Jak różni ludzie widzą albo chcą widzieć to samo zdarzenie. Powinien być serwowany jako materiał pomocniczy dla sędziów, prokuratorów i funkcjonariuszy śledczych ;)
Tylko,że w klasycznych filmach sądowych, choć, to prawda-każdy kłamie-cel jest w zasadzie jeden- zostać uniewinnionym. Gdyby wziąć na poprawkę realia filmu Rashomon, tutaj gra powinna toczyć się o-jakby zdawało się -wartość najwyższego kalibru-życie (bowiem tak zapewne byli karani mordercy). Jednak-zauważ- w przeciwieństwie to filmów sadowych-to nie życie, to nie uniewinnienie jest tu stawką w grze-a opinia w oczach innych. Zasadnicza różnica, nieprawdaż? Czy to możliwe,że człowiek woli umrzeć niż stracić twarz? Co jest podstawowym motorem naszego działania? Instynkt samozachowawczy? Jak go rozumiemy? Kurosawa przewraca nasz światopogląd do góry nogami, jednak, muszę przyznać, po głębszej refleksji- jest w tym prawda.
Z pewnością Japończycy wolą umrzeć niż stracić twarz, ale czy już np. europejczycy tego nie można być pewnym. Inna kultura, inne wartości, inna religia, inna historia itd.
Gdyby tak było, Rashomon nie wyściubił by nosa po za Japonię, nie byłby tak chętnie oglądany w "świecie zachodnim", a tym bardziej nie byłby okrzykiwany arcydziełem:) Kamileki, w pewnym sensie jednak rozumiem, co masz na myśli, pisząc "nna kultura, inne wartości, inna religia, inna historia itd.". Rzeczywiście, od dzieciństwa niemal, pochłaniając kulturą, od książek, po film ,teatr, a nawet okruszki filozofii użytkowej, nabieramy przekonania,że dla przeżycia człowiek jest wstanie zrobić wszytko, no wiesz, piramida Masłowa takie tam:) Jednak,nie bierze się to raczej z naszego doświadczenia. KULTURA zachodu narzuciła nam takie myślenie, z którym Kurosawa chce zerwać. Twierdzi on,że pierwotnym impulsem ludzkich działań nie jest pragnienie biologicznego przetrwania, ale chęć ocalenia urojonego wizerunku, aby "JA" nie rozleciało się na kawałki. Tu jednak nie chodzi o kulturę, tylko o NATURĘ. Ta, jak wiemy, nie zmienia się z szerokością geograficzna Możesz się z tym nie zgodzić, jednak nie warto,sądzę, odrzucać tego ad hoc. Zastanów, się: skąd się bierze "ja"? Czy istnieje ono bez luster, w którym mogłoby się odbić ,a odbitym obrazem powrócić do nadawcy? Hipoteza dość nietypowa, nawet (choć mniej oczywiście) jak na współczesne czasy, na pewno warta dyskusji, a już na pewno warta refleksji.
A co jeśli natura człowieka ukazana w Rashomonie (czyli jakże inna i oryginalna postawa azjatów) wynika z ich kultury, filmu, teatru, filozofii... Chciałbym aby ocalenie wizerunku przez człowieka było pierwotnym impulsem człowieka. Jednak np. Hobbes twierdził, że człowiek jest z natury zły i jest egoistą. Jednak już jego "rywal"John Locke twierdzi, że człowiek jest bardziej społeczny. Prawda moim zdaniem leży gdzieś po środku :)
Mnie Rashomon urzekł świetną grą aktorską (genialny "krzykacz" Mifune), świetną scenografią (przepiękny las) czy klimatyczną muzyką.
Wariantami ludzkiego zachowania w danej sytuacji i czasie pokazanymi w szalenie oryginalny sposób - tym mnie również urzekł :)
Mądrze prawisz, ten "urojony wizerunek" robi wrażenie, faktycznie lęk przed "utratą twarzy" ma wielką siłę, trochę tak jakbyśmy nie żyli dla samych siebie tylko dla tego wizerunku,
Sporo instynktów kieruje naszym zachowaniem ale podstawowy to instynkt przetrwania ale to chyba nie to jest najważniejsze w filmie. Może w filmie chodzi o podejście do prawdy?
