Rashomon

Rashômon
1950
7,9 26 tys. ocen
7,9 10 1 25678
8,4 45 krytyków
Rashomon
powrót do forum filmu Rashomon

Nie dam oceny

ocenił(a) film na 7

Ponieważ jest to na pewno arcydzieło kinematografii, sam pomysł jest mistrzowski, ale film (przepraszam, że się pomylę) z 60 lat nie jest filmem dla mnie. Błądzenie po lesie 20 minut? Kajanie się kobiety przed samurajem 15 minut? Także muzyka dosyć nie dla dzisiejszego człowieka.

ocenił(a) film na 4
Tren

Co według ciebie znaczy zwrot "jest to na pewno arcydzieło kinematografii"? Zawsze, powtarzam, zawsze, zwrot "arcydzieło kinematografii" będzie stwierdzeniem subiektywnym, nawet jeśli film zostanie tak określony przez 99% widzów. Otóż ja np. w filmie "Rashomon" nie zauważyłem nic nadzwyczajnego, akcja była prowadzona nieproporcjonalnie długo, film był po prostu nudny i nieciekawy, sam temat również nie był zbyt porywający. Głębszego przesłania nie wyłapałem, być może wynikło to z ogólnej mizerności filmu. Gra aktorska sztuczna, teatralna i denerwująca, szczególnie wydzieranie się kobiety i durnowaty śmiech bandyty następujący po każdym wypowiedzianym przez niego zdaniu. Film sprzed 60 lat, czy sprzed 6 dni - nie ma to kompletnie żadnego znaczenia. Ja w swojej w pełni subiektywnej ocenie daję temu filmowi 4/10 i to jest w mojej opinii absolutne maksimum, na jakie ów film zasługuje.

ocenił(a) film na 5
EzioAuditoreDaFirenze

Komentarz na pewno godny pewnego rodzaju podziwu i chociaż wypowiadam się raczej jako ten, który z ogólną wymową tegoż się zgadza, to uważam iż nawet miłośnicy, czy może: wyznawcy (mimo że może na to wyglądać, wcale nie używam tego słowa w odniesieniu pejoratywnym) Rashomona powinni się nad nim pochylić z uznaniem. Wiele mądrych stwierdzeń, podanych dodatkowo w sposób, który - przynajmniej w moim odczuciu - nie pozwala ich z miejsca odrzucić, zasłaniając się czy to ich niedorzecznością, czy też - co szczególnie ważne - wyniosłością autora. Bo tej zdecydowanie nie dostrzegam. Brawo i dziękuję.
Co do samego zaś filmu - mnie także nie porwał tak jakbym tego chciał. W zasadzie prawie w ogóle nie porwał. Być może potrzebuję zobaczyć go jeszcze raz (i wcale nie wykluczam, że kiedyś do niego wrócę i wtedy dopiero ujrzę to, co teraz było dla mnie zakryte), ale na razie - będąc w pełnej zgodzie z moją "w pełni subiektywną oceną" - nie mogę dać więcej niż 5.

ocenił(a) film na 4
dentryt

Powiem szczerze, iż celem moim było lekkie sprowokowanie miłośników owego dzieła do ciekawej dyskusji. Dlatego też ubolewam, że kolega powyżej zgadza się z treścią mojej wypowiedzi, gdyż nie rozpocznie to niestety zbyt porywającej rozmowy. No chyba, że podyskutujemy o formie mojego komentarza. :)

ocenił(a) film na 5
EzioAuditoreDaFirenze

No cóż, pomimo bardzo wysokiej średniej ocen, opinii niekoniecznie przychylnych jest paradoksalnie naprawdę wiele ;)

ocenił(a) film na 7
dentryt

Odniosę się, bo film brałem cały czas przez pryzmat tego, że powstał ponad 60 lat, stąd braki w filmie do, których przyzwyczailiśmy się obecnie, a patrze na to jako film z innego kręgu kulturowego, dlatego dałem ocenę 7, masz rację, że należy go obejrzeć ponownie i wtedy może ocena się zmieni. Mimo wszystko dostał wysoką ocenę, bo ma ten klimat na krawędzi obłędu i porusza istotne kwestie.

EzioAuditoreDaFirenze

Wiele osób niestety nie ocenia samych filmów, ich wartości (subiektywnie), lecz próbuje przede wszystkim ocenić samych siebie, swoje własne możliwości wobec filmu. Twoja ocena wydaje mi się podporządkowana tym drugim kryteriom, oceniłeś swoje możliwości poznawcze wobec dzieła Kurosawy na 4, czasem warto zastanowić się, czy to film zawodzi, czy my sami wobec filmu, co tak naprawdę jest źródłem rozczarowania. Film ma oczywiście swoje wady techniczne, które obrazują ówczesny poziom samej kinematografii, jak także pewne braki samego autora Rashomona, lecz nie bez powodu właśnie ten film jest uznawany za klasyczne dzieło wciąż nadające się do studiowania, praktyki dla młodych twórców. Pominąwszy niezwykły szkatułkowy temat, który już sam w sobie dawał nowe możliwości dla reżysera, pominąwszy grę aktorów, która jest po prostu obrazem innej od europejskiej kultury, mentalności, co wydaję mi się powinno być plusem dla nas, dla ludzi "zachodu", trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę na ogromny wkład, pracę włożoną w zdjęcia, reżyserskie kształtowanie obrazu kamery, pokazywania bohaterów, natury, całe następne pokolenia na tym się uczyły. Gdybyś miał rozłożyć sam sprzęt, nakreślić pracę kamery tylko podczas pierwszej historii w lesie, to byś nabrał o wiele większego szacunku i pokory wobec tego filmu, trud takiej pracy był ogromny, wkład reżyserski niebagatelny. A sceny takie jak historia medium? Czysta, wzorcowa ekspresja, w tamtych latach niemal zupełnie niespotykana.

