Sytuacja, w której jeden koleś radzi sobie z całą uzbrojoną grupą jest idiotyczna, ale zdarza się w większości amerykańskich gniotów, więc nawet nie ma co jej omawiać. Pojawiają się za to inne debilizmy:
-wszyscy wiedzą, że można sobie przeszczepić oczy, ale szukają Johna skanując oczy...
-które zresztą są zeskanowane dużo wcześniej, ale oni dowiadują się dopiero kiedy wchodzi do metra
-mimo, że John jest ścigany za to, że ma popełnić morderstwo jego wydłubane oczy zapewniają mu wejście do "Świątyni". Później kiedy siedzi już we więzieniu jego oczy pozwalają wejść jego żonie do więzienia...
-którego pilnuje JEDEN koleś
-no i niby dlaczego nie aresztowano Johna kiedy był z udawanym mordercą Seana? Przecież przez 6 lat program nie doprowadził do ŻADNEGO morderstwa. Poza szefem reszta to półgłówki?
Pewnie jeszcze kilka debilizmów było, ale na teraz wypadły mi z głowy. Oprócz nich mamy oklepane zagrywki kiedy to w ostatniej chwili coś ratuje Johna jak np. skan oka kiedy funkcjonariusze już mieli go aresztować. Do tego oczywista oczywistość w postaci samobójstwa Lamara i happy end, od którego rzygać się chce.