Ja wiem że mężczyźni w czasie wojny mieli źle, ale kobiety jeszcze gorzej! Rzygać się chcę jak się
patrzy (choć to tylko i aż film) na gwałty , pobicia kobiet, to całe cierpienie , upokorzenie itd...
mężczyźni to zło, wojna to zło. Nie wszyscy mężczyźni ,ale większość. Nic tylko płakać.
Film bardzo dobry.
Częściowo masz racje - głośne są właśnie takie "damulki". Ale organizacje feministyczne zajmują się różnymi rzeczami, o których się nie mówi. I widac to po Kongresie Kobiet - coraz częściej przyjeżdżają na niego kobiety, których nie interesuje specjalnie ideologia i zarzucają tym najbardziej znanym właśnie oderwanie od rzeczywistości zwykłych kobiet. I one też najwięcej robią. Więc myślę, że to wszystko się stopniowo zmieni.
Jeśli "kuriozum" ma oznaczać absurd, to owszem - zgoda urzędników była kuriozalna. Jeśli natomiast ma mieć odcień czegoś dziwnego, niespotykanego, niespodziewanego, to nie jest to decyzja kuriozalna, ponieważ we współczesnych czasach politycznej poprawności, taka głupota niestety jest wszechobecna.
Najbardziej jest przykre, że nie da się ukończyć wielu kierunków studiów humanistycznych bez kontaktu z bzdurami pokroju gender studies, czy postmodernizm. Zatrzęsienie rzeczy po prostu nie można krytykować, masę założeń należy wyznawać, jeśli chce się zrobić karierę np. na amerykańskim, czy skandynawskim uniwersytecie. W Polsce jest to mniej widoczne, ale fala się zbliża (już ją widzimy w sejmie) i to - jak to często bywa - kiedy zachód powolutku, ale systematycznie zaczyna z tych chorób zdrowieć.
Gdybym chciała być złośliwa, odnotowałabym, że te królowe miały za doradców i ministrów samych mężczyzn. Jednak złośliwa być nie chcę, bo tak naprawdę w dużej mierze się zgadzam. Przemoc kobieca jest obecna od zarania dziejów. Wystarczy wspomnieć niektóre kobiety Starożytnego Rzymu czy brutalność powstania Boudiki. W wołyńskim ludobójstwie też czynny udział brały dziewuchy, baby wiejskie. Z kobiecą przemocą jest taki problem, że bywa ona bardziej zawoalowana i perfidna. Przez co trudniej ją udowodnić, niż zazwyczaj bardziej bezpośrednią przemoc męską. Bardzo ciekawy głos w dyskusji. Aż szkoda, że tak starej.
Prawda, królowe miały doradców mężczyzn ( choć często też mniej oficjalnie kobiety - te dwie mniej znane brytyjskie królowe z XVIII nawet nadawały tytuły swoim doradczyniom i ziemie bez prawa majoratu, które córki mogły dziedziczyć), ale to nie ma takiego znaczenia. Ważniejsze jest, czy były uległe wobec doradców, czy same decydowały. I tu jak w przypadku mężczyzn znajdzie się i takie, i takie. Boudikka jest świetnym przykładem - kobiety celtyckie były równie agresywne, jak mężczyźni. Cezar opisywał, jak to dwójka Rzymian porwała Celtkę, zgwałcili ją, a potem skontaktowali się z Celtami, by ją wykupili. Przyszli znajomi kobiety i pomogli jej zabić Rzymian - po czym ona stwierdziła, że odzyskała honor. Stąd też agresja Boudikii - w końcu została pobita i zgwałcona razem z małymi córkami.
