Chciałabym sie tylko upewnic czy dobrze rozumuje - ten gosc w kabinie co nancy go przetrzymywala to brat nicka - bjorn? w
sumie nie ma informacji albo przegapilam zeby sie ten brat odnalazl a i ten typek non stop powtarzal ze jest indianinem no i
ten pioropusz jak bjorna. Plettinckx go porwal a nancy z claeren go przejeli tak?
Tego nikt nie powiedział wprost , ale było tak jak to opisałaś , widać że wskutek stresu jego brat zatrzymał się w rozwoju ...
Nie w skutek stresu - nie zacytuję dokładnie, ale jak Nancy kazała mu powtarzać, że to ona go uratowała, było też wspomniane, że tamci coś mu w głowę zrobili.
Możliwe, ja po dwóch latach już nie pamiętam szczegółów, ale widocznie to że jak piszesz "coś mu w głowę zrobili" odebrałem jako stres oraz pranie mózgu, tak myślę...
Zgadza się. Jestem zaskoczony, że postanowili zostawić ten wątek nie rozwiązanym. Wręcz pomyślałem w pewnym momencie, że to właśnie brat Nick'a jest "Trollem" i został wychowany przez to kobietę na mordercę.
W tym sęk, że ten wątek nie jest pozostawiony jako nierozwiązany. Rozwiązaniem jest to, że policjant wskutek przekazania kaset wideo oraz denuncjacji skazuje własnego brata na śmierć w tej przyczepie i na dokładkę nigdy się o tym nie dowie. To chyba wystarczająco przerażające zakończenie i jak najbardziej "rozwiązane".
Dlaczego nigdy się o tym nie dowie?
Po za tym jest jeszcze szansa na to, że policja zdąży przeszukać tę budę. Na tym polega nierozwiązanie wątku. Czy policja zdąży czy nie zdąży?
Policja nie ma zbyt wielu powodów by przeszukiwać cokolwiek. Film jest zawieszony, ale nie jako emocjonujący suspens polegający na tym, czy ktoś tam zdążyć czy nie zdąży. Nie jako cokolwiek, co daje nadzieję, bardziej jako historia z szalenie pesymistycznym i ironicznym finałem. Nie widzę powodów, aby spodziewać się tam happy endu. Poza tym wszystkim w najlepszym wypadku ktoś tam wejdzie i zastanie co zastanie. Od tego jeszcze daleko, do odkrycia prawdy na temat tożsamości brata. Ale oczywiście uważaj sobie po swojemu, ja wyjaśniam, dlaczego napisałem tak jak napisałem.
Ok. Ty nie widzisz szans, ale ja mogę wymyślić kilkanaście rozwiązań fabularnych prowadzących do uratowania chłopaka. Mniej lub bardziej prawdopodobnych. A to wystarczy aby podważyć twierdzenie, że wątek jest rozwiązany. Byłby gdyby pokazali trupa, bądź sugestię trupa.
Istotą tutaj jest to, że użyłeś słów "ja mogę wymyślić". Otóż ja niczego nie wymyślam, nie zastanawiam się nad tym, czy w drugim odcinku przyjedzie kowboj i uratuje bohatera, tylko składam opowieść z fragmentów, których użyli filmowcy. Powtórzę to co napisałem powyżej: "Rozwiązaniem jest to, że policjant wskutek przekazania kaset wideo oraz denuncjacji skazuje własnego brata na śmierć w tej przyczepie i na dokładkę nigdy się o tym nie dowie". Mamy tu pewną decyzję, która skutkuje wydarzeniami w budzie. Gdyby nie przekazał tych kaset, zdarzenia by się tak nie potoczyły. Nie wymyśla się czegoś takiego, by zaprzeczyć samemu sobie. Ten zwrot akcji został po to stworzony, by przekazać informację widzowi, bardzo ironiczną i dramatyczną zarazem, że policjant, który od lat pragnie znaleźć brata i odkryć prawdę, swoim działaniem stwarza sytuację, w której ów brat zginie, stanie się to tuz obok, przy jego -= policjanta - zupełnej niewiedzy. Troche tak jak z Edypem, który pewnie, gdyby nie poznał przepowiedni- nie mógłby jej wypełnić. Tutaj - gdyby policjant nie drążył, nie szukał - nic złego bratu by sie nie stało. Nie uznaję argumentu, że twórcy pokazuja nam sytuacje, byśmy sobie potem snuli domysły w rodzaju: "a może policja będzie szukała dilera narkotyków i wejdzie do budy i uratuje człowieka. W takim wypadku decyzja policjanta nie miałaby żadnego znaczenia i film po prostu zakończono by na podobnej scenie. Ty sobie chcesz dopowiadać ukryte, lecz nieistniejące zakończenia, które tę opowieść sprowadzają do niewiele znaczącego w warstwie dramatycznej i znaczeniowej kryminału, ja uznaję ten film za opowieść skończoną, mówiącą o okrucieństwie poczynań człowieka, który wiecznie dobra pragnąć, wiecznie zło czyni (że sobie tak pozwolę przekręcić Fausta). P. S. Co do sugestii trupa - to ona jest: uwięziony chory na zadupiu, do tej pory zdany na łaskę i niełaskę "opiekunki".
