Ten film to nie jest nawet wielkie G, to jest bezczelny i nudny plagiat MIB... no trudno to nawet wyrazić, jak kretyńsko słaby. Miałem ochotę po 15 minutach wyjść i poprosić o zwrot pieniędzy za bilety. Po godzinie stwierdziłem, że lepiej bawiłbym się na fotelu dentystycznym, albo podczas operacji pod narkozą. Szczerze mówiąc to w jednym momencie się uśmiechnąłem, znaczy pojawiły się napisy końcowe - serio. Z zemsty porozsypywałem popcorn na podłodze i nie zabrałem ze sobą kubka po napoju.
Taka wypowiedź to nawet nie dno. Trochę, jakbyś próbował nabluzgać na kozę, że nie robi tyłkiem, jak Twoja babcia. Film nie miał być ambitną odpowiedzią na wszelkie pytania egystencjalne. Sam tytuł sugeruje, że raczej na specjalnie wyrafinowane dzieło nie należy liczyć, a spodziewać się można lekkiego kina akcji z nutą niedorzeczności. Taki też film ten jest. Opis Twoich doznań w trakcie oglądania filmu sugeruje raczej na to, że się nażarłeś jakiegoś ścierwa i oglądać sił nie miałeś. Rada na przyszłość: nie zagryzaj popcornem kebaba z dworca.
Biedny troll :) 5-6 lat masz? Trafiłem?
Nie odpowiadaj, bo i tak nie zamierzam Cię karmić.
Za co kino miało Tobie pieniądze zwracać? Za to, że jacyś goście w Hollywood wyprodukowali słaby film, na który Ty z pełną premedytacją poszedłeś? Za błędy się płaci. Nikt Ci biletu kupować chyba nie kazał. A o filmie się nie wypowiem, bo nie widziałem.