Śliczny przykład zapaści polskiego kina. Film oglądałem na video wraz z młodszą (11 lat) siostrzyczką i nawet ona skręcała się ze śmiechu na podłodze podczas wszystkich scen typu "kocham cię" oraz sceny strzelaniny w stoczni. Pomysł udaremnienia kradzieży samochodu za pomocą młotka - pojęcia nie mam, co reżyser chciał przez to powiedzieć. Albo ta scena, gdy Andre wraca z randki, idzie po plaży, frędzelki odpustowej kurteczki romantycznie powiewają, leci nastrojowa muzyka, a tam już czeka na koleżkę drugi killer, chłonąc piękno przyrody i łowiąc ryby. Ach! Miłośnicy "Trędowatej" ocierają łzę.