobie nie zaprzeczają. Bo jeśliby źródła np. pisane były sprzeczne ze wspomnieniami świadków, to już trzeba zająć jakieś stanowisko, które nie będzie ścisłe i pewne. Pojawienie się nowych źródeł może to ułatwić, ale znowu nie ma takiej pewności.

Nie za bardzo rozumiem, o co chodzi z uniżonością wobec nauk przyrodniczych i jaki to ma sens.
Jasne, że prawa są powiązane z teorią, ale nie trzeba znać tej teorii, by np. zrozumieć zasadę grawitacji. Wszelkie prawa można poznać samemu, przez obserwację czy eksperymenty i również samemu nazwać.

6. No w tym stwierdzeniu obiektywizmu na pewno nie ma. A co robiły ruchy prawicowe w XX wieku? Równie dobrze można stwierdzić odwrotnie - ruchy lewicowe były zawsze reakcją, buntem przeciw prawicy.

ocenił(a) film na 7
Safo

6. No właśnie, co też takiego w XX wieku zrobiły ruchy prawicowe? I nawet nie zaczynaj od określania nazizmu jako prawicy, bo to się u samych podstaw kupy nie trzyma. Co takiego zrobiły? Mamy przypadki zbrodniczych systemów, jak np. nowozelandzki, który ma na koncie co najmniej 500 tysięcy ofiar. Tyle, że statystyka pojedynczych systemów komunistycznych (a były ich dziesiątki) potrafi iść w dziesiątki milionów. Nie masz szans wybronić skrajnej lewicy z tego czego w XX wieku dokonała. A dokonała największych zbrodni w dziejach ludzkości.

Ci Twoi koledzy, co na zachodzie tworzyli pewne ruchy "wolnościowe", zarazem popierali sowiecki komunizm i - nierzadko - byli opłacani przez Moskwę. Na to od lat są dokumenty.

Nie oznacza to, rzecz jasna, że wszelkie lewicowe racje są z miejsca do skreślenia. Natomiast z pewnością oznacza, że należy zachowywać wobec nich najdalej posuniętą ostrożność. Wprost opisaną metodą ruchów skrajnie lewicowych w XX wieku, było pozorowanie walki z niesprawiedliwością.

ocenił(a) film na 7
Lost_in_space

Przepraszam bardzo, jacy moi koledzy, bo się gubię? O ile się orientuję, to żadnych kolegów na zachodzie nie mam...

Akurat o nazizmie nie myślałam, chociaż i to jest mieszanka - niby w nazwie robotnicza partia, ale robotników w ruchu jakoś sobie nie przypominam. Za to sam faszyzm już bliższy jest prawicy, o frankizmie czy innych dyktaturach wojskowych z Ameryki Łacińskiej nie ma już co wspominać. Podobnie rządy Ataturka czy rwandyjskie trudno nazwać lewicowymi, a ludobójstwa mają na sumieniu. Apartheid to też prawicowy "wynalazek".
Nie mam zamiaru bronić skrajnej lewicy, zwracam tylko uwagę, że każda skrajność jest zła. Stalin czy Hitler robili to, na co im pozwalano i mieli znacznie większe możliwości niż dyktatorzy amerykańscy, którym zależało na wspólpracy z CIA, więc musieli dbać, by zbyt głośno o ich zbrodniach nie było.

Ostatni akapit - wyszło ci wymieszanie lewicy ze skrajną lewicą. To tak jakby tych oszołomów spod krzyża dać w jednym szeregu ze zwykłą prawicą.

ocenił(a) film na 7
Safo

errata: oczywiście chodziło o zbrodnie Indonezji, a nie Nowej Zelandii.

ocenił(a) film na 7
Safo

PS. Przy tym w istocie można historycznie powiązać wprowadzenie pewnych pozytywnych tematów w dyskurs literacki, społeczny etc. Tylko ja pogardzam rewolucjonistami. Mam szacunek do sufrażystek, chociaż owe prowadziły walkę znacznie bliższą wojnie (co mogłoby się wydawać jako takie bliższe rewolucji), niż późniejsze rozfemizowane salonowe damulki, to jednak walczyły z rzeczywistą dotykającą je niesprawiedliwością, jasno określały swoje cele i czyniły to w sposób tyle racjonalny i praktyczny, co - z tej przyczyny - umiarkowany (nie odbierano tak tego, bo to był szok, ale logicznie tak było). Natomiast późniejsze feministki to w dużej części rozkapryszone damulki z wmówionym w siebie poczuciem krzywdy, często żyjące na salonach, w całkowitym oderwaniu od rzeczywistych problemów kobiet. Po prostu im się w głowach poprzewracało i by czuć się ważnymi zaczęły tworzyć swoje wydumane teorie. Takie cechy często cechują rewolucjonistów, którzy ciągną później za sobą otumanione gładkimi słowami rzesze.

Gdyby nie wydarzyły się feministki (te skrajne, te damulki), to zainteresowanie tymi tematami przyszłoby w sposób naturalny wraz z rosnącą rolą kobiet w społeczeństwie. Przy tym wolni bylibyśmy od zatrzęsienia chorobliwości, jakie te panie światu przyniosły.

ocenił(a) film na 7
Lost_in_space

Częściowo masz racje - głośne są właśnie takie "damulki". Ale organizacje feministyczne zajmują się różnymi rzeczami, o których się nie mówi. I widac to po Kongresie Kobiet - coraz częściej przyjeżdżają na niego kobiety, których nie interesuje specjalnie ideologia i zarzucają tym najbardziej znanym właśnie oderwanie od rzeczywistości zwykłych kobiet. I one też najwięcej robią. Więc myślę, że to wszystko się stopniowo zmieni.

ocenił(a) film na 7
Safo

Jeśli "kuriozum" ma oznaczać absurd, to owszem - zgoda urzędników była kuriozalna. Jeśli natomiast ma mieć odcień czegoś dziwnego, niespotykanego, niespodziewanego, to nie jest to decyzja kuriozalna, ponieważ we współczesnych czasach politycznej poprawności, taka głupota niestety jest wszechobecna.

Najbardziej jest przykre, że nie da się ukończyć wielu kierunków studiów humanistycznych bez kontaktu z bzdurami pokroju gender studies, czy postmodernizm. Zatrzęsienie rzeczy po prostu nie można krytykować, masę założeń należy wyznawać, jeśli chce się zrobić karierę np. na amerykańskim, czy skandynawskim uniwersytecie. W Polsce jest to mniej widoczne, ale fala się zbliża (już ją widzimy w sejmie) i to - jak to często bywa - kiedy zachód powolutku, ale systematycznie zaczyna z tych chorób zdrowieć.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones