z założenia twórców miała wyjść zabawna komedia absurdów, w praktyce, no cóż, wyszło dość pretensjonalnie. Większość gagów wydaje się być naciągana i mało zabawna (np. mówienie jednego z bohaterów z pełną buzia z celowym "pchaniem w siebie" mimo ciągłego dialogu).

Problemy są ukazane "zbyt dramatycznie"> przy takim filmie wystarczyłoby pewne sceny poprowadzić "lżejszą ręką", bo tu, wybija to widza z rytmu i gryzie się z ta początkowo proponowaną przez reżyserkę lekką formą. Nie jest to prawdziwe w odbiorze.
A co do prawdziwości to niestety, ale sztuczność sztucznością pogania. Aktorzy wydają się kompletnie nie odnajdywać w swoich postaciach, nie iskrzy. Ani pomiędzy gejowskim związkiem ani pomiędzy Jacobem i Caroline. Znajdą się sceny godne uwagi, ale przeważnie ma się wrażenie jakby aktorzy byli nieco bezsilni wobec niedopracowanego i, mimo licznych zwrotów akcji, nudnego scenariusza.

Film raczej tylko dla fanów Madsa Mikkelsena.

ode mnie 5/10.