Zacznę od pytania, o czym był ten film? Czy to jakieś studium ludzkich zachowań gdy zostają
postawieni w zupełnie nowej, nietypowej sytuacji? Jeśli tak, to niezbyt dobrze im to wyszło.
Początek filmu przegadany. Dialogi nic nie wniosły do fabuły - ot, byleby zabić czas na
kilkanaście minut.
Pomysł czy też sugestia, że kometa może doprowadzić do otwarcia tunelu prowadzącego do
światów równoległych uważam za absurdalny. W średniowieczu ludzie często wpadali w panikę,
gdy musieli zmierzyć się z zaćmieniem słońca, albo przelotem komety, ale dziś?
Poszczególne wszechświaty można rozróżnić po markerach (kolory świetlików, numery zdjęć,
rozbita głowa, uszkodzony telefon, pierścionek, zbita szyba w samochodzie, skrzynka itd.), ale po
co? Czy to nada filmowi głębszego sensu? Niestety nic z tego nie wyniknie. Wystarczy tylko
zaakceptować istnienie światów równoległych i że w każdym z nich te same osoby dokonują
innych wyborów sprawiając, ze powstają kolejne wszechświaty. Po każdym wyjściu z domu
wracali do innego wszechświata.
Zakończenie. Twórcy dali nam zagwózdkę - co się stało z panienką z wanny. Cóż, może w
magiczny sposób rozpłynęła się w powietrzu po zamknięciu tunelu? Ale w tej koncepcji jest
dziura, bo nie powinno być też tandetnego pierścionka. A może uciekła i na sam koniec
zadzwoniła do swojego faceta? Echhh, nawet nie chce mi się o tym myśleć, bo niezależnie od
odpowiedzi i tak nic z tego nie wynika. Taki był to właśnie film. Nie ma drugiego dna, akcji jak na
lekarstwo, a morał taki, że nie należało ruszać się z domu i wszyscy byliby szczęśliwi.
przeczytałem teraz, po obejrzeniu filmu, i zgadzam się całkowicie.
Nic z tego filmu nie wynika. Zagmatwanie prowadzące donikąd, światy równoległe i nic dalej nie ma.
i to jest właśnie fajne.
Wkurza mnie jak w filmach sf na siłę próbują wyjaśnić człowiekowi co i jak działa.
Tu tego nie ma. Stajesz się jednym z tych ludzików i wiesz tyle co oni i nic więcej.
Jeśli ktoś w filmie s-f próbuje wyjaśnić człowiekowi (im bardziej udolnie, tym lepiej), co i jak działa, to właśnie to odróżnia film science-fiction od fantastyki. Jeszcze raz zwracam uwagę na "science" w tym skrócie.
Pomijając powyższe, przecież oni i tak w tym filmie próbowali poprzez książkę i dyskusje bohaterów wyjaśnić, co i jak działa, a motyw oddziaływania komety jest praktycznie bezczelnie sugerowany od samego początku.
Zgadzam się w 100% z acidity.
Było wiele osób, które wysoko oceniły ten film (od 7 do 9), dlatego się skusiłem, ale przyznam szczerze, że dobrnąłem do końca oglądając po kawałku na przestrzeni 2-3 dni, bo zarys fabuły może i wydał się ciekawy, ale już w samym filmie nie było momentu, który utrzymałby widza w niepewności. Wszystkie rozwiązania były z góry sugerowane i narzucane i mało wiarygodne, do tego ta paplanina na początku przez którą każdy oglądający musi przebrnąć.
Może i dałbym naciągane 6 za sam pomysł, ale realizacja i zakończenie pozostawiają wiele do życzenia. 5 to i tak wysoka nota.
Delikatnie ujęte: niezbyt udany.
Film jest po prostu absurdalny. Najbardziej mnie dziwią wysokie oceny, oraz komentarze z których wynika iż niektórzy uważają to za niegłupi film.
Nie wiele ma wspólnego z s-f, jest to raczej fantazy ale jeszcze bardziej surrealistyczna papka kupy. Próba wmieszania w to fizyki kwantowej jest żenująca. W dodatku wykonanie kiepskie, zwłaszcza beznadziejne zdjęcia. Żal czasu poświęconego na oglądanie.
To nie jest film dla mentalnych dzieciuchów i ludzi ograniczonych, więc nie dziwota, że wielu się nie podoba. Niestety masz za niskie IQ, co widać również po idiotycznych ocenach..
Teraz ja powinienem napisać że jest to film dla dzieciuchów i ludzi ograniczonych z niskim IQ więc dlatego Tobie się podoba, tylko jaki ma sens pisanie na takim poziomie jak TY.
Fantazy to zupełnie inny gatunek, nie mający z tym filmem nic wspólnego, nawet w najmniejszym stopniu.
Przypuszczam, że chodziło Ci o fantastykę. Tak czy inaczej, film spełnia definicyjne warunki bycia s-f.
Nie mogę również, zakwestionować opinii, że jest to surrealistyczna papka kupy.
To tak w kwestii formalnej.
Tak, dokładnie mnie zrozumiałeś. Ogólnie chodzi mi o fantastykę, z tym że tę dzielimy na fantasy, horror, oraz s-f. Pisząc o fantasy chciałem oddalić ten film od s-f, bo jako taki to on się kupy niestety nie trzyma. Ale oczywiście najbezpieczniej zakwalifikować go ogólnie do fantastyki, bez określania podgatunku.
Nie, tego nie uważam, co to jest fantazy, s-f i inne określenia gatunków, wiadomo z definicji a nie kto co uważa. Nawet sądzę że są dzieła fantasy gdzie dużo więcej się kupy trzyma niż w niejednym filmie sensacyjnym. Np Tolkien zasłynął z stworzenia świata fantastycznego który rządzi się swoimi prawami i dla wielu późniejszych twórców jest wzorem "realnego fantazy" (swojej opinii nie mam, nie czytałem).
To czy się film tej przysłowiowej "kupy trzyma" to jest całkowicie niezależne od gatunku.
Niemniej jednak osobiście przy filmach s-f, gdzie z definicji wynika iż wszystkie zjawiska jakie się w nich przedstawia winny podlegać próbie wytłumaczenia przez naukę bądź paranaukę, chciałbym trochę więcej dopracowania.
Bardzo dobrze.
Odezwałem się tylko dlatego, że bardzo irytuje mnie niezgodne z definicją używanie terminu fantazy. I to chyba by było na tyle.
Ej, no jak to nie wiadomo gdzie jest dziewczyna z wanny. Ona przeżyła i gdzieś uciekła poza dom. To ona właśnie dzwoni do tego gościa na końcu filmu gdy jej kopia z innej rzeczywistości stoi przy nim.
Nie lubię tak pisać, ale nie dorosłeś do takich filmów lub masz problem z kumaniem czaczy. To nie, że po Tobie jeżdżę, tylko tak to wygląda. Z góry przepraszam. Akcja, a raczej czas nie jest linearny i pewnie tutaj cześć ludzi się gubi. Nie umieją poskładać sobie w głowie wydarzeń z początku filmu z oglądanymi na bieżąco. Kometa działa na czas poprzez swoją masę i prędkość, ma to związek z fizyką, teorią względności itd. Oczywiście w filmie. To wystarcza, aby uznać film za S-F. Film jest świetny, choć widać mały budżet. Mimo, to dobrze się ogląda i można przeżyć emocje bohaterów. Twoją opinię uznaję za powierzchowną, napisaną w stanie rozczarowania filmem, którego nie zrozumiałeś. Pozdro.