Poraziła mnie w tym filmie samotność głównych bohaterów. Mieli kogo kochać, byli kochani, a jednocześnie tak bardzo samotni, że nie potrafili pomóc sobie samym, ani kochanym przez siebie osobom. Mechanizm popadnięcia w uzależnienie od jedzenia a potem psychotropów pani w wieku lat ok. 60. pokazany został genialnie. Nie pozwala na dobre samopoczucie z racji tego, że coś się już przeżyło, z czegoś wyszło. Zawsze może pojawić się samotność tak ogromna, że nie pozwoli na realny kontakt z rzeczywistością. A antidotum na nią nie są ani miłość ani przyjaźń, jak wynika z filmu. Nie wiem, czy w to wierzę, ale zrobiło to na mnie wrażenie.
Taak, kto wie, może gdyby w życiu bohaterów tego filmu pojawił się ktoś z poczuciem humoru, ktoś kto rozświetliłby (cóż za patos) ich szarą rzeczywistość utopioną w nałogu to ich losy potoczyły by się inaczej :)
Chyba jednak nie. Jeżeli ktoś opiera swój kontakt ze światem na drugim człowieku, tj. Sara na mężu, to w momencie gdy takiego "łącznika" zabraknie łatwo popaść w nałóg. Raczej trudno wyrobić sobie poczucie humoru, ale nad jakimś dystansem do wszystkiego można już popracować. Nie jestem specjalistką, ale w mojej ocenie film dotyka ważnych aspektów związanych z uzależnieniami, ale na pewno nie wszystkich i nie da się ukryć, że w niektórych momentach był słaby. Rekompensuje to dobra muza. Yeah.
Dawno oglądałem ten film. Chyba będę musiał go sobie odświeżyć. Jednak pamiętam, że mnie poruszył do tego stopnia, że myślałem o nim bez przerwy. No i oczywiście muzyka rzeczywiście była niezła :)
Jak dla mnie film to mistrzostwo , naprawdę . To powinna być lektura obowiązkowa dla wielu młodych ludzi . Pokazuje do czego prowadzi uzależnienie ale tak jak gdyby ktoś wbijał nam to dużym młotem . Ja przez jakiś czas zaraz po zakończeniu nie mogłem wydobyć z siebie głosu . Wiem co to uzależnienie i najbardziej przeraziła mnie w tym filmie ogromna niemoc bohaterów i wróciły wspomnienia , ciszę się , że sam decyduję o swoim życiu . Gorąco polecam .
mnie się film także podobał,
najlepszy temat w jaki do tej pory weszłam ( temat do tego filmu) bo w innych się kłócą, że źle, słabo to przedstawili, że na serio tak nie jest, ja sie nie znam (oby tu nikt z tamtych tematów nie wbił hehe)
nie wiem... mnie jeszcze bardziej umacnia, że narkotyki nie sa niczym dobrym hehe
Taaak... Jest kilka udeżających aspektów w tym filmie (dla mnie na pewno muzyka) ale i to właśnie, że wszyscy bohaterowie w jakiś tam sposób połączeni ze sobą, popadają w uzależnienia i ogólnie kończą sami... Sara na elektrowstrząsach, Harry w szpitalu po amputacji ręki, Marion praktycznie jako zdesperowana prostytutka i Tyrone w więzieniu. Według mnie "Requiem dla snu" to bardzo dobry film, nie wybitny ale naprawdę bardzo dobry, powiedziałabym, że taki trochę "wizjonerski' poza tym lubię takie klimaty.