Szkoda, że przez pryzmat dwóch kolejnych części filmy z Rambo stały się synonimem bezmyślnej nawalanki. Ta pierwsza to prawdziwy brylant. To w sumie chyba jeden z nielicznych wtedy, trochę taki anty-western, gdzie mamy złego szeryfa i dobrego rewolwerowca, tylko powietnamskiej otoczce :). Mnóstwo kultowych scen, świetna historia i świetnie zarysowane postaci. Sam nie wiem, które zakończenie lepsze - czy to oficjalne, czy może to w którym Rambo ginie. Chyba jednak to mniej znane. Film - mistrz. Dzisiaj trafić na taką jakość w kinie nie jest łatwo. Czy w ogóle takie się produkuje?
A tak w ogóle to Stallone musi być inteligentnym gościem :). Fajne rzeczy robił już wtedy, zwłaszcza jak się na to spojrzy z perspektywy czasu.