Napisałeś "....skazuje własnego brata na śmierć w tej przyczepie i na dokładkę nigdy się o tym nie dowie" - A ja po raz wtóry pytam dlaczego? Przecież kiedyś go znajdą i zidentyfikują. I się dowie.
Masz rację co do tego jaki jest wydźwięk filmu, ale gdyby chciano nie pozostawić wątpliwości, pokazano by trupa. Ale nie pokazano. Zostawiono furtkę, której celem jest pokreślenie znaczenia sytuacji, którą przedstawiłeś.
Wcale nie chcę dopowiadać nieistniejących zakończeń i również uznaję film za opowieść skończoną, ale skończoną z niedopowiedzeniem, które podkreśla znaczenie. Napisałeś, że składasz opowieść z fragmentów których użyli filmowcy. Brakuje pewnego fragmentu. Nie jest niezbędny, ale nie można nazwać wątku rozwiązanym.
Nie to nie jest sugestia trupa, to jest sugestia rychłej śmierci. A jak wiadomo nadzieja nie umrze pierwsza. Sugestią trupa byłby czarny worek.
W stwierdzeniu na które się powołujesz: "skazuje własnego brata na śmierć w tej przyczepie i na dokładkę nigdy się o tym nie dowie" nie chodzi o to, że nigdy się nie dowie o znalezieniu (kiedyś) ciała brata, ale chodzi o to, że skazał swojego brata na śmierć swoim działaniem i nigdy się o tym nie dowie. Nie będzie wiedział, dlaczego brat jest martwy, jakie okoliczności do tego doprowadziły i że on - nikt inny - szukając brata, te okoliczności stworzył. Moim zdaniem to zdanie zostało sklecone czytelnie i mówi wyłącznie o tym, zaś nie rozpatruje wątku, o którym wspominasz, a więc dywagacji na temat tego, czy znajdą chłopinę i powiedzą bratu czy go nie znajdą i się o niczym nie dowie.
Zwracam tez uwagę na to, że nie ma tam sugestii nadziei, o której wspominasz. Filmowcy wsadzili w zakończenie wiele kilogramów sugestii śmierci (i wcale nie jest do tego worek potrzebny), natomiast nadziei wsadzili tyle, ile sobie widz wyśni, bo nie pokazano absolutnie żadnego wątku, sugerującego w najmniejszym stopniu pojawienie się takiej nadziei. Gdyby chcieli u widza wywołać taką nadzieję, zrobiliby cokolwiek. W ten sposób uznaję, że tej opowieści o nadziei w tym filmie nie ma i nie opieram się na niej. Zostawienie faceta niepoczytalnego samego i uwięzionego jest pewnym rodzajem sugestią jego śmi9erci, natomiast w żaden sposób nie jest sugestią nadziei na jego uwolnienie. Taką sugestia byłaby wzmianka o tym, że w każdy poniedziałek przychodzi do budy listonosz i nawet jak mu nikt nie otwiera, ma zwyczaj wchodzić do środka i zostawiać rentę na stole. Inne przykłady tez byłyby mile widziane :)
Jak to nie będzie wiedział dlaczego brat jest martwy? Dlaczego nie miałby się domyślić i zrozumieć? Chodzi właśnie o to, że się domyśli i zrozumie. I to właśnie pogłębia wydźwięk filmu. A niedopowiedzenie pogłębia jeszcze bardziej.
