Cieszyłem się na tę wersję bo jestem fanem książki du Muerier i oryginału Hitchocka.
Armie Hammer i Lily James to też aktorzy których lubię, więc spodziewałem się przynajmniej czegoś przyzwoitego.
Pierwsze pół godziny filmu było ok, obejrzałem i pomyślałem, że jest nieźle, ale musiałem przerwać i wyjść i do wieczora nie mogłem się doczekać by dokończyć seans.
Bohaterzy jadą do Manderley i wtedy film już się psuje. Niepotrzebne dłużyzny i braki w scenariuszu sprawiają, że trudno się nie znudzić. Efekty specjalne (tonięcie w bluszczach Pani de Winter i odbicie pożaru w oczach Maxa) rodem z horroru klasy B. Już mogli je sobie darować, nie było to coś koniecznego. Najgorsza jednak była scena balu. Moment w którym Lily jest w środku koła z gości skandujących imię Rebeki sprawił niemal, że chciałem zgrzytać zębami z zażenowania i już miałem wyłączyć to G, ale chciałem zobaczyć czy dalej będzie jeszcze gorzej. Na szczęście nie było, ale ogólnie to znudził i zmęczył mnie ten film. Nie jest to nawet poziom średni. Armie Hammer zagrał dobrze, Lily w sumie też nie najgorzej, chociaż wkurzała mnie jej osoba, ale w końcu taką miała rolę. Film ma (na początku) niezłe zdjęcia, scenografia i kostiumy też dobre, muzyka jednak zupełnie nie trafiona, nijaka i bez polotu. Tak czekałem na ten utwór ze zwiastunu, który podchodził mi Laną Del Rey, ale mimo że dotrwałem jakimś cudem do napisów końcowych to teraz podczas pisania tego wywodu zdaję sobie sprawę, że nawet linii melodycznej z tej piosenki nie słyszałem w filmie... W sumie oglądałem dość cicho i może dlatego mi to utknęło (lol).
Uważam, że ten film to strata czasu, kto i dlaczego dał na to G pieniądze? Wszystkim zainteresowanym polecam "Rebekę" jako powieść i wersję Hitchocka, ale na pewno nie ten gniot.
Już rozumiem tę pierwszą ocenę tu - 3. Ja daję takie 4.5 tylko ze względów sentymentalnych.