Film rozmieszyl mnie juz na samym poczatku, i to dwa razy. Ucieka
kolega, ucieka, jeb w drzewo a kamera 'ucieka' dalej. Po chwili
zatrzymuje sie i wraca po naszego bohatera. Zaraz potem sytuacja, gdy
schwytany zostaje zarzniety, krew leje sie strumieniami, jakas dziwnie
rzadka, jak nie krew. Sekunde pozniej muzyka rodem z filmow familijnych
na niedzielne popoludnia, ahh. Podobnych akcji mozna wymieniac i
wymieniac, rezyser bardzo umiejetnie polaczyl w filmie elementy czarnej
komedii z horrorem gore/slasherem, mozna wyczuc nutke emocji, napiecia,
zeby juz po chwili uslyszec jakze subtelne 'ide sie wylac'. Fabula nie
jest oryginalna, ale wydaje mi sie, ze to po czesci celowy zabieg,
rezyserowi nie chodzilo o ukazanie czegos zupelnie nowego, skupil sie
raczej na laczeniu dwoch zupelnie niezwiazanych ze soba gatunkow i moim
zdaniem wyszlo mu to swietnie. Rozumiem, ze nie kazdego moze bawic
przedstawiony w filmie humor, ale do mnie on przemawia i stad moja ocena
8/10, pozdrawiam.