i oglądam do teraz, jak dla mnie jest to jeden z wielu filmów akcji lat 80-tych, które na trwałe zapisały się w mojej pamięci, może człowiek tak ma z sentymentu, ale uwielbiam te klasyki, pierwsza część o Rambo to dobre połączenie kina akcji z dramatem (za dzieciaka tego nie rozumiałem tak do końca, liczył się heros walczący ze złymi:), Stallone nawet ciekawie ukazał swojego bohatera, ten film to solidne kino ze znakomitą muzyką Jerry'ego Goldsmitha, mimo, że temat "sam przeciw wielu" jest już niemodny, to oglądając "Rambo" mnie to nie razi, takie było kino tamtych lat i dlatego fajnie się to ogląda
Świetna wypowiedź, zgadzam się w stu procentach.
Część pierwsza to tak naprawdę dramat z (licznymi) elementami akcji. Dramat głównego bohatera, odrzuconego przez społeczeństwo, nie mogącego wrócić do rzeczywistości. Za każdym razem wzrusza mnie końcowy monolog Johna, naprawdę mocna rzecz.