Kobiety na dworze robiły za towarzystwo w obyczajowych intrygach. Doradcami wojennymi byli mężczyźni. Boudika z wyjątkowym okrucieństwem obchodziła się nie tylko z wojskami, ale też z kobietami i dziećmi wroga. Trudno więc to usprawiedliwić zemstą. Tym bardziej kierując się współczesnymi standardami. Można powiedzieć, że dostosowała się do czasów, w których żyła, niczym nie ustępując ówczesnym mężczyznom w okrucieństwie, a niejednokrotnie ich przebijając. Tak jak wspomniałaś punktem zapalnym był gwałt na niej i córkach, choć nigdzie nie spotkałam się aby były one wtedy małe. Z tego co wiem były to młode panny na wydaniu, co nie umniejsza tragedii zgwałcenia. Szczególnie, że wtedy było to równoznaczne ze skalaniem i brakiem szans na dobre wydanie za mąż i jakikolwiek perspektywy w życiu. Co nie zmienia faktu, że Boiudika była wyjątkowo okrutna. A jej okrucieństwo po początkowych sukcesach w walce, zakończyło się klęską i samobójstwem wraz z córkami. Prawdopodobnie ze strachu przed brutalną karą po wpadnięciu w ręce wroga. A nie była przecież jedyna. Była trucicielka Lukusta, której klientką była np. matka Nerona. Była Messalina, biblijna Salome. Były wieśniaczki biorące udział w rzeziach(jak te co szły za upa). Były żeńskie kapo w obozach. Były ,,fabrykantki Aniołków'', liczne trucicielki i inne morderczynie. I jak tak o tym pomyślę, to żeńskie okrucieństwo budzi we mnie nawet jeszcze większą pogardę i odrazę, niż to męskie, bo większości przypadków jest tchórzliwe i skrupione na słabszych. To męskie jest bardziej ,,otwarte i demokratyczne'', że tak z niesmakiem to ujmę...
Fakt, „małe” córki wg naszego spojrzenia, miały ok. 10-12 lat, wg ich standardów to były panny na wydaniu. Myślę to są dwie pułapki, w które wszyscy wpadamy. Już przy stwierdzeniach, że kobiety były równie lub bardziej okrutne popełniany błąd - podświadomie się zakłada, że powinny być lepsze od mężczyzn, bo to nam przez lata tłuczono do głowy - i tak było przez wieki. A wszyscy jesteśmy ludźmi i niezależnie od płci mamy w sobie i okrucieństwo, i współczucie. Po prostu mężczyźni mieli większe możliwości, zwykle większą władzę, by mogli być bardziej „otwarci i demokratyczni”. Między kapo z obozu żeńskiego i męskiego nie ma różnicy.
Wyrzuca mnie. Nie da się akapitów zrobić.. W każdym razie druga pułapka to ocenianie ludzi o innej mentalności, doświadczeniach etc. wg naszej moralności. Boudikka wydaje się okrutna, bo tak ją opisywali Rzymianie. A ci wcale przecież nie byli lepsi, może mniej zabijali, bo potrzebowali niewolników - co niekoniecznie było lepsze. Inaczej oceniamy Mongołów, którzy byli w stanie na żywca wyciąć dziecko z brzucha, po czym rozłupać mu głowę - u nich to była strategia zastraszania, ale już hitlerowcy i upa, którzy robili to samo, ani powodu nie mieli tego samego, ani tej samej mentalności - to już XX wiek, powszechna edukacja etc. Niby te same czyny, a jednak jaka różnica. Wbrew pozorom trucicielstwo nie dotyczy tylko kobiet, były epoki, gdy powszechnie pozbywano się w ten sposób przeciwników. Co do Messaliny, trudno stwierdzić ile w opowieściach o niej było prawdy, a ile plotek. Najlepszym przykładem takiego zafałszowanego obrazu jest Lukrecja Borgia - wystarczy spojrzeć na jej życie jako księżnej Lukki - niebo a ziemia w porównaniu do wymyślonych w większości o niej plotek. Myślę, że większą pogardę budzi w tobie kobiece okrucieństwo trochę z powodu pewnego zaprogramowania - często dziewczynkom mówi się, że są lepsze, więc różnych rzeczy nie powinny ronić, a jak robią to, co chłopcy, to pojawia się zgrzyt w głowie. Piszesz o fabrykantkach aniołków, a ilu męższczyzn-lekarzy eksperymentowało, nie tylko w obozach? I tak samo pozbywało się ciąży, tylko byli drożsi. I jak były irlandzkie zakonnice zabijające niemowlęta, tak za nimi stali księża i cały Kościół łącznie z Rzymem, którzy popierali ich działania i je chronili. Tak samo jak sądy, które składały się głównie z mężczyzn w tych czasach. Tak więc nie oceniałabym gorzej żadnej z płci. A jeszcze a propos doradców wojskowych mężczyzn. Zazwyczaj tak było, choć zdarzały się wyjątki. Jedna z tych kobiet, które otrzymały tytuł była wieloletnim szpiegiem i na pewno obyczajowymi intrygami we Francji się nie zajmowała. No i jeszcze była słynna Katarzyna Wielka która oficjalnie miała tajne radczynie - a na tajnej radzie na pewno omawiano wojnę.