ocenił(a) film na 7
Rittner

Ocena możliwości poznawczych przez ocenę filmu? Po części się zgadzam, choć znam mnóstwo filmów, które spowodowały, że mimochodem byłem w stanie zrozumieć sens filmu, niezależnie jak bardzo skomplikowany by nie był. Ten natomiast jest trudnym filmem i oprócz zawiłych treści, drażni także niektórymi ujęciami.

Z filmem jest trochę jak z literaturą. Jedni będą uznawać "Nad Niemnem" za klasykę literatury, podczas gdy większość odbiorców uzna to za monotonny chłam, w obliczu ciekawych i wciągających książek.

Stwierdzenie "gdybyś miał rozłożyć sam sprzęt, nakreślić pracę kamery..." brzmi trochę jak odpowiedź na krytykę reprezentacji Polski w piłce nożnej, w stylu "jak jesteś taki mądry to sam wybiegnij na boisko". Czyli odpowiedź kompletnie z dupy, bo tak jak w przypadku piłki nie zgarniam kasy za występy, tak też tutaj nie jestem reżyserem. Film jednak jest adresowany do widza i jako odbiorca mam prawo go skrytykować.

Myślę, że ten film powinien zająć swoje miejsce w historii i tam pozostać - polecany jako przykład dla ludzi ciekawych historii światowego kina...

Myślę, że nie tylko okolice 150 miejsca, ale w ogóle pierwsza 500-tka jest trochę na wyrost dla tego filmu.

EzioAuditoreDaFirenze

"Zawsze, powtarzam, zawsze, zwrot "arcydzieło kinematografii" będzie stwierdzeniem subiektywnym, nawet jeśli film zostanie tak określony przez 99% widzów."Co stek bzdur.

ocenił(a) film na 10
llama777

Dokładnie. Tak to jest jak ktoś ma ego rozbudowane do gigantycznych rozmiarów.

ocenił(a) film na 10
Tren

Podsumowując, jeśli mogę - wszystko jest kwestią wrażliwości na kino. Także zrozumienia istoty samego kina. Jeśli ktoś tego nie rozumie - nie pojmie sensu i wartości Rashomona i będzie mówił, że film się zestarzał albo coś tam innego i szukał dziury w, na prawdę, całym. To jest jeden z najbardziej przemyślanych filmów jakie widziałem. 15 minut przez las - dobra! Ale w tych 15 minutach jest tyle drobiazgów, które są istotne dla filmu, że aż głupio ich nie wyłapać. Zauważmy też, że film, pomimo ogromu treści jest stosunkowo krótki. Wnioskuję, że słabe oceny dla tego filmu są wynikiem nieznajomości starego kina po prostu.

Tren

Jeśli chodzi o nie dawanie oceny filmom, (lub czemukolwiek) to uważam to za mądrą decyzję. Kiedyś się bawiłam w ocenianie na Filmwebie, ale szybko doszłam do wniosku że to bez sensu. Każdy film jest inny i nie powinno się go mierzyć tą samą miarą. Wpis Harrego na górze dobrze mówi o osobistej wrażliwości danej osoby na dany film (popieram).

Załóżmy że jest film A który jest dobrze opowiedzianą i ciekawą historią, ale z różnych powodów (np niskiego budżetu) jest słabo zrobiony techniczne. Analogicznie może być film B który nie grzeszy oryginalnością scenariusza ale może być genialnie zrealizowany technicznie. Suma sumarum wyjdzie że będziemy się wahać między oceną 6 a 7 dla ich obu.

A czy te filmy naprawdę są sobie równe? Nie koniecznie.

To trochę jak porównywać rysunki prehistoryczne z Moną Lisą. Czy będziemy patrzeć na nie pod kątem znajomości perspektywy, anatomii i kompozycji? Nie, bo to po prostu nie możliwe. Ludzie prehistoryczni nie znali zasad współczesnego rysunku, ba, nie znali nawet odpowiednich materiałów rysunkowych. Z kolei Vinci nie miał tak śmiałego i abstrakcyjnego, niczym nie skrępowanego wyrażania uczuć jak oni. Czy możemy ich za to oceniać?

Na koniec i tak wybierzemy film który nam się bardziej podobał ze względów osobistych.

