Krótkie wprowadzenie. Poszedłem na ten film tylko dlatego, że cała reszta repertuaru wydawała się jeszcze bardziej denna. Pomyślałem sobie: a może jednak będzie zabawnie? Decyzja niezbyt heroiczna, bo szczęśliwie byłem tego wieczoru sam i straty finansowe nie mogły być zbyt duże. Cóż mogę rzec? Ci, którzy pamiętają urok i polot serii z Peterem Sellersem - trzymajcie się z dala od kin! Będziecie do przodu o parę złotych, a wasze przekonanie, że degeneracja myślowa powoli ogarnia wszelkie dziedziny życia i sztuki, jeszcze przez chwilę się nie pogłębi. Do czasu jakiegoś kolejnego gniota, oczywiście. Strasznie kiepskie to filmidełko, szczególnie dla kogoś, kto z "różową panterą" miał do czynienia nie po raz pierwszy. Debiutanci mają lepiej, szczególnie jeśli są w przedziale wiekowym 12-17, przeczytali w życiu od 0 do 5 książek i generalnie w skrytości ducha sami przyznają, że są niemal analfabetami. Im może być całkiem zabawnie. Cała reszta po projekcji, jeżeli niefartownie ją zaliczyła, powinna się udać do najbliższego baru na parę głębszych lub (jak ja) zaserwować sobie po powrocie do domu pobudzającą kąpiel z solami trzeźwiącymi. Cienkie to kino, powiadam wam, cienkie jak zadek traszki...