Kamileki, dlaczego chciałbyś?:) Mnie wydaje się to trochę przerażające- pokazuje to, jak egoistyczne w sumie zwierzę z człowieka jest:) Rzeczywiście, istnieje teoria,że człowiek jest taki niby społeczny, że w jego naturze leży pomaganie, współpraca. Podparłeś się nawet filozofią. Jednak, tu nawet obecnie filozofia nie jest do niczego potrzebna- jest niemal ewolucyjnie udowodnione, że ludzie są gotowi na czyny heroiczne, ale po to, by PRZETRWAŁ ICH GATUNEK, by GENY GATUNKU SIĘ ZACHOWAŁY:) Czyli wracamy do punktu wyjścia..."dyskusja" Locke'a z Hobbsem znów krąży wokół desperackiej potrzeby przetrwania człowieka- stare europejskie odgrzewane kotlety:P Kiedy jednak powiemy, że to próba zachowania ego jest najważniejsza (tak, wiem,powtarzam się jak zacięta płyta), wszelkie dyskusje nabierają barw. Kobieta woli być uznana za morderczynie, gdyż nie mogłaby znieść tego,że ktoś zarzuca jej zbyt atakującą, napastliwą, krnąbrną postawę- ona w umyśle innych istniałaby nie jako ONA, jako EGO, które sobie sama ułożyła, można powiedzieć, ona rozdwajała się, jej byt współistniałby w świadomościach innych byt, co więcej, nie miałaby nawet nad tym najmniejszej kontroli. Ktoś powie- czy to ważne, to tylko inni, co kogo obchodzą myśli innych? Jednak, zakładając,że "ja" nie istnieje naprawdę(bo kto to udowodnił?), albo inaczej-że ja-rozdziela się ( tu można zahaczyć o mechanikę kwantową nawet jakbyśmy mieli ułańską fantazję- wieloświaty, halucynacje i inne sztuczki), gdybyśmy wzięli pod uwagę w końcu to,co się dzieje po naszej śmierci (czy istniej nieśmiertelność? Czy nie jest to kolejna desperacja próba ego na przetrwanie? Czy jedyną formą nieśmiertelności nie jest pamięć w umysłach żywych?), tak, gdybyśmy wzięli to wszystko pod uwagę- to ,co myślą inni ,a raczej-to,co ja myślę o tym ,co myślą o mnie inni-ma monstrualne znaczenie.
Tak, zagmatwane to strasznie ,co napisałam, wybaczcie. Sama nie wiem,czy siebie rozumiem, w każdym razie, film wywołała u mnie niezły chaos, który dopiero zaczęłam ogarniać, bądźcie więc wyrozumiali. W każdym razie, Justas- w tym filmie na pewno nie chodzi jedynie o podejście do prawy. Nie banalizujmy twgo filmu. Jak toczyła się już ciekawa dyskusja na filmwebie "Nad czym zachwyt" -dajemy w ten sposób oręż tym, którym się Rashomon nie podobał-w końcu co w tym odkrywczego, że każdy ma swoją prawdę? Muszę przyznać im rację- gdy uznamy,że to jedyny walor filmu, zachwycamy się ,jak u Gombrowicza "Bo Słowacki wielkim poetą był".
Ocalić wizerunek można oszustwami czy kłamstwami to fakt. Miałem na myśli coś innego. Takie postępowanie, które prowadzi do zachowania godności, czy czyny honorowe, świadczące o bądź co bądź mądrości człowieka. W takim przypadku nie można już mówić o egoizmie, ale o pozytywnych wartościach płynących z wnętrza człowieka. Tylko nie wiem czy moja interpretacja pasuje do "urojonego ja" o którym wspominałaś. Raczej nie. Na pewno nie. Bardziej pasuje do człowieka jako jednostki społeczeństwa/narodu. W Rashomonie mamy do czynienia z permanentnym kłamstwem, które ma wybielić każdego z bohaterów. Mi jak wspominałem spodobał się sposób realizacji filmu i wszystko co się kryje pod tym pojęciem. Nawet gdyby nie rozkładać zawartości merytorycznej Rashomona na czynniki pierwsze to dalej będę sądził, że film Kurosawy posiada wiele walorów :) Tylko, że jestem pewnie wyjątkiem, który lubi piękne kadry, muzyka stanowi ważny element, a spokojne tempo akcji jest czymś idealnym. Dodając poziom gry aktorskiej - mi osobiście wiele więcej nie trzeba...a Rashomon rzecz jasna oferuje coś więcej:)
Wybaczenie za (według Twojej własnej oceny) "zagamatwanie" oczywiście otrzymujesz ;) Nie jestem przekonany, że, jak piszesz, fakt posiadania przez każdego swojej prawdy, jest dla wszystkich taki oczywisty. Z całą pewnością każdy interpretuje rzeczywistość poprzez filtry własnego systemu wartości. Ten film pokazuje jak ludzie naginają tą prawdę dla swoich indywidualnych korzyści. Między innego w celu"zachowania twarzy przed innymi.