Trwająca od kilkudziesięciu lat rozgrywka wśród Donovanów zatacza koło. Gdy na światło dzienne wychodzą w końcu traumatyczne wydarzenia, które ukształtowały Raya (Liev Schreiber), rodzina wraca do Bostonu, aby stawić czoła przeszłości. Każde z nich stara się przezwyciężyć konsekwencje surowego wychowania, ale przeznaczenie nie daje o sobie zapomnieć. Tylko zaciekła miłość do siebie nawzajem utrzymuje ich w walce.
Z żalem przychodzi to pisać bo z Rayem jestem od premiery poprzez wszystkie sezony, żal że się kończy ale radość że w takim stylu. Wszystko zostało pięknie zamknięte i te retrospekcje, coś pięknego. Liev Schreiber i Jon Voight dają popis a ostatnie sceny powodują że oczy robią się mokre. Jako fan daję 9/10 i tylko żal...
więcejTak jak w temacie. Powinna być o tym jakakolwiek wzmianka. Dłuższy czas temu obejrzałem 4 sezony Raya, ale nie wszystko zostało w głowie. Zacząłem sobie przypominać, ale wystąpiły wątki których wcześniej nie znałem. Trzeba znać cały serial, żeby seans tego filmu miał sens.
Ale ten film to KICHA. Jakby go ten ksiądz nakręcił. Owszem, wyjaśnił parę rzeczy, ale takie serialisko zasługuje na zakończenie nakręcone z cohones, żeby zapadło długo w pamięci....
Mógł to być kolejny odcinek z tym tempem, ale nie FILM.
Jak w tytule. Trzymam kciuki. Mam złe przeczucia. Filmy fabularne po dobrych serialach Breaking Bad i Deadwood były słabe.