( nie licząć Johna Rambo, bo to było moim zdaniem nawiązanie do jedynki). Wbrew pozorom nie jest to film w stylu ,, zabili go i uciekł''. Rambo nie pokonuje w pojedynkę na raz wszystkich przeciwników, działa raczej z ukrycia, eliminująć ich po cichu z zaskoczenia. To wydaje się logiczne, to w końcu komandos szkolony do działania w takich warunkach, w dodatku mając do czynienia z policją i z żołnierzami Gwardii Narodowej zadanie ma ułatwione. Ponadto nie jest to człowiek ze stali, nękają go koszmary z Wietnamu, a pod sam koniec filmu rozkleja się przed pułkownikiem. O ile Stallone nie jest jakimś wybitnym aktorem, to jego osoba moim zdaniem idealnie pasuje do postaci dotkniętych przez los. Idealnie wyglądał w tym monologu, i sądze że choćby to zapewnie mu miejsce w historii kina. Podsumowując, jest to z pewnością produkcja ,, z głębią'', coś więcej niż zwykła strzelanina.
dokładnie. rambo od 2-4 to filmy akcji. pierwszy rambo to pod pewnymi wzgledami film dramatyczny. "problem" zolnierzy z wietnamu naprawde istnial, nie tyczy to w sumie tylko wietnamu po po kazdej wiekszej wojnie zostaje masa niezawodowych zolnierzy bez jakiejkolwiek przyszlosci. tak bylo po szczegolnie po I wojnie, gdzie nie bylo dobrze rozwinietego programu pomocy weteranom, kalekom wojennym, ktorzy nie mogli sprostac powrotowi do normalnego zycia.