Na tym, że gimbusy lubią oglądać innych umysłowych gimbusów ćpających narkotyki bo to jest takie luzackie, modne i cool. Nic poza muzyką i ładną Marion w filmie nie było.
Sama chciałabym się dowiedzieć na czym ów fenomen polega. Co gorsze, zauważyłam, że ten film jest wyznacznikiem 'ambitnego kina', 'numerem jeden', o zgrozo.....
dziś wyznacznikiem dobrego kina są wodotryski na ekranie i wybuchy co 2 minuty... Ten film opowiada przynajmniej jakąś historię, ma też świetną muzykę, zdjęcia, montaż.... wróćcie lepiej do oglądania transformersów....
A co to transformers ? "Dziś" też są robione niezłe filmy, Mulholland Drive jest rok młodsze od Requiem For a Dream a bije o głowę, a nawet dwie.
Oba filmy są różne poza tym Lynch w tym czasie miał już o wiele więcej doświadczenia w robieniu filmów. Oba filmy mi się podobają ale nie jestem w stanie określić który jest lepszy.
Ale Mulholland Drive to film inteligentny ze sprytną zagadką przedstawioną w bardzo ciekawy i enigmatyczny sposób, a Requiem poza tym co wymieniłeś - muzyką, montażem czy zdjęciami jest tanią bajeczką i na taką ocenę z pewnością nie zasługuje. Popatrz np. na Oczy Szeroko Zamknięte Kubricka - ma perfekcyjną muzykę, zdjęcia i oczywiście montaż, a cała reszta taka jak gra aktorska, fabuła czy ogólny klimat jest nieporównywalnie lepsza, a ocena na filmwebie sporo niższa niż Requiem.
Ja też tego nie rozumiem. Nie wytrzymałem z tym filmem nawet 40 minut i wyłączyłem gniota.... Forma przekazu jest tak porażająco nudna, że po prostu idzie zwymiotować...
Spoko, jak widzisz, nie jesteś jedyny/a. Najzabawniejsze jest jednak to, jak zwolennicy filmu od razu uznają nas, ludzi, którym ten film się nie podoba za półmózgów. Ale muzyka dobra, to trzeba przyznać. Zdecydowanie wolę Trainspotting, jeśli już mowa o filmach dotyczących narkotyków.