Dzięki temu filmowi już nigdy nie sięgnę po dragi. Mam nadzieję, ze ten film dał innym tyle
co mi. Zrozumiałam do czego prowadzi bezmyślne ćpanie.
Faktycznie film poprzez bezpośrednie i mocne pokazanie skutków uzależnienia od narkotyków,może zrazić niektórych ludzi do ich zażywania.Jestem zdania,że niektóre rzeczy trzeba pokazywać dosłownie.Niektóre filmy mimo że są ku przestrodze to jednak zbyt łagodnie je pokazują.Dla przykładu takim filmem jest"Była sobie dziewczyna".
Żartujesz, prawda? Bo wygląda to trochę na jajcarstwo.
Nie wiem, czy ten film mógłby kogoś odwieść od spróbowania narkotyków. Mojego stosunku do dragów nie przesunął ani w jedną, ani w drugą stronę, ale wydaje mi się, że prędzej mógłby mnie do nich zachęcić, niż odstraszyć od nich. Chodzi mi przede wszystkim o te psychodeliczne ujęcia, niecodzienne zdjęcia, artystyczne obrazy - te efekty mogą być przez młodego widza łatwo utożsamiane z "jazdami", które przeżywa narkoman na haju. W tej sytuacji te atrakcyjne wizje mogą kusić, zainteresować...
Moim zdaniem, jeśli film ma pełnić rolę "straszaka" dla nastolatków, to powinien pokazywać jedynie suche, tragiczne konsekwencje długoletniego ćpania, nie wgłębiając się ani trochę w stan duchowy narkomana podczas "odlotu" - bo ta strona medalu jest chyba raczej zachęcająca, niż odpychająca.
Naprawdę wybił mi raz na zawsze z głowy branie. Wcześniej byłam zafascynowana marihuaną, kokainą i heroiną. Ciągnęło mnie do narkotyków, ale ten film dał mi dużo do myślenia. Ludzie z perspektywami na przyszłość przez nałóg zostali z niczym. Ich celem było tylko zdobycie kasy na następną działkę. To naprawdę smutne i przerażające. Każdy skończył marnie. Ośrodek psychiatryczny, więzienie, prostytucja i brak ręki.
Trzeba umieć odróżnić narkotyki szkodliwe, od tych lekkich, zwyczajnych, porównywalnych szkodliwością do kawy czy fajek jak marihuana, eter albo LSD.
Film jest cholernie przesadzony, jednostronny, wyidealizowany, wypluty z inteligencji i emocji. Nie wiem kogo normalnego mógłby zniechęcić od brania narkotyków. Każdy normalny widz zorientuje się, że reżyser pluje nam w twarz swoimi durnymi wywodami.
Generalnie to spotkałam w swoim życiu kilku ćpunów i wierz lub nie spadali na dno. Dzisiaj, gdy czasami spotykam ich przypadkiem na ulicy i prawie ich nie poznaje. Stracili rodzinę, przyjaciół. Teraz liczą się układy z dilerami i kasa na dragi. Może film jest rzeczywiście troszkę przesadzony. Jak wspomniałaś żadnego normalnego człowieka nie mógłby zniechęcić do brania. Rzecz w tym, że ja nie jestem normalna... Połączenie towarzystwa narkomanów i tego filmu stworzyło jedną całość jaką jest ogromne obrzydzenie do narkotyków...
Mam bardzo wielu znajomych narkomanów. Wychowałem się może nie w narkomańskiej dzielnicy, ale bez wątpienia w miejscu, gdzie ćpał niejeden, a i kilku dilerką się trudziło i nie mówimy tutaj o maryśce tylko o kokainie oraz amfie. W każdym razie z tych z którymi mam kontakt, lub po prostu wiem co się z nimi dzieje to obecnie paru z nich jest na studiach, kilku jest już po i pracują w naprawdę dobrych zawodach (lekarz, architekt, dwóch inżynierów, dziennikarz), kilku więcej zabrało się za robotę nie wymagającą wykształcenia wyższego (budowa, sklep, mechaników też paru), stoczył się jeden. Większość już z tym skończyła, kilku nadal ćpa i mają normalne życie, niektórzy mają już żony, dwóch ma dzieci. Narkotyki nimi nie zawładnęły, a jedynie stały się elementem odstresowania i przyjemnością, czymś jak dla reszty alkohol, fajki, dla amerykanów McDonalds:)
Czlowieku, ty zwyczajnie pier...... sz glupoty, nic wiecej....... nie dosc , ze znalem/znam sporo ludzi uzaleznionych, to na dodatek tak sie przypadkowo sklada, ze studiowalem kierunek , ktory dokladnie uzaleznieniami sie zajmuje, pracowalem z takimi ludzmi..... i stad wiem, ze TYLKO uzalezniona osoba bredzi takie rzeczy, jak ty teraz. Dokladnie to samo ma miejsce w wypadku alkoholika.... czy palacza: ale dziadek Zenek palil i zyl 98 lat..... i takiego czlowieka nie przekonaja zadne dane naukowe ani zadne argumenty, on wie lepiej. I ty dokladnie takie podejscie reprezentujesz, dla ciebie nie istotne jest, ze jest udowodniona szkodliwosc substancjo A czy B, dla ciebie jest wazne, ze jej zazywanie sprawia ci przyjemnosc, a przynajm,niej tak myslisz. Dopisalas sobie do tego kretynska teoryjke o byciu niezaleznym, podczas gdy wlasnie jestes bardzo mocno zalezny, i na dodatek slaby. Ja nie potrzebuje dragow czy wody, aby sobie radzic z codziennoscia...... Poszukaj chlopie pomocy.
