Ratatouille
Kolejny obraz Pixar Studio, które już od ładnych parę lat bawi moją rodzinę.
Historie o zaczarowanych zwierzątkach, o przyjaźni zwierząt z ludźmi nie są niczym nowym zarówno w literaturze jak i w filmie. Złamanie pewnego tabu polega na wprowadzeniu szczura do kuchni. Szczur postrzegany przez większość ludzkiej populacji jako synonim brudu, chorób i wszystkiego, co nie higieniczne dostaje się nagle do miejsca, które jest twierdzą człowieka. Szczur, który do tego jest geniuszem kulinarnym i dba o czystość łapek. Ten ekologiczny aspekt filmu chyba najbardziej do mnie przemówił. Może nie, wprost ale twórcy filmu mówią do odbiorcy ?szczur to też nasz przyjaciel, jest cząstką ekosystemu, pozwólmy mu żyć obok nas?.
Malowniczość obrazów, doskonała animacja, i muzyka to elementy wzbogacające tę przepiękną i poetycką opowieść nie mówiąc oczywiście o obecnej w każdej produkcji Pixara olbrzymiej dawce humoru. Postać Remi-ego szczura z powołaniem jest wyraźna, trójwymiarowa i niebanalna, nie pozbawiona typowo ludzkich rozterek i przez to bliższa zarówno maluchom jak i dorosłym.
Na uwagę w tym filmie zasługuje z pewnością ciekawy sposób wizualizacji smaków i ich kompozycji, mówię wizualizacji, ale do tego jeszcze podkreślonej muzyką, co daje ciekawy i zabawny efekt.
Elementem wzruszającym w tym obrazie była scena, kiedy to Anton Ego, znany i zimny krytyk kulinarny dostaje tytułowe Ratatouille i za pomocą sztuki kulinarnej jego zmysły zostają przeniesione do czasów dzieciństwa, rodzinnego domu, obiadowej pory z prowansalskim gulaszem warzywnym na stole. Za pomocą tej kulinarnej magii zimna i martwa dusza Antona zostaje uzdrowiona i pomimo niezbyt korzystnego zakończenia odnajduje on szczęście w prostocie życia.
Polecam gorąco dorosłym, ale tylko w towarzystwie dzieci po to żeby zobaczyć ten blask w ich oczętach.
Absolutnie popieram! Osobiście nie rozumiem tego wstrętu jaki niektórzy ludzie czyją do szczurów. To są cudowne stworzenia, niezwykle inteligentne i wcale nie są niechigieniczne! Ten kto miał lub ma to zwierzę wie co mam na myśli... i odnosi się to do wszystkich szczurów i myszy również! Film według mnie wspaniały. Chyba najlepszy Pixara. Pokazuje, że to tylko durne przekonanie człowieka, że niektóre stworzenia są okropne. "Żyjmy i dajmy żyć innym" a najlepiej jeśli się zjednoczymy i będziemy sobie pomagać:) Pozdrawiam!
oprcz tego że roznoszą choroby to nic im nie mam do zarzucenia. no wiesz takie skromne zarazy w średniowieczu to można w sumie pominąć. np dżumę kiedy wymarło ponad połowe ludności europy. super higiena. i domowy szczurek to moze i jest sliczny, ale żyj z dzikim pod jednym dachem i pogadamy. aha ale żeby nie było - mnie się film podoba.
z dzikim pod jednym dachem mówisz? Niestety nie miałam okazji (z pewnych źródeł wiem, że mniej chorują niż te laboratoryjne). Ale moja znajoma miała takiego. W domu i wcale nie żartuję. A jeśli chodzi o choroby... choroby to choroby, każdy choruje i nie tylko szczury... to nie szczury zabijają ludzi tymi rzekomymi chorobami (może i się zdarza ale rzadko), to ludzie wybijają te zwierzęta... każde zwierzęta chorują jak i ludzie, a bzdurą jest, że szczury najbardziej!;] Sory, że tak gwałtownie ale jestem dziś wyjątkowo zła;> I ciesze się, że film się podobał:) Wydaje mi się, że był doskonałym pomysłem... może chociaz części ludzi zrozumie, że nie tylko oni rzyją i czują. Jeszce raz pozdrawoam;)
nom. ja to mam pecha do gryzoni. na jednej stancji mieszkał szczur i strasznie sie po nocy panoszył a była wielki i rudy a na drugiej - przyznaję się - zabiliśmy 21 myszy w dwa tygodnie. ale faktem jest że pchły ze szczurów skaczące na ludzi przenosiły dżumę, która dziesiatkowała ludność europy w wiekach średnich. i to wcale nie tak rzadko bo co jakieś 40 lat. teraz się sytuacja zmieniła, ale mimo wszystko nie jest fajnie pomyśleć, że taki szczur łazi ci po jedzeniu (mam na myśli dzikiego). ale że laboratoryjne choruja to dla odmiany wina ludzi - nie wiem czy to prawda ale gdzies czytałam, że wszystkie te laboratoryjne wywodzą sie od jakichs 400 z jakiegos laboratorium - za mała zmiennośc genetyczna. czy to prawda to już nie wiem. też pozdrawiam.
tak, to jest niestety prawda... dlatego chyba więcej nie wezmę szczura... to co ja przecierpiałam było niewyobrażalne, ciągłe operacje, wizyty u weterynarza, walczyłam i w pewnym momencie przegrałam... dlatego właśnie mówię, że dzikie szczury tak nie chorują. Nie są skarzone tym czym zostały skarzone laboratoryjne. A ta cała dżuma... mnie się wydaje, że to już przeszłość. Mimo wszystko uwazam, że ludzie czujący obrzydzenie do niektórych zwierząt są... (brak mi na to odpowiedniego słowa;P) Człowiek który nie szanuje zwierząt nie szanuje również ludzi. :)
o obrzydzeniu do szczura czy myszy jako takiej nie ma mowy. mnie tam zwierzeta nie obrzydzają (no może ćmy). i jeszce dodam że nie jem mięsa z przyczyn etycznych. ale całkiem inną sprawa jest nie czucie obrzydzenia do szczurka, a do jedzenia po którym tenże szczurak się przechadzał (czy tam jaks mysz)i nie mył swoich łapek jak Remy:). stąd nasze mordercze zapędy, w końcu miałabym, jak większość ludzi także obrzydzenie do jedzenia przygotowanego brudnymi rękami, lub takiego które miało kontakt z czyimiś stopami. blee. pozdrawiam.
Jezu, Matzerath (czyżby Oskar?;)) Ty to jesteś kiler. 21 myszy w dwa tygodnie? Brrr. Pozdrawiam;))