Wtedy ludzie żyli p o 30 lat. Czytając ,,małe'' przeszło mi przez myśl 2/5 lat. Zresztą, do dziś statusem ,,małego dziecka'' oficjalnie określa się takie co ma 1-3 lata... Przyznam szczerze, nie miałam pojęcia ile lat miały córki Boudiki w chwili zgwałcenia. Gratuluję wiedzy. Ja wiedziałam jedynie, że zostały zgwałcone jako panienki(dziewice) przed wydaniem za mąż, co w tamtych czasach oznaczało hańbę, skalanie, skutkujące brakiem perspektyw na zamążpójście, czyli po prostu pomyślne na ówczesne czasy życie...
,,podświadomie się zakłada, że powinny być lepsze od mężczyzn, bo to nam przez lata tłuczono do głowy''
Przypomnij sobie o czym jest ten wątek. - O rzekomej gorszości mężczyzn od kobiet, jako ludzi, przypisując im wręcz całe zło tego świata. Czemu zadałaś kłam, a ja przyznałam ci rację.
Na wyrzucanie z akapitem, choć to wkurzające i nie wiadomo na jaką ch.. to w prowadzili?!, można sobie poradzić. Wystarczy wcisnąć kropeczki i edytować. Przy edycji już nie wyrzuca.
Boudika była obiektywnie okrutna. Są świadectwa jej okrucieństwa i barbarzyństw. Można jedynie stwierdzić, że wpisała się z tym w swoje czasy. Niczym nie ustępując w nim ówczesnym męskim okrutnikom. Niektórych przebijając.
Nie sądzę byśmy inaczej oceniali Mongołów. Po prostu przez odległość w czasie stali się dla nas abstrakcją. A jaka była ,,edukacja''(czyt. pranie mózgów od najmłodszych lat) nazistów twardą propagandą, mamy źródła. Upowcy poszli w ich ślady, mając takie a nie inne okoliczności. Dołożyła się do tego narodowa trauma, jaką był odczłowieczający hołodomor, co wpłynęło na całe pokolenie, czyniąc je straconym. Dość powiedzieć, że takiego Czikatiło, czyli ,,rzeźnik z Rostowa''- uznany za najbardziej odrażającego seryjnego mordercę Związku Radzieckiego, lubującego się w ludzkim mięsie, ukształtowało wczesne dzieciństwo, gdzie miał być świadkiem kanibalizmu z nędzy...
Niemcy zaś trenowali dehumanizację i ludobójstwo na długo przed nazizmem, na Hotentotach. Różnica w cierpieniu ofiar ich i Mongołów, absolutnie żadna. My po prostu nie przechowujemy tego w swojej świadomości. Rezerwując ją dla czasów mniej odległych i terenów lepiej nam znanych, bardziej ,,naszych''.
,,Myślę, że większą pogardę budzi w tobie kobiece okrucieństwo trochę z powodu pewnego zaprogramowania - często dziewczynkom mówi się, że są lepsze, więc różnych rzeczy nie powinny ronić, a jak robią to, co chłopcy, to pojawia się zgrzyt w głowie.'' ...
Bynajmniej.
Zwyczajnie większą odrazę budzi we mnie podstępne skryto czy dzieciobójstwo- dominujące w kobiecych zbrodniach, od charakterystycznego dla mężczyzn bezpośredniego ,,dania komuś z w mordę'', czy walenia do wojsk przeciwnika ryzykując własne życie. Nawet mimo zbrodni wojennych, które się w tych ekstremalnie trudnych dla ludzkiej psychiki warunkach pojawiają... Wybacz skróty myślowe... Mam nadzieję, że nie piszę zbyt chaotycznie. Nie spodziewałam się odpowiedzi, z którą w tylu punktach chcę wejść w polemikę, a nie mam akurat specjalnie czasu na pisanie. Mimo to kusi mnie, żeby dokończyć odpowiedź, wiec trochę się spieszę i pewnie sama będę musiała korzystać z funkcji edycji ;)
Na wszelki wypadek niezrozumienia- nie usprawiedliwiam tym samym zbrodni wojennych. Jestem za bezwzględnym ich karaniem. Niestety nie mam co do skuteczności i sprawiedliwości ich karania specjalnych złudzeń...