Twierdziłeś, że niczego nie wymyślasz i składasz tylko historię z fragmentów, które pozostawili filmowcy - jest to nieprawdą, bo twierdzisz, że policjant się nigdy nie dowie, że pozostawił brata na śmierć..itd. Robisz dokładnie to co ja, tylko że ja dopuszczam dwa rozwiązania - uratują/nie uratują - i nazywam to - za Tethysem - wątkiem nierozwiązanym. Natomiast Ty wymyślasz kategoryczne zakończenie, bez dania racji. Na dodatek nie do końca uzasadnione.
Gdyby chciano widza pozbawić nadziei pokazano by trupa lub coś co świadczy bezspornie, że gość nie żyje, coś co przekreśliłoby jakąkolwiek nadzieję. Ale tak nie uczyniono czyli pozostawiono nadzieję, nawet nie sugestię tylko nadzieję, mimo że wątpliwą, co rzeczywiście jest też sugestią rychłej śmierci. Ale facet żył, a kobitka mogła się jeszcze o nim wygadać, choćby po to aby nie być dodatkowo oskarżoną o morderstwo. Pokazanie go żywego to właśnie jest 'zrobienie cokolwiek', o którym piszesz.
Przepraszam, ale z przykrością stwierdzam, że piszesz nie na temat i wkładasz w moją wypowiedź rzeczy, których w niej nie ma. Powtórzę po raz ostatni. Napisałem "skazuje własnego brata na śmierć w tej przyczepie i na dokładkę nigdy się o tym nie dowie". To zdanie nie mówi o tym, że nigdy się nie dowie o śmierci brata (bo to akurat w ogóle nie jest tematem i niewiele mnie interesuje), tylko oznacza, że nigdy się nie dowie, że on sam doprowadził do śmierci brata. To jest naprawdę takie trudne, że wciąż powtarzasz te same rzeczy. W jaki sposób policjant ma się niby dowiedzieć o tym, że to się stało z jego winy? Bzdury. Co do drugiego wątku, to konfabulujesz. Podam Ci przykład. Otóż w zakończeniu ET kosmita odlatuje statkiem kosmicznym. Spielberg mwi: odleciał i będą za sobą tęsknić. A tymczasem ja stwierdzę, że to jest watek nierozwiązany i że reżyser nie chciał niczego domykać, bo statek z ET mógł mieć potem katastrofę i kosmita nigdy nie doleciał na swoją planetę. Jest to mniej więcej to, o czym piszesz. Dodajesz sobie historię, co do której nie ma wiele przesłanek. Oczywiście jakies są, bo zawsze się znajdą przesłanki, ale sa takie, o jakich wspominam w tym przykładzie: skoro statek leci w kosmos, to może się zderzyć z asteroidą. Jeśli się nadal upierasz przy tym co piszesz - Twoja sprawa. Nie mam w zwyczaju rozmawiać na o tematach skazanych na wieczne nierozwiązanie. Ani mnie nie przekonuje to co piszesz, ani Ciebie to co piszę ja. I niech tak pozostanie, pozdrawiam.
Jak to się nie dowie, że to on sam doprowadził do śmierci brata?!
W trakcie śledztwa prawdopodobnie sprawa wyjdzie na jaw i całą sytuację policjant będzie mógł sobie dośpiewać. To oczywiste.
Ile znasz osób, które zastanawiają się czy ET doleciał home?
Bo ja śmiem twierdzić, że przynajmniej połowa widzów "Remedium" zastanowiła się czy może jednak uda się chłopaka uratować.
Bronisz się zajadle, ale to ja mam rację.
