To chyba jedyny film w którym życzyłem śmierci wszystkim głównym bohaterom.
Naprawdę trudno mi powiedzieć czy ten film mi się spodobał. Może to dlatego, że co chwilę zatrzymywałam żeby odpisać komuś, przez co się nie wczułam, ale nie powalił mnie na kolana i jakoś nie potrafię dać mu więcej niż 7/10. Bohaterzy również nie wywołali we mnie sympatii.
I tak był o wiele lepszy niż się spodziewałem. Bardzo podobał mi się wątek maki. Nie spodziewałem się że wszyscy bohaterowie podzielą swój wspólny los...
No właśnie też się mocno zdziwiłam, ale to było jedyne zaskoczenie w tym filmie bo reszta była raczej oczywista. ; )
Wątek matki zaskoczył i to na ilę pozwolił głowny bohater swojej dziewczynie żeby mieć dragi.
Ogólnie wątek dziewczyny mnie strasznie dołuje i boli.
Właśnie! Stoczył się aż tak bardzo, że pozwolił swojej dziewczynie na prostytucję, co kompletnie ją zniszczyło.
Jakby się zastanowić, wszystko było jego winą. Mógł powstrzymać matkę, ponieważ wiedział, że jest uzależniona. Nawet samo jego zachowanie doprowadziło do tego, że pragnęła czegoś co było nierealne. Gdyby był przy niej i ją wspierał, ta sytuacja nie miałaby miejsca.
Bardzo dołującą i wymowną sceną jest ta pod koniec filmu kiedy dziewczyna wraca do domu i w ręcę ściska dragi albo pieniądze (nie wiem dokładnie), jest uśmiechnięta i przytulona do zawartości torebki usypia.
Nie oglądałem tego pomrocznościa nasyconego filmu, bo marnowanie czasu na krypto-reklamę obsceny obalającej kolejne moralne bariery, to głupota i zaśmiecanie swej podświadomości, w której diabełek układa scenariusze naszych dalszych poczynań wyzwoleńczych, z etyki, umiłowania piękna, które przecież nam dane by zachwycać, i z prawdy o moralnym życiu, która jedyna jest ciekawa i budująca naszą dumę ze swego człowieczeństwa.
widzę że wolisz takie produkcje jak "Brzydula" czy "Nie kłam kochanie" więc uznam że nasze gusta są tak odmienne że nasze wzajemne przekonywanie się do racji nie ma sensu.
Narcyzie, dołuj się nadal, męcz się, dręcz się, katuj do woli, trwoń swój czas swobodnie, bo przecież masz całą wieczność przed sobą, gdy taki zdołowany dotrzesz na druga stronę tęczy, tutejszy anonimowy egocentryku.
A ja myslę, że tego typu filmy są dla osób inteligentnych, za to wyzej wymienione nie kłam kochanie itp. nie bardzo. Pozatym widze u Ciebie tylko mnie kochaj, czy kochaj i tancz 9/10. Az boje sie jechac w dol w Twoich ocenach, bo zaraz pewnie zobacze tam Prosto w Serce i M jak milosc :D eh, ale domyslam sie ze pewnie masz max 15 lat, wiec Twoje gusta dojrzeja. Pozdro ;)
a ja myślę że NOTIBOF to inteligentna osoba która w kinię szuka czegoś innego niż my. Chcę w kinie szukać rozrywki. Prostej, to prostej, ale ważne żeby czuł się z nią dobrze. Żadne gusta nie są złe, mogą być inne najwyżej.
a oglądanie filmów takich jak w/w nie oznacza że chcę się dołować tylko że lubię kiedy kino rozpoczyna u mnie myślenie na tematy moralne itp.
Nawet jeśli... To nie jest dyskusja o NOTIBOF, tylko o Requiem dla snu i naszych wrażeniach z seansu. Co do marnowania czasu i niechęci do filmu, no cóż, czasem ma się chęć na komedię, czasem na dramat. Osobiście film pod względem treści i przesłania, jak dla mnie jest masakryczny i wolałbym go nie widzieć, naprawdę. Ale po obejrzeniu widz ma szansę uzmysłowić sobie jakim ogromnym wyzwaniem jest toczenie wali z własnym nałogiem, jak trudno z niego wyjść, jak trudno jest kogoś wyciągnąć i jaka wielka tragedia temu towarzyszy. Bardzo podobał mi się zabieg ekspresyjności i dynamiczności osiągnięty przez liczne wstawki przy zażywaniu... Jak fanfary przed spektaklem "zaraz coś się stanie", widzowie wyczekują następnych fanfar jak bohaterowie następnej działki, jednak z czasem jest ich coraz mniej, a spektakl staje się coraz gorszy, aż zamienia się w tragedię, gdy nie ma już towaru. Tak, realizatorzy robią z nas ćpunów na głodzie i udaje im się to całkiem nieźle. Widz dostaje cały wachlarz emocji i wrażeń, których wcale nie chciał, dokładnie tak, jak nasi bohaterowie.