Scenariusz jakby pisany na kolanie "bo i tak fani jedynki na to pójdą". Jedyne co było ciekawe to przedstawienie działania internetu. Bohaterów mocno spłaszczyli i jakby ich problemy to takie wymyślone na siłę że już nie wspomnę że wtórne (strach przed zmianami, egoizm i oczywiście "epicka" przemiana głównego bohatera). Liczyłam na to że pokażą jak takie salony gier są wypierane przez internet, jak te gry pojawiają się w sieci i jak bohaterowie się do tego przystosowują. A tutaj dostaliśmy taki trochę gniot robiony na siłę. Zabawnych było sytuacji niewiele, wzruszających zero. Szkoda.
Dziwię się, że w ogóle znalazłaś w tej produkcji jakieś śmieszne sceny. Może jestem uprzedzony, kilka dni przed obejrzeniem tego filmu, odświeżyłem sobie trylogię Kung Fu Pandy, która była świetna pod każdym względem i śmiałem się często. Jedyna scena, która mogła potencjalnie rozśmieszyć widza, to ta gdy Merida gada coś po celtycku a Anna na to, że ona jest z innego studia. Choć mnie osobiście nie rozśmieszyła, może dlatego, że jest to dość ograny gag a może dlatego, że reszta tej animacji jest na tyle nudnawa, że cokolwiek by się nie pojawiło, to przestawało śmieszyć.