Nie wystarczy powiedzieć, że się ma rację. Nie dowiodłeś jej, bo opowiadasz o rzeczach, których w filmie nie ma. Ściślej, opowiadasz o rzeczach, które znajdują się w drugim odcinku serialu. zaraz, zaraz, to nie jest serial... cholera, tutaj nie ma drugiego odcinka. Swoje domniemania traktujesz jako dowieczna prawdę, w którą tylko ty wierzysz (no dobrze, pewnie się więcej takich znajdzie, co jeszcze nie sprawia, że cokolwiek staje się ciałem). Na dokładkę nie zrozumiałeś nic z tego, co napisałem o ET. Istnienie kogokolwiek, kto się zastanawia nad dalszym ciągiem zarówno ET jak i tego filmu, nie sprawia, że to nad czym się zastanawia i co wykombinował, naprawdę się dzieje. Kończę rozmowę, bo jest jałowa. I na zakończenie dobiję Cię w taki sam sposób, w jaki skasowałeś moje wypowiedzi: bronisz się, ale to ja mam rację. Po takim argumencie nie powinieneś się podnieś, chyba, że opór przekracza wszelkie granice. P.S. Używasz prawdopodobieństw i domniemywań na poparcie rzetelności swoich tez ("prawdopodobnie sprawa wyjdzie na jaw", "będzie mógł sobie dośpiewać", "bo ja śmiem twierdzić") po czym piszesz autorytarnie, że masz rację. To się kupy nie trzyma. P.S. #2 Jeśli sprawa wyjdzie na jaw, to w jaki sposób policjant się dowie, że to jego działania doprowadziły do śmierci? Ktoś mu puści film, żeby sobie zobaczył? Ba, nie mówiąc już o tym, że komukolwiek przyjdzie do głowy, że znaleziony trup jest jego bratem. Żeby robić badania DNA trzeba mieć jakiekolwiek podejrzenia. Nawet, gdyby jakimś cudem do nich - tych podejrzeń - doszło, to fakt jest taki: znaleziono ciało brata, a nie dowód lub przesłankę na to, że to brat policjant czyniąc tak jak czynił doprowadził do jego śmierci. Co zresztą tez nie należy do filmu, a do jego drugiej części, która - jako się rzekło - nie istnieje. To, co istnieje, to zakończenie, w którym nie ma tego, co się zdarzy po znalezieniu ciała, a nawet nie ma tego, że ktokolwiek miałby to ciało znaleźć. Ot i cały szkopuł. Bez odbioru.
Ty też opowiadasz o rzeczach których w filmie nie ma. Na dodatek nie dopuszczasz innych możliwości, a ja dopuszczam. I ty mi zarzucasz, że domniemania traktuję jako dowieczną prawdę?!
Widzę, że kompletnie nie rozumiesz zasad logiki w wypowiedzi. Jeżeli ja twierdzę, że prawdopodobieństwo wyrzucenia orła albo reszki jest pół na pół, to wcale nie znaczy, że zdanie jest nieprawdziwe bądź niejasne i że ja nie mogę się zdecydować.
Nie masz racji bo ciągle nie odpowiedziałeś sensownie dlaczego policjant nigdy nie miałby się dowiedzieć dlaczego to skutkiem swojego postępowania doprowadził do śmierci brata. Unikasz odpowiedzi, bo po prosty chlapnąłeś bzdurę i nie masz odwagi się przyznać. I idziesz w zaparte. Żałosne.
Oczywistością jest, że w ramach śledztwa przeszukają budy tej kobiety, znajda jakieś ślady i w końcu dotrą do pakamery z martwym Bjornem. Kolejne śledztwo wykaże kim był. Oczywiście że zbadają DNA i sprawa na wyjdzie na jaw.
I to jest istota finału tego filmu.
Ale Ty oczywiście w swoim uporze nie przyjmiesz tego do wiadomości. Ty chyba w ogóle nie dopuszczasz do siebie myśli że film może mieć otwarte zakończenie.
"Oczywistością jest, że w ramach śledztwa przeszukają budy tej kobiety, znajda jakieś ślady i w końcu dotrą do pakamery z martwym Bjornem. Kolejne śledztwo wykaże kim był. Oczywiście że zbadają DNA i sprawa na wyjdzie na jaw."
Pierwsza rzecz. To nie jest oczywistością, a domniemaniem. Ale nawet jeśli - znalezienie ciała i odkrycie tego kim jest nie jest dowodem na to, że zginął wskutek działań brata - policjanta. Śmieszne jest to, że to Ty nie odpowiedziałeś sensownie, w jaki sposób wskazywać by miało na to, że śmierć nastąpiła w skutek tych działań, a zarzucasz coś podobnego temu co ja piszę. . Wymyśliłeś taką tezę więc ją udowodnij. Ja żadnej tezy nie wymyślałem, więc ja niczego udowodnić nie potrzebuję. Przez cały czas piszę o tym, że w filmie nie ma poszlak na to, iż Twoje wymysły miałyby być czymś więcej niż wymysłami.