,,Fabrykantki Aniołków'' nie zajmowały się przerywaniem ciąży. One z rozmysłem mordowały urodzone dzieci, nawet kilkuletnie. Oddawane na przechowanie przez biedne, zazwyczaj nieświadome procederu matki. Wmawiając otoczeniu, że dzieci zmarły naturalnie. Śmiertelność małych dzieci była wtedy duża, więc proceder trochę potrwał nim został wykryty, zdemaskowany publicznie i poddany pod sąd. Jak można przypuszczać już wcześniej mógł budzić podejrzenia/plotki i pośród nieświadomych matek znajdywały się także świadome, które mimo to oddawały tam swoje dzieci..! Znamienne jest, że takie ,,instytucje'' działały w różnych zaborach i województwach... I tu gładko przechodzimy do tematu zakonnic(patrz- znowu kobiet). Tu jednak zaskakuje mnie twoje pewnikowe oskarżenie ich o mordowanie danych im pod opiekę dzieci. Szczególnie przy jednoczesnym poddaniu w wątpliwość win przypisywanych Messalinie. Dlatego teraz to ja ciebie zaczynam podejrzewać o zaprogramowanie jakąś neoideologią.
Jedyne co tam znaleźli, to cmentarz. Nie ma żadnych dowodów, przesłanek na celowe uśmiercanie tych dzieci. Jest jedynie dowód na handel przy adopcjach. W tamtych czasach była wysoka śmiertelność niemowląt. Wynikała tak z biedy i złego odżywienia, jak z niskiej higieny, braku leków, czy fachowej opieki medycznej przy porodach. W mojej własnej rodzinie, przed wojną, na biednej wsi, z kilkunastu dzieci przeżyła połowa i nikogo to wtedy nie dziwiło. To było częste zjawisko. Występowało nie tylko w Polsce i Europie, ale na całym świecie. Czemu miałoby być inaczej w biednej wtedy Irlandii?
Wiadomo, że część dzieci przebywających w sierocińcu nie przeżyła i została pochowana. Brak dowodów na celowe uśmiercanie. Za to takie oskarżenie świetnie pasuje do narracji, niektórych środowisk. I owszem! Podobnie mogło być z Messaliną za jej czasów. Tego już się raczej nie dowiemy.
No i takie pytanie- co stałoby się z tymi dziećmi, z których znaczna część przeżyła, trafiła do nowych rodzin, gdyby nie te zakonnice? Gdzie te dzieci by trafiły? Na śmietnik, do wychodka? Wielu z nich de facto te siostry uratowały życie. Ich matkom prawdopodobnie również, mimo wielkiego dramatu jaki temu towarzyszył i znalezieniu się pośród tych sióstr patologicznych, bezdusznych jednostek. Takie niestety bywają we wszystkich instytucjach. Czy to kościelnych, czy świeckich.
Bycie szpiegiem, a doradcą wojskowym, to 2 niemające ze sobą wiele wspólnego funkcję. Wojskowymi, generałami byli wyłącznie mężczyźni. Tylko oni walczyli w wojnach, znali się na strategiach, więc siłą rzeczy tylko oni mogli być doradcami wojennymi. Kobieta szpieg mogła co najwyżej wyciągać(zazwyczaj przez łóżko) zlecone jej informacje, których prawdopodobnie nawet do końca nie rozumiała. Np. Mata Hari nie rozumiała za bardzo w co dla pieniędzy się wpakowała.
Zaś jeśli chodzi o Katarzynę Wielką, to już sama nie wiem czym mam do czynienia z twórczym pisaniem historii na nowo, na potrzeby współczesnych czasów, czy może chodzi o jakieś nieporozumienie?
Ona wprowadziła reformy, poprawiające byt kobiet. Np. poprawiła trochę sytuację rosyjskich wieśniaczek. Wiec pewnie od czasu do czasu radziła się kobiet w ich sprawach, by później kalkulować co z tym może zrobić. Co to jednak miało wspólnego z radzeniem się w sprawie wojny? Co mogłyby jej doradzić nie biorące czynnego udziału w walkach kobiety? Raczej niewiele. To tak jakby radziła się ogrodnika w sprawie epidemii dżumy...
Ludzie żyli 30 lat? Myli ci się długość życia ze średnią długością życia. A na tą drugą ma wpływ wysoka śmiertelność noworodków, położnic i wojowników. Ludzie żyli tak długo, jak i teraz, do 60., 80., a nawet i setki - najlepiej to widać po zakonnicach, które nie rodziły, i księżach, którzy nie walczyli, a za to mamy ich daty urodzenia i śmierci.
Fakt, „mała” to subiektywne odczucie.
