Recepcjonistka nie dała jej tej koperty, bo Pepe jej powiedział (tej recepcjonistce), żeby dała ją Madonnie tylko jak będzie sama, a akurat mąż sie napatoczył... no i ta sierota nie dała jej tej koperty, maż odesłał Madonne do pokoju, zauważył tę kopertę, wziął, przeczytał no i dalej wiadomo.. tak więc wychodzi na to, że Madonna nieświadoma niczego i nieszczęśliwa wraca do domu.. i to ma byc 'komedia' romantyczna??

Tak właściwie więc melodramat bardziej.
Dzięki.

Nie no komedią to ja bym nie nazwała. Owszem - do połowy filmu - było zabawnie - momentami (dwaj grubasy z nożami i Giuseppe: "Zabiję ją nożem kucjhennym!"), na morzu jak dryfowali - tez było zabawnie. Na wyspie - też bywały zabawne momenty, ale zdecydowanie po końcówce sądzę, że bardziej melodramat. Gdyby wszyscy na końcu byli happy (oprócz tego beznadziejnego męża Amber - of course;) to można by było powiedzieć ze komedia romantyczna.
Kurczę, komedie romantyczne przeważnie się kończą dobrze:/
Co do listu - kiedy ten boy hotelowy daje kartkę Pepe - on ją odwaraca, a za banknotem było napisane...To znaczy, że gdyby w samolocie Maddie odwróciła - mogłaby wyskoczyć z tego samolotu i pobiec na tą łódź. Pomyśleć, że wystarczyło tylko odwrócić tą cholerną kartkę i odsunąć banknot i skończyłoby się po mojej myśli.