Filmów z otwartym zakończeniem jest bardzo wiele, skądinąd są to zazwyczaj najciekawsze filmy. Ten film zakończenie ma otwarte, ale czytelne. Niczego nie przesądza, ale wskazówki jakie daje mówią tylko: facet został w budzie i ma niewielkie szanse na uwolnienie. Gdyby policjant nie naciskał, pewnie brat by sobie nadal żył, ale on nie wie, że naciskaniem doprowadził do śmierci brata. to jest w filmie. Nie ma tam historii ani o tym, że ciało znajdą, ani o tym, że go nie znajdą. Ani o tym, że skojarzą, ani o tym, że nie skojarzą. Ale przede wszystkim, nie ma tam przesłanek na to, żeby Ci się kilka rzeczy połączyło w nowa fabułę. Powiem więcej - mnie nie interesują te kombinacje, bo film nie jest o tym, czy znajdą trupa, ale o tym, że poszukiwanie brata, coś, co się robi w najlepszych intencjach, doprowadza do tragedii, niezawinionej i nieuświadomionej. To jest w filmie. Nawet jeśli brat się kiedyś dowie, to nie będzie to tematem tego filmu, gdyż tematem jest to, że się nie dowiedział. Otwartość zakończenia to furtka dla Twoich domysłów. Posiadaj je sobie, już kilka postów powyżej napisałem Ci, że nie dojdziemy do porozumienie i pozostaniemy przy własnym zdaniu. Ale ty oczywiście wolisz pisać teksty typu - żałosne. Wolisz tak prowadzić rozmowę, więc sobie ją poprowadzisz z kimś innym. Nie odnosisz się do moich zarzutów, do tego, że używasz domniemywań na poparcie tez. Ja, żeby to było jasne - dopuszczam nawet możliwość, że brat przeżyje, odnajdą się i zamieszkają razem i będą sobie smażyć naleśniki. Nieprawdą jest, iż czegoś nie dopuszczam. Mogę dopuścić w takim stopniu, jak dopuszczam tezę o katastrofie pojazdu ET. Ale to nie znaczy, że uważam, że bracia będą żyć w zgodzie. Przyjmuję wersję najbardziej prawdopodobna i wynikającą z filmu. Ty sobie przyjąłeś inną i próbujesz mnie zmusić do jej zaakceptowania. Sam ją sobie akceptuj, to Twoja teoria i trwaj sobie przy niej. Nie mów mi, że czegoś nie rozumiem, bo za przeproszeniem niewiele wiesz na temat tego, co rozumiem, a czego nie. Nie usiłuj mi powiedzieć, że ja nie uznaję czegoś co posiada otwarte zakończenia, bo nigdzie tego nie napisałem. Staram się do każdego Twojego argumentu znaleźć jakąś odpowiedź. Sporo swoich argumentów użyłem, także cytując Ciebie, nie odniosłeś się do żadnego z nich, bo łatwiej jest napisać że coś jest żałosne. Twoja sprawa, Pisz sobie dalej, obiecuję, że z całą pewnością zigoruję tego posta i nie będę odpisywał. Dowiodłeś, że wolisz retorykę, która mnie nie interesuje. P.S. Przeczytaj sobie poniżej wywód Paryseusza na ten sam temat, tak z ciekawości. Ale nie pisz mi o tym, co na ten temat sądzisz, bo przestało mnie to interesować. Pozdrawiam bardzo stanowczo i pożegnalnie. Miłego dnia.
"dowodem na to, że zginął wskutek działań brata" - przecież nie chodzi o dowód tylko o uświadomienie sobie co nastąpiło. Co ty wygadujesz?
Jak to nie wymyśliłeś żadnej tezy? napisałeś że policjant nigdy się nie dowie o okolicznościach śmierci brata, a jeżeli nawet się dowie to nie skojarzy faktów - przepraszam, to nie jest teza, to jawna bzdura.
" Ten film zakończenie ma otwarte, ale czytelne", "ma niewielkie szanse na uwolnienie", ... no wreszcie!
Cieszę się, ze zrozumiałeś. Szkoda tylko, że odwracasz kota ogonem i wszystko to co stanowiło moją rację i co starałem Ci się wyjaśnić, przypisujesz teraz sobie, w tak mało elegancki sposób.
pozdrawiam
Dobrze rozumujesz - choć żadnego rozumowania to nie wymaga, bo jest wręcz oczywiste. Nie wiem, jak pomimo takich łopatologicznych odniesień, wyłożeniu przez reżysera wszystkiego na tacy, dalej można mieć wątpliwości.
