Ciężko się go ogląda? Tzn. czy ten film jest ciężki do ogarnięcia jak filmy surrealistyczne, czy
bardziej łagodne? Może po prostu to, że nie przepadam za filmami kostiumowymi,też
utrudni obejrzenie?
Film jest lekki.
To taki film, który każdemu powinien się spodobać. Kto nie chce szukać sensu w szkatułkach, może zachwycać się scenografią, grą aktorów, urodą aktorek (ach te dekolty) i przede wszystkim komedią, bo ten film to przecież też komedia.
Rękopis wchodzi bez mydła.
Wierszem to nie mówią, ale język jest dostojny, a film sam w sobie poetycki. Ale w końcu to wielkiej klasy dzieło.
Komuś, kto docenia "Tron we krwi" i "Stalkera" powinno się spodobać.
W sumie ja nie jestem w stanie wyobrazić sobie kogoś, komu ten film mógłby się nie spodobać.
Nawet dresik sobie dekolty poogląda i się pośmieje.
Rękopis z pewnością nie jest mdły. Wręcz przeciwnie.
Uważaj, to naprawdę ciężki film. Tam właściwie nic nie jest do końca wyjaśnione. Potem może Ci się śnić po nocach, jak mnie :) Bo to nie jest zwykły film.
Np. Podstawowa sprawa; czy to wszystko dzieje się naprawdę, czy tylko śni się Alfonsowi. Łącznikiem między snem a jawą jest tylko stara księga, tytułowy Rękopis. Albo samo zakończenie; na pytanie kim właściwie są, szejk Gomelezów uśmiecha się i nie odpowiada. Wreszcie jak to się wszystko kończy? Czy Alfons z tego wszystkiego oszalał? Bo widzi znowu dwie siostry za oknem gospody, ale służący ich nie widzi. W filmie ciągle powtarzają się dwie kobiece postacie, kto je spotyka ten ma kłopoty. Czytała książkę, ale w niej jest logiczne wytłumaczenie dziwnych zjawisk, a film jest bardziej tajemniczy. Dlatego nawet bardziej mi się podoba. Przypomina jakiś dziwny sen. Albo majaczenie szaleńca.
Hmm. Może i coś w tym jest. Mi akurat przeszkadzało wyraźne wskazanie na spisek w chacie pustelnika. Ze 2-3 razy takier wskazowki sie powtarzaly. Fakt, że końcowka jest odmienna od literackiego oryginalu. Chyba obejrze ją jeszcze raz.
Przepraszam, że brutalnie wejdę w temat, jednakże nie daje mi spokoju zestawienie "Stalkera" z "Rękopisem".
Jak ma się surrealizm z przymróżeniem oka, do filozoficznej rozparawy, ukształtowanej częsciowo na "twarde SF"?
Wg mnie film ten jest jednocześnie poważny i rozrywkowy; obejrzałem go niedawno po raz drugi i muszę przyznac, że scenografia, kostiumy, zdjęcia i aktorzy - są kapitalne. Ale niestety w drugiej części trafiły się przydługie sceny, a nieobecnośc van Vordena (Cybulski) była trochę za długa, zważywszy, że to główny bohater tego epicko-poetyckiego dzieła. Bardzo mi się też podobała rola Maklakiewicza, Niemczyka, nie zawiedli też Kobiela i Holoubek, piękny dekolt jakiejś aktorki (Tyszkiewicz?) a przede wszystkim opętaniec Paszeko. Gdyby też w filmie było mniej tych retrospekcji, dałbym dyszkę, ale i tak jako Polacy nie możemy się wstydzic.