Szkoda tylko, że z przyczyn technicznych trzeba było pominąć wiele interesujących wątków (m.in. historię Żyda Wiecznego Tułacza i część opowiadania Naczelnika Cyganów). No ale wówczas film trwałby pięć godzin zamiast trzech. Wszystkim fanom tego cudownego filmu polecam lekturę znakomitej powieści Potockiego pod tym samym tytułem.
Nie potrafię się ustosunkować do tego filmu, uciec od książki...
Obejrzałem adaptację naturalnie po przeczytaniu książke i... srogo się rozczarowałem :/ Rozumiem, że nie dało się streścić całej przygody, ba! nawet jej połowy, ale pominięte wątki powodują, że fabuła sie rozmywa i traci swoją o ironio zwięzłość (szczególnie logiczną).
Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie jak spodobałby mi się film gdybym nie znał wcześniej ksiażki.. być może byłbym oczarowany i zachwycony, ale teraz, oglądając na ekranie jakże diametralnie różne zakończenie szlag mnie trafia że tak spłycono zakońćzenie (choć może się mylę i to zakońćzenie przez fakt "otwartości" jest mocno niedopowiedzone i pozostawiające pole interpretacji jakże innej niż w książce.. nie wiem, nie wiem... dawno już mnie żadem film tak nie zastanowił i nie kazał nad sobą zatrzymać bez odpowiedzi na pytanie - dobry, genialny czy gniot?
Heh.. mimo to wolę książkę, ale film zdecydowanie muszę jeszcze obejrzeć..
No właśnie ja także najpierw przeczytałam książkę, a dopiero potem zabrałam się za film. Jednak starałam się go nie oceniać jedynie pod względem zgodności z pierwowzorem literackim. Należy tu także zwrócić uwagę na świetną grę aktorów (no zwłaszcza Pieczka i Kobiela)i elementy komediowe. Wydaję mi się,jak słusznie zauważyłeś, że brak części wątków powoduje, iż film jest nie do końca logiczny. Jednak umieszczenie tu na przykład wywodów kabalisty i matematyka mgogłoby zamienić film w przydługie ględzenie. Uważam, że Tadeusz Kwiatkowski sprostał wyzwaniu jakim była adaptacja książki Potockiego. Bo przecież struktura powieści jest tak skomplikowana, że czytając ją wydaje się wręcz niemożliwym jej sfilmowanie. Film mnie pozytywnie zaskoczył, choć rzeczywiście brakowało mi tu kilku ciekawych wątków.
A dla mnie właśnie "otwartość" i niedopowiedzenie zakończenia jest genialne (książkę oczywiście czytałam). Każdy może sobie podłożyć pod to, co sam widzi; dosłowność, czy może szaleństwo głównego bohatera. Dla mnie film jest o wędrówce przez życie, z wszystkimi jego szaleństwami, cudownymi, śmiesznymi i tragicznymi momentami i niewiadomym zakończeniem. Każdy z nas sam się przekona, czym się to kończy :) Has nie żyje, niedawno zmarł Kawalerowicz; reszta naszego życia upłynie nam na oglądaniu reklam banków i proszków do prania ....