Ja też nie potrzebuje wódy by radzić sobie z codziennością. Nie potrzebuje też komputera, telewizora, ubrań i domu. Żyjemy w częściowo wolnym kraju więc mogę sobie pozwolić na takie przyjemności, jednak od niczego nie jestem uzależniony/zależny.
NIE MA nieszkodliwych narkotykow....... widzialem na wlasne oczy ludzi, palacych trawe przez dlugie lata.... takie idiotyzmy moze wypisywac ktos, kto sam cpa. Z boku jednak widac, ze KAZDY narkotyk zwyczajnie niszczy.
Nie wiem co mowia w kosciele, nie bylem w zadnym od ponad 20 lat.... Fakty sa takie, jak mowie, co wiem z wlasnego doswiadczenia.
A jesli wydaje ci sie, ze uzywanie protekcjonalnego: "kosciolek" czyni cie bardziej wyzwolona, to sie mylisz; to mogl byc dowod odwagi 400 lat temu, teraz to jedynie podazanie za moda, calkiem jak z paleniem trawy: jedne owce podazaja za pasterzem do .... kosciolka, inne bez pasterza szlaja sie po bezdrozach, co wcale z owiec nie czyni wilkow.....
Probujesz mi mowic, ze wdychasz susbstancje, ktora zabija miliony twoich szarych komorek, nie wspomne o innych skutkach, i nazywasz to "robie to, co jest dla mnie dobre"?
W porzadku, rob tak dalej.....
Taki właśnie mam zamiar. Studia skończyłem niemalże na czwórach i jakoś braku milionów szarych komórek nie dostrzegłem, no ale spec wie lepiej :)
Fakt, czysta trawka raczej nie wyniszcza organizmu. Koka farmaceutyczna też. Bardziej niż trawka, ale i tak w niewielkim stopniu. Podziwiam jednak Twoje zdolności zdobywania czystych prochów na polskim rynku, kiedy ilość trawki w trawce to ok 10% a koki to 5 do 7%. Pozostałe 93-95% to różne paskudztwa, których branie nie wpływa dobrze na zdrowie. A gips z pewnością nie służy do wciągania go nosem. Co do Twoich znajomych - taak, już widzę całą dzielnicę, gdzie ludzie trudnią się sprzedażą drogich proszków. Btw, skoro już skończyłaś studia i to nie dziś ani wczoraj, to wychowywałaś się w czasach, kiedy o kokainie w Polsce nikt nie mówił - wtedy była amfa. Więc powodzenia w opowiadaniu historii o nieszkodliwym wpływie szkodliwych środków na życie. Gdybyś mieszkała w USA albo UK to byłoby bardziej wiarygodne - w tamtych czasach na zachodzie dostęp do koki (czystej) był dużo łatwiejszy.
1) Jak się ma pewne, dobre źródło, to nie ma się co martwić o 5, 7 czy 10%
2) 10 lat temu nikt w Polsce nie miał dostępu do koki? Zabawne.
3) Dzielnica narkomanów mało wiarygodna? Spytaj kogoś z Gdańska o Orunię.
Mnie najbardziej przeraził obraz, kiedy chłopak wkuł się w zakażoną żyłę, a potem (nie sam fakt amputacji), tylko jak mu krew prysnęła w twarz...coś strasznego. Mnie na pewno odstraszył ten film od brania czegokolwiek.
Nigdy. Chociaż podejrzewam, że maksymalnie raz zdarzy mi się machnąć jointa... Z ciekawości.