Ostatnie 10 minut filmu oglądałem na stojąco, żeby nie zasnąć. Ależ ogromny zawód. Rozczarowanie i smutek i przede wszystkim nuda. Fabularyzowany dokument przedstawiający scenę przesłuchania, niby super ale mnie zupełnie to nie chwyciło. Najpewniej dlatego, że mnie nie interesują sprawy aktualnej amerykańskiej polityki. Jakoś nie emocjonują mnie tematy bieżące zza oceanu, a ten film jest wybitnie polityczny. Zastanawia mnie jeszcze, czy sama realizacja filmu, scenariusz, reżyseria i aktorstwo nie powinny mnie porwać mimo tematyki, jaką porusza Reality. No chyba powinny, a nie porwały. Nie czytałem przed filmem nic o jego tematyce, przy takim hajpie chciałem mieć niespodziankę, jednak totalnie nie trafili w moje gusta i zainteresowania.
Film hajpowany maksymalnie i już wiem dlaczego. Chodzi tylko i wyłącznie o pewną koniunkturę polityczną. Jest w USA teraz dość mocno zaogniona sytuacja polityczno-społeczna. Ameryka przeżywa wiele kryzysów. Na wielu płaszczyznach są to największe kryzysy w historii ich państwowości, nic dziwnego że emocjonują się swoimi topowymi sprawami. A ta sprawa w USA była szeroko komentowana i wzbudzała masę kontrowersji. Działanie Reality Winner mogło nawet obalić rząd. Jest to więc taka amerykańska topka. Mnie to średnio interesuje, więc oceniam film z punktu widzenia realizacji filmowej, a tutaj jak dla mnie było nudno. A to najgorsze, co mógłbym powiedzieć o filmie.
Sydney Sweeney ma u mnie zawsze dodatkowy punkt. Uważam, że to ciekawie zapowiadająca się aktorka i wielka kariera jeszcze przed nią. W Reality również mogła pokazać swoje umiejętności. Moim zdaniem bardzo dobrze zagrana rola. Gdyby nie ona, nie doczekałbym końca tego filmu.
Film oceniam bardzo źle. Jest przesiąknięty aromatem amerykańskiej polityki, co nie trafia w moje nuty emocjonalne. Nie kupił mnie realizacją. Nie trzymał w napięciu, raczej nużył. Nie robi na mnie wrażenia inwigilacja, FBI, fałszowanie wyborów i kontakty z Kremlem Donalda Trumpa.
Hajpowany przez Amerykanów, nakręcony pod Amerykanów i zostawiam go Amerykanom. Do mnie nie przemówił.