Rambo to kultowa postać, nierozerwalnie połączona ze Sly'em. Jakiś czas temu przeczytałem jednak książkę i widzę teraz jak daleko ekranizacja z 1982 roku odbiega od literackiego pierwowzoru. Uważam dzieło Morella za wprost genialne. Dla tych, którzy nie czytali powiem tylko iż Rambo nie jest wcale taki dobry, a Teasle taki jednowymiarowy jak w filmie. Obaj mają swoje racje i każdemu można kibicować. Książka kończy inaczej i generalnie jest dużo bardziej krwawa. Ostatnie 20 stron czyta się jak horror, niesamowite napięcie. Ponowna wierniejsza ekranizacja ma jak najbardziej sens. Fanatycy, którzy widzieli tylko film i perspektywę zrobienia nowego Rambo bez Sly'a zapewne zechcieliby mnie ukrzyżować za samą myśl, ALE - przeczytajcie książkę. Mogłoby się to udać gdyby wybrano jakiegoś młodego zdolnego aktora i trzymano się książki zębami. Wyszłoby z tego arcydzieło mogące walczyć o Oscary. Film głęboki i inteligentny. Trzeba by tylko dobrego ambitnego reżysera, kategorię R (to akurat jasne) i minimum 2,5 h taśmy filmowej. Możecie się śmiać, ale mógłby to być jeden z lepszych filmów wojennych-psychologicznych. Książka Morella to naprawdę mocna pozycja warta takiego wysiłku i mająca odpowiedni potencjał.
Ciekawe podejście jednak sądzę, że na słowo Rambo myślimy Stallone, który jest ugruntowany jako ten bohater. Sam film również świetnie się broni, więc nie widzę potrzeby.
Jestem przeciwny nakręceniu nowej wersji Rambo. Kiedyś w filmach nie było komputerowych efektow, a dzisiaj robią wszystko aby sie nienamęczyć. Wiec gdyby nakręcili remake Rambo zapewne sceny z wybuchem stacji bęzynowej, czy przejazdu ciężarówki przez blokade ybły by zrobione komputerowo i starciły by swój urok. Co do książki to nie czytałem lae propo innego zakończenia - to można w zakąłdce "ciekawostki" zobaczyć, że pirwotnie rambo kończył sie jak w książce.
W książce wymienionych przez Ciebie scen nie ma w ogóle. Nie nie kończył się tak samo (to że ginie to za mało, okoliczności są zdecydowanie inne, że już o charakterze obu antagonistów nie wspomnę) - przeczytaj książkę. A co do nowego filmu, to nie mówię o niskobudżetowym kinie akcji, tylko profesjonalnym, ambitnym podejściu do tematu.
musze za wszelką cene dorwać tą książkę. od siebie dodam że jak ktoś jest fanem terminatora, to koniecznie musi przeczytać "Terminator 2 - Dzień Sądu" autorstwa Randalla Frakesa. :-)
Ja jestem za nową ekranizacją, szczególnie po tym co się stało ostatnio w Ameryce. Temat jest szczególnie gorący i trzeba pokazać czym staje się policja w Ameryce. Zresztą nie tylko tam.
To nie słyszałeś o wściekłej akcji pościgowej z ostatnich kilku dni za Christopher'em Dorner'em byłym policjancie i marines, który zastrzelił kilka osób w akcie zemsty za zwolnienie go z policji w Californii? To bardzo głośna sprawa w Stanach, bo policja do tego stopnia była zdesperowana by go złapać, że zaczęła strzelać bez ostrzeżenia na autostradzie do samochodu podobnego do tego jakim w pierwszej chwili poruszał się Dorner. Sprawa jest bardzo ciekawa i poruszająca. Polecam poczytać choćby tutaj:
http://www.wykop.pl/link/1406927/czekoladowy-rambo-terroryzuje-los-angeles/
ale źródeł jest mnóstwo, choć temat jest raczej pomijany w polskich mediach. Zresztą nie tylko ten...pozdrawiam
"Walka Christophera Dornera zaczęła się mniej więcej w niedzielę, drugiego lutego, kiedy zabił dwie osoby. Kobietę, córkę policjanta, który go wyrzucił z pracy, oraz jej narzeczonego" - mimo dobrych chęci nie czuję do niego za to sympatii.