Ja Rashomon oglądałam już dość dawno, więc mogę nie kojarzyć parę rzeczy, ale pamiętam że wywarł na mnie wrażenie filmu przełomowego, w tamtych czasach opowiadanie historii, która nie ma definitywnego zakończenia i wciąga widza w analizę i własną interpretację była czymś nowym. Trzeba docenić sam pomysł i jego wykonanie, mimo utrudnień technicznych. To że później ten pomysł był wykorzystany we współczesnych produkcjach nie czyni żadnego z nich ani gorszym ani lepszym. Są one po prostu różne.

Sposoby na opowiadanie historii były po prostu odmienne od naszych współczesnych w różnych epokach. Jako przykład mogę podać Psychozę Hitchcocka, która nie przeraża nas prawie w ogóle, bo widzieliśmy już straszniejsze filmy. Ale w tamtych czasach ludzie krzyczeli z przerażenia.

Można o tym pisać jeszcze długo, ale chyba już na tym zakończę. Mam tylko prośbę o to aby każdy poza czubkiem własnego nosa spojrzał czasami z innej perspektywy. Czasami można zobaczyć ciekawe rzeczy. =)

PS. Jeśli ktoś chciałby poczytać recenzje filmów robione przez profesjonalitów, którzy nie oceniają : 'Lubię' 'Nie lubię' czy 'Offowy - dobry' 'Blockbuster-zły' polecam serwis Empire Magazine. Większość (bo nie wszyscy to jasne) dają naprawdę fajne i obiektywne recenzję.
Link: http://www.empireonline.com

baltowolf

Zwracasz uwagę na ważną rzecz.

Adekwatnym przykładem jest lista 50 najcięższych albumów muzycznych, jakie wypuścił swego czasu tygodnik Kerrang! Wśród nich znajdowały się tak pozornie zaskakujące krążki jak Biały Album Beatlesów. Ktoś powie, że przecież Brytyjczycy ciężko nie grali, ale faktem jest że pod koniec lat 60 wyznaczali nowe standardy w dziedzinie "głośnej" muzyki. Na tamten okres był to bardzo ciężki album, choć określenie to miało inny desygnat niż dziś.
Na filmwebie przede wszystkim jest za dużo ocen emocjonalnych, ale to nie jest dziwne na tak dużym serwisie.

Caleb_88

Oczywiście, że serwisy jak Filmweb czy Rotten Tomatoes czy million innych im podobnych mają dać ludziom szansę na zabawę w krytyka i w wystawianie oceny, chciałam tylko zaznaczyć że nie ma po co spinać tyłka o średnią wystawianą na nich. 40% z nich to wielbiciele, drugie 40% to haterzy, a pozostałe 20 % to miarę obiektywne oceny. Dlatego większość filmów, szczególnie na Filmwebie, oscyluje wokół siódemki, bądź szóstki i nie ma sensu kłócić się z ludźmi którzy uważają inaczej. =)

Każdy może uważać inaczej =) Ja osobiście lubię bardzo niektóre naprawdę gówniane filmy, które mają dla mnie jakieś znaczenie i nie wstydzę się tego.

Pzd

PS. Caleb_88 bardzo dobry przykład z Beatlesami. Patrząc na nasz postęp, można się zastanowić jaka będzie 'ostra' muzyka za 30 lat =P

ocenił(a) film na 10
baltowolf

Przeciętni widzowie w ogóle nie biorą pod uwagę aspektów o których piszesz. Ba, widziałem opinie tego typu: "ten film widziałem szybciej np. z roku 2007 więc ten drugi go kopiuje np. z roku 1983". Bomba co nie ?:) A odnosząc się jeszcze do Psychozy i straszności to słynna scena pod prysznicem oraz ta pod sam koniec z czaszką matki Normana przerażały mnie o wiele bardziej niż współczesne horrory. W ogóle to kino grozy skończyło się jak dla mnie w latach 80, a swoje apogeum miało w latach 70 kiedy to powstały tak znakomite dzieła jak: Teksańska masakra piłą mechaniczną, Egzorcysta, Świt żywych trupów, Nie oglądaj się teraz czy Suspiria. Obecne produkcje częściej mnie śmieszą albo irytują z powodu fatalnego scenariusza, słabej gry aktorskiej i traktowania widza jako idioty :) I jako realista czasami sceptycznie patrzący na świat wątpię czy choć 20 % użytkowników filwmebu czy imdb stara się w dość obiektywny sposób oceniać filmy.

Kamileki

Mądre rzeczy piszesz =)

Taa… wsteczny plagiat. Czego to głupi ludzie nie wymyślą….

Co do horrorów, to mnie też większość albo śmieszy albo wkurza, bo każdy podskoczy jak się walnie huk o wartości 200 decybeli…
Dla mnie bardziej straszne są thrillery psychologiczne, w których napięcie wykańcza widza, ale siedzisz i nie możesz się oderwać =)
Takie jak, no nie wiem, Fatalne zauroczenie albo Musimy porozmawiać o Kevinie dla przykładu. =)

I powtarzam, nie ma co się chandryczyć o ocenę bo nie warto. =D