Co do Boudikki należy wziąć pod uwagę, że była odzwierciedleniem zarówno swoich czasów i swojego plemienia, jak i reakcją na okrucieństwo Rzymian. Jest też najlepszym przykładem, że jeśli dać kobietom możliwość, to będą się zachowywać jak mężczyźni. Chociaż nie sądzę, by jakoś się wyróżniała pod tym względem. Ot, Rzymianie zwyciężyli, więc stworzyli jej czarną legendę. Najlepszym przykładem jak polityka może zmienić wyobrażenie o kimś są córki Henryka VIII - obie tak samo mordowały, jedna anglikanów, druga katolików i nie różniły się pod tym względem od ojca. Ale to Maria zdobyła przydomek Krwawej, a Elżbieta Wielkiej (a o ojcu rzadko mówi się w tym kontekście).
A propos skrzywienia swojego spojrzenia z powodu chrześcijaństwa, to udowodniłaś to wspominając, że jakoby u Celtów kobiety miały problem z wyjściem za mąż po gwałcie. Nawet po przyjęciu chrztu Celtiwie nie przejmowali się dziewictwem. A zabicie gwałcicieli wystarczyło, by kobieta czuła, że odzyskała honor. Gdy nie dało się tych konkretnych znaleźć, to zabijano wszystkich Rzymian, na jakich się natknęło.
„Różnica w cierpieniu ofiar ich i Mongołów, absolutnie żadna.”
Zgadzam się, ale jednak bliższa koszula ciału, jak to mówią. Mongołowie dotarli aż do Francji, ale w świadomości Europejczyków stosunek do współczesnych Mongołów jest neutralny. Niemcy czy upa w Polsce i w kolejnych pokoleniach byli uważani za zbrodniarzy, bo wciąż to bliska przeszłość. Ale już zaczynają się prądy odwracające odpowiedzialność, że jednak to nie Niemcy, a naziści (jak tylko powstał google tłumacz, to przy tłumaczeniu zdań dotyczących II wojny sam poprawiał „Niemców” na „nazistów”).
„Zwyczajnie większą odrazę budzi we mnie podstępne skryto czy dzieciobójstwo- dominujące w kobiecych zbrodniach, od charakterystycznego dla mężczyzn bezpośredniego ,,dania komuś z w mordę'', czy walenia do wojsk przeciwnika ryzykując własne życie.”
Jasne, akurat skrytobójstwami się obie płcie zajmują. Otwarte ataki u kobiet są rzadkie, jeśli nie są wychowywane na wojowniczki. Ale ja tam nie widzę różnicy między kobietami, które doprowadzają dzieci do śmierci pod ich opieką, a mężczyznami, którzy robią to samo kopiąc kobiety w ciąży w brzuch i doprowadzając do poronień, wycinający dzieci z łona matek czy nawet sędziowie, którzy uważają, że to w sumie nic takiego - ta główna polska fabrykantka aniołków dostała 3 miesiące więzienia i pokutę kościelną. A to najlepiej wskazuje, że te kobiety były odzwierciedleniem znieczulicy całego społeczeństwa w stosunku do bękartów. Choć nie tylko. W latach 20. w Polsce jakiś facet porwał i zgwałcił kilkuletnią córeczkę ambasadora amerykańskiego. Policja szybko ją odnalazła, zamknęli faceta. Amerykanie wyjechali jeszcze przed procesem, niczego się nie domagając, a gwałciciel najwyżej rok dostał. I jeszcze lekarze i prawnicy zgodnie się wypowiadali, że w przypadku gwałtów nawet na tak malutkich dziewczynkach, trzeba najpierw sprawdzić, czy gwałciciel nie został uwiedziony - bo a nuż to wina dziewczynki…
Tak wiec nawet tych fabrykantek aniołów nie oceniałabym w oderwaniu od społeczeństwa.
I nie porównywałabym wielodzietnych rodzin na wsi, gdzie dzieci wychowywały dzieci i często panował głód do zakonnych przytułków, które były w takim samym stopniu finansowane jak państwowe i opieka nad dziećmi to była praca tych zakonnic, za którą otrzymywały pensje. Do tego dochodziła zapłata za nielegalne adopcje. I zakonnice nie głodowały tylko dzieci, których nie karmiły. One też nie umierały na choroby, które wtedy można było spokojnie wyleczyć, a dzieci w ogóle nie leczono. I to nie było tak, że jakby nie one, to dzieci wylądowałyby na ulicy - większość matek, szczególnie po II wojnie światowej chciało zabrać dzieci, ale zakonnice odmawiały i często okłamywały matki - albo, że dziecko już adoptowane, albo że umarłe - chociaż wciąż przeżywało gehennę u sióstr. Jest całkiem dobry serial na Sky od strony psychologicznej o matkach czy w ogóle dziewczętach, które zamykano w klasztorach w Irlandii w latach 60. i zmuszano do niewolniczej pracy -„Kobieta w ścianie”. Mocny i smutny, ale polecam.