Plettinckx zanim się powiesił, chciał powiedzieć naszemu bohaterowi albo o "Gryzaczu" albo o Bjornie. Powiedział też wtedy, że Nick musi "ustalić priorytety". Nick - trudno mu się dziwić, nie mógł podejrzewać, że jego brat wciąż żyje, to było raczej nieprawdopodobne - uznał dojrzale, że zamiast egoistycznie zaspokajać swoje demony z przeszłości, musi się skupić na złapaniu "Gryzacza" i uratowaniu kolejnych potencjalnych ofiar.
I do tego wyboru priorytetów twórcy nawiązują w smutnej końcówce - Nick zdecydował się porzucić wątek "tego drugiego", o którym miała powiedzieć mu Nancy, bo uznał, że nawet jeśli może to w jakimkolwiek stopniu dotyczyć wydarzeń sprzed wielu lat i Bjorna, to jego nieżyjącemu - jak wydawało mu się oczywiste - bratu to przecież nie pomoże. W związku z tym zdecydował się pogrążyć Nancy, tym samym nieświadomie skazując swojego żyjącego brata na śmierć. Poprzez niedotrzymanie umowy z Nancy, która nie była jednoznacznie negatywną postacią - w końcu "uratowała" i "wychowała" Bjorna - i chęć jej wsadzenia, bez względu na to, co może mieć do powiedzenia, odrzucenie przeszłości, zakończenie definitywne tej sprawy wraz ze złapaniem "Gryzacza" - pozwolił umrzeć swojemu bratu i co najważniejsze - będzie żyć kompletnie tego nieświadomy (no, chyba że za X lat ktoś tam znajdzie te zwłoki w przyczepie).
Ludzie, to kolejny po "Prisoners" film, gdzie pytacie o rzeczy absolutnie oczywiste dla widza - jak możecie oglądać filmy, mimo że nie rozumiecie o co w nich chodzi? Ja nie wiem, co tak zdążyło ogłupić społeczeństwo, ale jeśli intelektualnie wysiadacie już przy tak prostych thrillerach, gdzie reżyser wyjaśnia wszystko czego nie mówi wprost wskazówkami tak łopatologicznymi, że trzeba żyć w innym świecie, żeby ich nie załapać, to może po prostu nie oglądajcie filmów? Albo ograniczcie się do slasherów? Pozdrawiam
paryseusz napij sie mleka albo melisy to po pierwsze, po drugie nie napisałam ze nie rozumiem filmu takze twoje wywody są dla mnie zbędne, napisałam ze nie jestem pewna czy nie przegapiłam informacji o śmierci bjorna i dlatego chciałam sie upewnic czy to bjorn czy kolejna ofiara proste jak konstrukcja cepa a jak nie załapałeś to się nie udzielaj
Zapytałaś wprost - "ten gosc w kabinie co nancy go przetrzymywala to brat nicka - bjorn?"
Wątpliwości co do tej kwestii świadczą o kompletnym niezrozumieniu esencji filmu. To było proste jak konstrukcja cepa i jedyną osobą, która tu czegoś nie załapała, jesteś ty. Pozdrawiam
jak juz wczesniej napisalam brałam pod uwagę możliwość przegapienia momentu w ktorym padły jakiekolwiek informacje o śmierci bjorna czyli wystarczyło napisac - nie, nie przegapilas bo takich informacji nie podano, resztę jak zapewne zauważyłeś sama sobie poskłądałam takze rozumienie filmu posiadam, a dla ciebie jeśli jestem debilem to tylko pogratulować ochoty na rozmowy z debilami nic tylko zaklaskać.
kiedys go znajdą w tej przyczepie i zbadaja DNA, okaże sie że to Bjorn i Nick sie dowie
no pewnie kiedys znajdą ale raczej juz martwego, bo nancy go związała i była scena ze juz ledwo wali w okno tego domku
Szkoda że ten policjant nie wpadł na pomysł aby poszperać trochę u Nancy i poszukać to coś co chciała mu pokazać Na pewno odnalazłby u niej jakieś ślady po swoim bracie Nawet bezpośrednio po jej aresztowaniu mógł się tam zakraść Po wcześniejszych jego działaniach takie zachowanie było czymś czego można się było po nim spodziewać
Pewnie szkoda, ale dzięki temu mamy takie typowe europejskie zakończenie ;)
I pewnie też wartość filmu rośnie.
A mnie zastanawia jak to się stało że w kabinie 2x3m policja zatrzymująca Nanacy nie znalazła związanego "indianina"?...