Tak, rzeczywiście, zabicie przypadkowych osób jest niedopuszczalne, ale toczy się ciekawa dyskusja czy dopuszczenie do likwidacji przez tego Rambo skorumpowanych gliniarzy, jest godne pochwały...W Stanach Dorner miał mnóstwo sympatyków. U nas po komentarzach też jest ich dużo. Poczytaj więcej o motywach, na podstawie, których wstąpił na wojenną ścieżkę z LAPD. Według niego korupcja była i jest przeogromna, a on na to nie mógł już spokojnie patrzeć. Dla mnie jest to arcyciekawa sprawa i scenariusz na nowego Rambo. Scenariusze pisze samo życie.
Ale przecież pierwotna wersja filmu "Pierwsza Krew" właśnie taka była. Widziałam zakończenie, gdzie Rambo ginie. Niestety ta wersja - oskarżająca społeczeństwo amerykańskie - spotkała się z tak dużą niechęcią na pokazach przedpremierowych, że z obawy przed klapą producent zdecydował się wyciąć pół filmu i zmontowano go od nowa (stad niektóre sceny jak by nie "nachodzą" na siebie). Mając do wyboru zachwyt krytyków, a wpływy ze sprzedażny, zdecydował się ostatecznie na zmianę całej fabuły.
W oryginalnej wersji obaj główni bohaterowie mieli swoje mocne powody by postępować jak postępowali i na dobra sprawę różnili się tylko tym, że jeden wrócił jako bohater i na tym zbudował swoje dalsze życie, a drugi był po powrocie opluwany i nazywany mordercą.
Nawet to alternatywne zakończenie, w którym ginie jest kompletnie inne niż w książce, a to tylko wierzchołek góry lodowej. Między książka Morella i adaptacją jest przepaść.
Ok, łapię - chodzi ci o wierne zekranizowanie powieści, podobnie jak ma to miejsce z lekturami szkolnymi. To chyba jednak lepiej przeczytać ksiązkę, co?
facet :jestem po twojej stronie.... co prawda gdy ktos mysli Rambo to mówi Stallone ale ja wierze ze przy odpowiednim zaangazowaniu da sie zrobic oscarowe arcydzielo :) ci którzy mówia ze to zly pomysl to niech przeczytaja ten cytat
"nie ma zlego planu,jest dobry plan zle wprowadzony w zycie" Damon Salvatore :P
Brawo dla autora tematu. Wreszcie ktoś się wypowiedział na temat filmu pod kątem ADAPTACJI kultowej, acz zapomnianej powieści.
Tak się złożyło,że książkę czytałem będąc jeszcze w podstawówce a film pamiętając fragmentami z dzieciństwa.
Zrobiła na mnie upiorne wrażenie, dla dzieciaka żyjącego w czasach nie atakujących nadmiarem przemocy to był szok. Zdziwiłem się jak brutalny jest świat i ludzka psychika, szkolenia wojskowe, wojna.
Książka zapada na długo w pamięć.
Kiedy obejrzałem film po lekturze Morella, rozczarowany byłem ogromnie.
Z tego epickiego dramatu ludzkiej krzywdy i traumy, niesprawiedliwości społecznej i konserwatyzmu prowincjonalnej policji, zrobiono kiepski film akcji.
Dlaczego kiepski? Bo to amerykańska papka, bohater jest tu największą, biedną ofiarą i każdego z policjantów stara się nie skrzywdzić, a media robią z niego herosa. To nie jest człowiek, który po latach piekła w dżungli i na froncie wpada w szał i zostawia za sobą trupy. Gdyby w Wietnamie John (ciekawe, w książce nie było imienia) miał takie podejście 'byle nikogo nie skrzywdzić' to ani minuty by nie przeżył.
Jednym słowem, film o tytule 'Rambo' to naiwny, amerykański patos - który wyszedł w czasie zagrożenia konfliktem z ZSRR i amerykanie potrzebowali bohaterów, autorytetów.
Ciekawie przeinaczyli postać Galta - z młodego, roztrzęsionego gliniarza zrobili w filmie okrutnego oprawcę.