Z Messaliną jest trochę inna sprawa, bo nawet współcześni jej autorzy powątpiewali, że wszystko co jej zarzucano, było prawdą - miała wielu wrogów politycznych, którym nie podobało się, że osobiście rządzi pod nieobecność małżonka. Co nie znaczy, że uważam, by była wierną małżonką, pamiętajmy, że to czasy tuż po Kaliguli, więc orgie nie były czymś nadzwyczajnym. Tak samo trucicielstwo - kolejna żona Klaudiusza otruła go, by jej syn Neron został kolejnym cesarzem. Współrządcą miał być Brytanik, syn Messaliny i Klaudiusza, którego Neron kazał otruć zanim skończył 14 lat. Potem to samo zrobił z córką Messaliny, wcześniej się z nią rozwodząc. Kolejna żona Nerona, Poppea, ponoć miała go nakłonić, by zabił własną matkę. Potem pijany czy naćpany Neron zatłukł ją na śmierć, gdy była w ciąży. Dlatego znowu powtórzę - nie powinno się oceniać jednostki w oderwaniu od jej środowiska.
Co do szpiegów, to żeby wykraść jakieś informacje, to trzeba wiedzieć jeszcze co jest przydatne etc., więc nie zakładałabym z góry, że kobiety nic nie wiedziały. A Mata Hari nie była szpiegiem, ona tylko sypiała z wieloma wysoko postawionymi niemieckimi oficjelami i jak ją Anglicy zatrzymali, to rzuciła, że może dla nich szpiegować. Z jej wypowiedzi wynika, że zbyt inteligentna nie była. Ale już nasza Krystyna Skarbek to zupełnie inna bajka - to ona miała zainspirować Fleminga do stworzenia postaci Bonda. I jej akcje były równie brawurowe.
To prawda, Katarzyna Wielka poprawiła sytuację kobiet, nawet wprowadziła szkołę na dworze etc. - ale te działania, choć zapewne dyskutowała o nich ze swoimi dwórkami, to nie dają powodu, by awansować którąś z nich na tajną radczynię. Na tajnej radzie raczej takich babskich spraw nie omawiano, tylko najważniejsze sprawy kraju. Podobnie za czasów pierwszej Katarzyny w tajnej radzie znajdowały się również jej dwie córki, w tym późniejsza caryca, Elżbieta. Jej rządy pokazują, że była to całkiem dobra szkoła. Wiadomo, to nie tak, że sama tajna rada tworzyła strategie ataku etc., ale to ona decydowała co i kiedy podbić. A kobieta, która nigdy nie brała udziału w wojnie może tak samo doradzić, jak podobnie doświadczony dworzanin- mężczyzna.
A co do kobiet strategów, to i takie się zdarzały w historii, jak tylko pojawiła się sposobność. Herodot Strabon i Poliajnos wspominają o Tomiris, władczyni Masagetów, która mimo znacznie mniejszej armii pokonała króla Persji Cyrusa. Niektórzy przypuszczają, że była pierwowzorem naszej Wandy, bo Cyrus wcześniej proponował jej małżeństwo. Choć z racji że była wdową i matką syna, to bardziej św. Olgę kijowską przypominała, która też osobiście najechała Drewlan i miała wymyślić atak ptakami. Zresztą całą regencję spędzała na wojnach, a jako staruszka nawet miała dowodzić obroną Kijowa.
Osobiście dowodziła swoimi statkami również Artemizja I królowa Halikarnasu, jako sojuszniczka Kserksesa I walczyła w II wojnie perskiej. Jako jedyna odradzała mu stoczenie bitwy pod Salaminą, przeczuwając pułapkę - nie posłuchał jej i wiadomo jak się skończyło.
Joanna d’Arc, co by o niej nie myśleć, też sama dowodziła.
