Upływ czasu jednak, jak dla mnie niestrawny i bez polotu. Ale to i może z powodu zbyt dużej ilosci podobnych filmów, znacznie nowszych itp.
Jak dla mnie to, że jest tyle nowszych filmów przypominających "Reguły gry" jest tylko potwierdzeniem jego wysokiej klasy i chęci naśladownictwa przez następne pokolenia filmowców. Co było pierwsze - jajko czy kura?
Co racja to racja, ale jednak z perspektywy człowieka dość "skażonego" współczesną kinematografią nie jest już takie łatwe zachować maksymalny obiektywizm. Stąd i takie oceny.
Niestety muszę się zgodzić. Zamierzenie ciekawe, ale realizacja mierna. Poza tym niektóre "komediowe" sceny raczej mnie irytowały niż bawiły. W zasadzie nie dziwię się, że widzowie z lat 30. nie byli zachwyceni tym filmem. Balansowanie na krawędzi komedii i tragedii jest trudne - i tutaj, przynajmniej moim zdaniem, nie wyszło. I to koszmarne aktorstwo. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że aktorzy usiłowali oddać całą pustotę postępków tego zblazowanego towarzystwa, ale ta maniera do mnie nie przemówiła.