Film ma klimat, fajnie się go ogląda, ale wydaje mi się, że niektóre sceny były jakby to powiedzieć: nietypowe. Kształtowały z Rambo herosa. Pierwszy raz widzę żeby ktoś sam sobie zszywał rękę w dodatku bez znieczulenia, nawet bez polania alkoholem (chyba, bo nie pamiętam żeby jakiś środek dawał) w dodatku bez żadnego grymasu, krzyku z bólu.
Wiesz... podobno byli ludzi którzy sami na sobie przeprowadzali operacje chirurgiczne ;) Jak jest w rzeczywistości, nie wiem. Film jednak jako taki często prowadzi do przerysowań postaci. Pierwsza część i tak jest jeszcze najbardziej znośna. Każdy widz ma jakąś swoją granicę tolerancji uproszczeń fabuły. Jednemu nie przeszkadza zszywanie rany, inny zwróci uwagę na krótkofalówkę działającą bez problemu wewnątrz starej kopalni.