Można by trochę kobiet-dowódców znaleźć w różnych okresach i na różnych terenach. Więc to nie tak, że w ogóle ich nie było. Tylko rzadko miały okazję dowodzić i najczęściej były to wdowy, które przejęły rządy po mężach.
Nic mi się nie myli. Ludzie wtedy de facto żyli przeważnie koło 20/30 kilku lat. O ile udało im się przeżyć dzieciństwo. Gdy dożyli 40 byli starzy. Wieku sędziwego z naszej dzisiejszej perspektywy dożywali nieliczni. Choć i takie przypadki były. Powody takie, o jakich wspomniałaś. Ja się nie wdawałam w ich wymienianie.
Zaś clue dyskusji osiągnięte. Kobiety nie są lepszymi, a mężczyźni gorszymi ludźmi. W drugą stronę też można długo wymieniać szlachetne, heroiczne postawy, tak żeńskie, jak męskie.
A większość plasuje się gdzieś pomiędzy. Zależąc od okoliczności, w jakich przychodzi im żyć, wychowywać się. Zgodnie z tym, co zauważyłaś.
Powtarzasz za AI? Wciąż średnia wieku to nie to samo, co „większość umiera w tym wieku”, a kobiety po 40 mogły być i babciami, i rodzić. Na pewno to nie były staruszki. Naukowego artykułu na ten temat po polsku ciężko znaleźć w necie, ale polecam tę stronkę, pisaną często przez historyków: https://ciekawostkihistoryczne.pl/2024/08/24/dlugosc-zycia-w-sredniowieczu/ Na podstawie danych głównie dotyczących Zachodu, a zarówno w Polsce tych samych czasach, jak i u Celtów we wcześniejszych czasach z higieną było zdecydowanie lepiej. Ja teraz „siedzę” w czasach Jagiełły i w przypadku jego doradców, urzędników większość umiera po 60., ale jest też spora grupa, głównie duchownych, którzy spokojnie i po 80. są mocno aktywni. I na pewno to nie jest tak, że większość pokolenia umierała przed 20. , byłby wtedy problem z zastępowalnością pokoleń.
Widzę, że nastawiona jesteś na kłótnie i ciągnięcie dyskusji, której główny problem został rozstrzygnięty... Trochę dziwne, że wyciągasz wnioski na podstawie wąskiej, uprzywilejowanej grupki. A co do duchownych, tym samym wykazałaś, że Kościół dał ludziom możliwość dłuższego życia, a także w pewien sposób wprowadził równouprawnienie, uwalniając kobiety od obowiązku bycia żoną, matką lub niewolnicą mężczyzny. :] A chyba nie takie były twoje intencje...;)
Nie uważam, żebym się kłóciła. O AI zapytałam, bo podaje tają samą odpowiedź, jak ty. Uprzywilejowana grupa, to ta, o której najwięcej wiemy. Oczywiście bada się również cmentarze mniej uprzywilejowanych i wyniki są podobne. Nie bardzo rozumiem o co ci chodzi z intencjami? Że niby według ciebie jestem przeciwniczką Kościoła i jak coś dobrego o nim napiszę, to przez przypadek? Jako historyczka staram się oceniać wg źródeł, nie według jakichkolwiek intencji.
W takim razie zwracam honor. Chyba błędnie oceniłam. Również jestem zwolenniczką trzymania się faktów, bez skręcania w JAKĄKOLWIEK ideologię. To niestety jest główny problem tej nauki. Bywa ,,deformowana''. Doginana do potrzeb takiej czy innej polityki, kosztem prawdy. Teraz wiem, skąd masz taką wiedzę i znasz tyle ciekawych faktów. U mnie to tylko rodzaj hobby. Pozdrawiam:)
Właśnie u Brytyjczyków podoba mi się, że we wstępie do swoich prac piszą jakiej są opcji politycznej. U nas historycy udają, że nie trzymają się ideologii, ale to jednak jest rzadkość. Szczególnie w przypadku najnowszej historii. Pozdrawiam:-)
Moja babcia tez opowiadala jak w niedalekich jej lasach stacjonowali Niemcy, to cukierki dzieciom dawali. Jak teren przejeli Ruscy, zaczely sie kradzieze i gwalty. Nie mowie tutaj, ze Niemcy byli bez winy, tylko daje przyklad Ruskiej holoty
Niemcy mniej gwałcili, bo zawsze mogli trafić na kolegę czy przełożonego, który by doniósł, że zadają się z „niższą rasą” i trafić na front wschodni. Znowu Ruscy mieli nieoficjalną zgodę na kradzieże i gwałty, szczególnie po przekroczeniu granicy z GG z Niemcami - nie ważne, że na Śląsku, w Wielkopolsce etc. mówiono po polsku, odgórnie polecono traktować ludzi jako Niemców i pozwalano się mścić zarówno Ruskim za najazd na ich ojczyznę, jak i Żydom za holokaust.
