Bardzo dziwny film jak na 58 rok. Bez watpienia wyglada jak wybuch entuzjazmu i oddech pelna piersia po latach socrealu, propagandy i terroru lat stalinowskich. W filmie widac tesknote do westernu, ktory przezywal wtedy swoje zlote dni, do przygody i do normalnego zycia. Ja to mowil poeta - kiedy mowie wiosna, to wiosne mam na mysli.

Co my tutaj mamay : nasz dziki wschod - Bieszczady, ktore byly lokacja kilku swietnych filmow (Baza, Wilcze Echa), puste jak kieszen zebraka po wysiedleniach z akcji Wisla, mlodych zdolnych, troche przygody, troche prozy zycia, fajna dziewczyne, troche wolnego seksu i ladnego ciala, jest rywalizacja o panne, jest mordobicie w barze. I moglaby by byc fajna przygodowka o mlodych ludziach, przelotnych wakacyjnych milosciach i swobodzie dzikiego pogranicza.

Ale, rezyser i scenarzysta chcial wepchnac chyba wszystkie pomysly jakie kumulowal przez te lata kiedy cale polskie kino to byly agitpropy, i przesadzil - te kalki z westernu, ten watek przemytnikow, ta postawa obywatelska na koncu - za duzo grzybow poszlo w ten barszcz. Z tych pomyslow mozna by obdzielic kilka filmow - i tak sie w koncu stalo. Ale, pewnie to byla reakcja na lata przykrecania sruby.

Dzisiaj - zawsze aktualny watek pokazania sie przed atrakcyjna panna - brawo Bogusz B., zawsze aktualne kozackie wyczyny w barze, w walce na piesci i w lozku.

Reszta o klase lepsza gdzie inndziej niestety - proza zycia i ryzyko na "dzikim wschodzie" w Bazie Ludzi umarlych, polski western w Wilczych Echach, watki przemytnicze i spekulacji na kresach - wciaz czekaja na porzadna ekranizacje Kochanka Wielkiej Niedzwiedzicy, w miedzyczasie - Brylanty Panny Zuzy sa nr #1 w PRLowskiej kinematografii, ale bylo to lata pozniej.

Niemniej jednak brawo za mlodzienncza odwage - i takie filmy byly potrzebe w tamtym czasie zeby strzasnac z siebie socreal.