ale warte przeżycia. Niedostępne dla tych, którzy mają deficyt skupienia uwagi, jak pięcioletnie dzieci. Pod każdą z części trylogii widziałam komentarze w stylu: "Miłość - to o starej babie gżdżącej się z murzynami", "Wiara - o starej dewotce", "Nadzieja - o grubasach". Na tej zasadzie można uprościć każdą treść. Filmy Seidla pokazują, że każdy z nas jest od dziecka karmiony fikcyjnymi wartościami, szuka ich w życiu i przeżywa kolejne rozczarowania i frustracje. "Nadzieja" pokazuje to najdobitniej i udowadnia, że wcale nie uczymy na błędach, wierzymy w to, co niemożliwe i i że właśnie ta durna nadzieja czyni nas ludźmi - co jest tragiczne. Do tego znów jestem pod wrażaniem zdjęć i dialogów. Precyzja z jaką Seidl pokazał "obozowe" warunki, rozmowy i relacje między dziewczynkami jest nieprawdopodobna. Pierwszy raz zetknęłam się z tak wiernym odwzorowaniem czegoś, co tak doskonale znam z własnych, młodzieńczych doświadczeń.
przez przypadek trafiłam na ten film, wcześniej widziałam zapowiedzi "Miłości", ale jakoś nie sięgnęłam po niego. przyznam się, że ciężko było mi obejrzeć ten film na raz i nie z powodu deficytu uwagi. historia opowiedziana w filmie kopała mnie po jakiś moich bolących miejscach, nieprzerobionych tematach, zepchniętych w głąb świadomości. chyba nie przypomnę sobie filmu, który wzbudził we mnie tyle goryczy, braku nadziei i pewnego rodzaju niesmaku ('gra' prowadzona przez doktora). niemniej jednak film i emocje jakie we mnie wzbudził bardzo mi się podobały i z ciekawością obejrzę inne dzieła Seidla.
zgadzam się z twoja opinią.
i też mam wrażenie, że upraszczające komentarze w stylu "niesmaczny film o grubej dziewczynie" wynikają z tego, że dla niektórych film jest za trudny.
cóż, nie każdy lubi takie przygnębiające klimaty, ale można przecież wybrać sobie do obejrzenia coś lżejszego.
Bardzo mi się podobają filmy Seidla i przedstawiony w nich przez niego obraz świata. Realizm ukazany w jego filmach potrafi wstrząsnąć widzem ale też poruszyć dogłębnie i dać do myślenia.