Problem jest taki domorosła feministko, że to mężczyźni, a nie kobiety prowadzili wojny, gdyż mężczyźni byli przy władzy. Płeć piękna - jak to dowodzą kolejne badania i rosnące w zastraszającym tempie statystyki policyjne w tym względzie - wcale nie jest mniej skłonna od mężczyzn do okrucieństwa, agresji, przemocy. Po prostu miewa - nadal - do niej mniej okazji.
Ludzka natura jest straszliwa. Mężczyznami włada jeszcze testosteron, który pcha ich do podłości, dlatego są z natury gorsi od kobiet. Jednak kobiety nie są o wiele lepsze.
Nie tłumaczyłabym wszystkiego testosteronem. W naszej kulturze od dziecka naturę dziewczynek się tłumiło, nakazywano im być takie, a nie inne. Ale już w kulturach, gdzie swobodniej dorastają, nie ma różnicy w agresji. Widać to też po ulicy - w jednym z oksfordzkich journali z XIX w. policjant pisał o gangach dziewczęcych i był zadziwiony, że są tak bardzo agresywne i okrutne - „gorsze od chłopców”. Może tak, a może facet wychowany na dżentelmena, który zanim zaczął pracować w policji pewnie miał styczność z dziewczętami wychowywanymi na damy, był w szoku, jak się zachowują dziewczęta bez takiego wychowania.
łał... to ja rzucę hasło: palić wszystkich mężczyzn!! przez nich całe zło!! Magdaleno 42 prowadź!! Pod Twoimi światłymi hasłami będziemy naprawiać świat...;0)
Mężczyźni to zło. No gratuluję. Nie będę jednak jak każdy jeden udawał psychologa i pytał czy Cie jakiś facet skrzywdził w dzieciństwie. To twierdzenie jednak jest krzywdzące i niespecjalnie da się je czym poprzeć. To nie 'mężczyźni są źli' - znasz kogoś kto się rodzi zły? Złe dziecko? Ja nie znam.
Omawiałaś opowiadania Borowskiego? Jeśli tak, to niewiele stamtąd pamiętasz najwyraźniej. Ludzie nie rodzą się źli, tylko sytuacja ich takimi kształtuje. Sytuacja jest w stanie odrzeć ich z ludzkich odruchów, empatii, wrażliwości - np. sytuacja w której ojciec nie przejmuje się w ogóle tym, że syn poszedł do gazu. Druga Wojna była jednym z najokrutniejszych i wyzutych z człowieczeństwa okresów historii świata i to co zrobiła z psychiką ludzi jest najwyraźniej dla Ciebie niewyobrażalne.
Dalej: Wojny to przede wszystkim mężyczyźni. No, kurcze ciekawe czemu - być może dlatego że to mężczyźni maszerują w armiach. Gdybyś miała armię stworzoną z samych kobiet to okrucieństwa byłyby takie same. Wystarczy spojrzeć chociażby na przytoczone chociażby przypadki Kobiet-klawiszów w obozach zagłady.
Zachowania ludzi kształtuje sytuacja w której się znaleźli, w takiej samej sytuacji mężczyzna i kobieta gdy dana im będzie władza absolutna będą zachowywali się tak samo - najczęściej agresywnie, brutalnie - wystarczy spojrzeć na wyniki Eksperymentu Stanfordzkiego i dalsze badania Zimbardo w tej materii. Więc proszę nie wydawaj takich uproszczonych sądów, bo faceci nie są żądnym złem, jest to sąd ignorancki i krzywdzący. Jedyne w czym masz rację w swojej wypowiedzi to to, że wojna to zło. Bo przez nią każdy przegrywa.
I nie, nie usprawiedliwiam gwałtów w żaden sposób. Uważam jednak że stopniowanie 'kto miał gorzej podczas wojny' jest najzwyczajniej w świecie bez sensu. Wszyscy cierpieli - czy gorsza jest utrata nóg, tortury czy gwałt - nie wiem jak ty, ale ja nie czuję się na tyle mądry by wydawać jednoznaczne, odgórne osądy na ten temat.